Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
John Williams

Home Alone (Kevin sam w domu)

(1990)
5,0
Oceń tytuł:
Radosław Boltuć | 22-12-2007 r.

Chyba nikt nie ma wątpliwości, że „Home Alone” („Kevin sam w domu”) to jedna z najlepszych ścieżek dźwiękowych Johna Williamsa a także jedna z najbardziej charakterystycznych ilustracji muzycznych w całej historii muzyki filmowej. Temat przewodni zna chyba każdy, swą popularnością niewiele ustępuje największym hitom twórcy. „Home Alone”, również jako film, przeszedł do historii kina. Jest to do dzisiaj, jedna z najlepszych produkcji świąteczno-familijnych i to nie tylko za sprawą fenomenalnej muzyki, ale również znakomitej gry aktorskiej. Film ten darzę wielkim sentymentem.Widziałem go już wielokrotnie, kojarzy mi się z dzieciństwem, z wigilijnym stołem i rodzinną atmosferą. Jako młody chłopiec często nuciłem sobie melodie z „Kevina” i muszę powiedzieć, że mało która produkcja ma w sobie tak dużo uczuciowości, polotu i humorystycznej fantazji.

John Williams bardzo entuzjastycznie zareagował na propozycję napisania muzyki do filmu świątecznego. I tę radość słychać, bo muzyka z Kevina samego w domu” to moim zdaniem najlepszy score do produkcji świątecznych. Na wielki sukces tej ścieżki składa się kilka istotnych czynników, m.in. liczne wspaniałe tematy (w tym również autorskie kolędy: Somewhere in my Memory czy Star of Bethlehem), bardzo adekwatna instrumentacja i wreszcie nieograniczony warsztat kompozytorskich możliwości. Trzeba także podkreślić, że gdyby nie genialna partytura, film nie odniósłby tak wielkiego, niemalże światowego sukcesu. Muzyka Williamsa jest bowiem swoistą „wizytówką” produkcji, powszechnie rozpoznawalną i utożsamianą z perypetiami sprytnego chłopca.

Album rozpoczyna „Main Titles/Somewhere in my Memory”. Obecne są tu dwa tematy główne. Prezentowana w pierwszych taktach melodia z tego utworu wykonana została na czeleście, w sposób bardzo wysublimowany i delikatny. Ta świąteczna sielankowość wydaje się wręcz promieniować swą urzekającą prostotą. Owa urocza melodia w jednym momencie przechodzi w drugi temat przewodni partytury, który w aranżacji jak i w instrumentacji, jest już zupełnie odmienny. Trochę tajemniczy, trochę niepokojący, ale przepełniony „wigilijnym duchem”, głównie za sprawą świątecznych dzwoneczków, które stanowią ozdobną podporę utworu jak również całej ścieżki. Williams, jak zwykle, potwierdził, że potrafi być „muzycznym poetą” – nawet w temacie świąt. Spośród innych pozycji, które oferuje album, na szczególną uwagę zasługuje na pewno Holiday Flight. Ten dynamiczny utwór jest również jednym z najbardziej charakterystycznych punktów ścieżki. Taneczna, skoczna rytmika, brawurowa wręcz orkiestracja sprawiają, że ta krótka kompozycja jest w swej formie perfekcyjna. Wyraźny i łatwy do „wychwycenia” jest również temat dla dwóch głupkowatych złodziejaszków obecny na przykład w Scammed by a Kindergartener bądź w The Attack on the House. Wyborne instrumentarium (fagot, flet, klarnet, w różnych zestawieniach – często w unisonie) i specyficzny rytm punktowany świetnie odzwierciedlają infantylność i nieudolność intruzów.

Jak już wcześniej wspomniałem, Williams na potrzeby filmu napisał także swoje własne kolędy, wsparte tekstami jego częstego współpracownika, Leslie Bricussego. Star of Bethlehem, która stanowi kolejny, odrębny temat muzyczny oraz wyżej wspomniany utwór rozpoczynający płytę. Obie, chyba najbardziej eksponowane, niewątpliwie bardzo piękne, stanowią trzon tematyczny ścieżki. Autor doskonale zestawia je ze sobą w początkowej fazie utworu Man on the House, w zupełnie innej aranżacji niż w pierwowzorze. Znakomity warsztat techniczny umożliwa mu całkowicie swobodne operowanie tematami. Dobrym przykładem na to jest również Setting the Trap. Ale żeby nie było tak kolorowo, należy na pewno zwrócić uwagę na charakterystyczną dla tego twórcy ilustracyjność, która niekiedy staje się ciężka w odbiorze. Zbyt duży nacisk na funkcjonalność w filmie nie zawsze przekłada się na jakość muzyki poza obrazem. I jest to, według mnie główny minus kompozycji. Drobnym mankamentem jest również trochę przesadna egzaltacja tematu głównego.

Świąteczny nastrój muzyki podkreślają 'oficjalne’ kolędy, takie jak pięknie zharmonizowany O Holy Night czy Carol of the Bells. Obie przy udziale dziecięcego chóru. Również popularne piosenki świąteczne, takie jak White Christmas(zdecydowanie najlepsza wersja), Please Come Home For Christmas, Have Yourself a Merry Little Christmas nadają ścieżce dodatkowego „rumieńca”. To, co podkreśla urok kompozycji, to w dużej mierze wcześniej wspomniany chór, który jest dosyć często eksponowany. Myślę, że niebezpodstawnie, gdyż utrzymuje on uwagę słuchacza w nastroju świątecznej radości i marzeń… Jak zwykle w przypadku ścieżek Williamsa, także i tutaj nie brakuje utworu podsumowującego całość, zespalającego najważniejsze tematy muzyczne.

Podczas słuchania „Home Alone” odnoszę wrażenie, że maestro zawarł w nim swoje osobiste odczucia: głęboką nostalgię, żal za minionym okresem lat dziecinnych a jednocześnie szczerą radość płynącą z atmosfery Świąt Bożego Narodzenia. Ta ścieżka dźwiękowa jest niewątpliwie jedyna w swoim rodzaju, urzeka oryginalnymi tematami i niepowtarzalnym urokiem osobistym. Nie chciałem wgłębiać się w szczegóły i rozpatrywać tej kompozycji krok po kroku, gdyż najzwyczajniej w świecie nie ma to sensu. Większość miłośników muzyki filmowej zna ten score „na wylot” a muzyka Williamsa mówi przecież sama za siebie!

Inne recenzje z serii:

  • Home Alone 2: Lost in New York
  • Home Alone – 25th Anniversary Edition
  • Najnowsze recenzje

    Komentarze