|
|||||||||||||||||||
![]() ![]() |
recenzje
NixonZ nieformalnej trylogii Stone-Williams: Urodzony 4 lipca, JFK i Nixon, ten ostatni, tak film jak i score, wydaje się być przez odbiorców ceniony najniżej – chyba niesłusznie, bo to wciąż ciekawy kawałek kina, interesująco zrealizowany i przekonująco obnażający mechanizmy działania amerykańskich władz, jak to na klasowy dramat polityczny przystało. Partytura Johna Williamsa z powyższej trójki cieszy się również najmniejszą estymą, a wielu fanów zapomina właściwie o jej istnieniu, zwłaszcza że niezliczone kompilacje najpopularniejszych tematów kompozytora także ją pomijają. Postawa to niesłuszna, bo choć jego Nixonowi można sporo zarzucić, to jest on nie tylko solidną ścieżką dźwiękową, ale przede wszystkim bardzo ważną pozycją w filmografii swojego twórcy – pozycją, której wpływ na późniejszy styl muzyczny Williamsa pozostaje nie do przecenienia. ![]() ![]() ![]() Co jednak z punktu widzenia fana gatunku jest w tej partyturze najciekawsze, to jej wpływ na późniejszy styl Williamsa. Otóż Nixon miał w wytworzeniu się modernistycznego, mrocznego brzmienia kompozytora rolę kluczową – właściwie cała nowa trylogia Star Wars, a także Raport mniejszości i Wojna światów wykorzystują garściami wypracowane tu rozwiązania. Porywający, przez wielu niedoceniany temat przewodni tej ścieżki to wyraźna zapowiedź dwóch wielkich tematów scenicznych Gwiezdnych wojen: Duel of the Fates oraz Battle of the Heroes, jak i całej muzyki akcji kosmicznej sagi. Scena z Mao do spółki z Listą Schindlera stanowi podwalinę pod dramaturgię Prochów Angeli i Monachium. The Miami Convention, 1968 przetworzone zostanie na potrzeby Ataku klonów. W ostatecznym rozrachunku jest to zatem ścieżka bardziej do doceniania niż lubienia, choć niejednoznaczność muzycznego komentarza dla tytułowej postaci (intrygujące, niespodziewana przejścia między quasi-lirycznym nastrojem a stylistyką rodem z horroru) to bez wątpienia przykład maestrii wysokiej klasy. Niemniej intelektualna satysfakcja nie do końca równoważy tu brak doznań natury estetycznej. Williams, do którego wraca się rzadko. ![]() Autor recenzji: Marek Łach
Nasza ocena
Lista utworów
Komentarze Mefisto 2008-03-16 15:36 ![]() A ja tam bardzo lubię tego Williamsa - niezłe orkiestracje i potężne tematy już na wstępie. Nie narzekam na jakieś bezkształtne plamy :) Na plus temat główny (naprawdę świetny). Dwa inne motywy też całkiem udane. Minusy? Nieabsorbujący underscoring. Dla mnie bardzo przeciętnie z momentami. Zgoda z autorem recki. |
![]() Kompozytor:
Dyrygent:
Orkiestrator:
Soliści:
Wydawca:
Producent:
|
|||||||||||||||||
Strona hostowana przez www.twojastrona.pl |
Copyright © 2005-2021 FilmMusic.pl. Wszelkie materiały multimedialne wykorzystane na tej stronie służą jedynie celom informacyjnym. |
Projekt i wykonanie |