Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
David Shire

Zodiac (Zodiak)

(2007)
-,-
Oceń tytuł:
Tomek Rokita | 21-10-2007 r.

Najnowszy (po 5-letniej przerwie) film Davida Finchera porusza temat maniakalnego mordercy Zodiaka, terroryzującego na przełomie lat 60-ych i 70-ych ubiegłego stulecia San Francisco i jego okolice a dokładniej obsesję ludzi próbujących odkryć jego prawdziwą tożsamość. Reżyser ten zapragnął w swoim obrazie bardzo szczegółowo odtworzyć tamtą epokę – od scenografii, kostiumów, wyglądu aktorów po…muzykę. Dzięki temu staliśmy się świadkami jednego z najciekawszych zleceń kompozytorskich tego roku. Początkowo Fincher chciał zilustrować film wcześniej istniejącym materiałem napisanym przez zapomnianego już praktycznie kompozytora Davida Shire’a, autora muzyki do takich filmów jak „Wszyscy ludzie prezydenta” czy „2010”, twórcę którego nazwisko pojawiało się przy wielu projektach z przełomu dekady lat 70-ych i 80-ych. Podjęto jednak decyzję o stworzeniu do „Zodiaka” nowej, oryginalnej partytury. Decyzji ze wszechmiar słusznej, pozwalającej 70-letniemu dziś kompozytorowi raz jeszcze zaistnieć w świecie wielkiego kina. Napisana została muzyka retro, choć trudna i bezkompromisowa, mająca w sobie jednak tyle sentymentalnego uroku i dziś praktycznie zapomnianego brzmienia, że warta chyba zwrócenia na nią uwagi przy zalewie hurtowo dziś wydawanych ścieżek dźwiękowych.

Shire skorzystał przy pracy nad „Zodiakiem” z usług kameralnej sekcji smyczkowej, solowej trąbki, fortepianu i okazjonalnej gitary. Powstała muzyka mroczna, wręcz smutna w wyrazie, bardzo dobrze odzwierciedlająca beznadzieję i niemożność ludzi próbujących schwytać anonimowego mordercy na przestrzeni kilkudziesięciu lat. Ważnym elementem analizy pracy Shire’a jest jej rola w filmie. Mimo, że obraz Finchera posiada epicką długość (ponad 2 i pół godziny), muzyki oryginalnej tam jak na lekarstwo. Nie można powiedzieć, że wybija się jakoś szczególnie nad obraz, raczej spokojnie mu asystuje i jeżeli nie zagłębimy się w klimat i fabułę filmu, przejdzie naszym uszom niezauważona. W tym kontekście nie dziwi podejście do jej znaczenia ani reżysera, który nie pragnie tu nowoczesnego trendu agresywnej roli muzyki w filmie, ani kompozytora, który pozostaje w klimacie lat 70-ych, ponurego suspense’u i ascetycznej ilustracji, zrozumiałej na tle niemal para-dokumentalnego stylu filmowej opowieści.

„Zodiak” jednak jest umiejętnie nakreśloną na niedługim wydaniu płytowym kompozycją, bynajmniej nie aż tak anonimową jak w filmie. Rdzeniem score’u są fragmenty opisujące miejsca zbrodni, ilustrowane niepokojącym smyczkowym podłożem nad którym pojawia się solowa trąbka mówiąca o bezradności służb policyjnych, nie potrafiących wyprzedzić ruchów Zodiaka. To ”zagranie” kompozycyjne będziemy mogli usłyszeć w kilku utworach. Innym elementem jest stylizowany fortepian, będący muzyczną sygnaturą dla postaci karykaturzysty Roberta Graysmitha, na podstawie którego książki nakręcono film. W tym miejscu Shire z pewnością nawiązuje do swojej pracy przy „Rozmowie” Coppoli, gdzie podobnie podchwycił opuszczenie bohatera granego przez Gene Hackmana. Postać Graysmitha prowadzi do kolejnego motywu partytury, a mianowicie muzyki związanej z obsesją i prywatnym śledztwem, prezentowanej przez dynamiczne scherzo w stylu Bernarda Herrmanna, z bardzo ciekawymi rozwiązaniami rytmicznymi w obrębie skrzypiec i fortepianu. Jeszcze inny element oryginalnej ilustracji to mroczne, zaklęte w trzymającym napięciu sekwencje przypominające trudną muzykę Michała Lorenca z „Symetrii”. Nie jest to z pewnością muzyka na słoneczny dzień i przyjemna w odsłuchu. Ostatni warty odnotowania element „Zodiaka” to emocjonalny temat dla inspektora Toschi’ego (bardzo dobry Mark Ruffalo), również z udziałem fortepianu, tyle że zamiast improwizacji jak w przypadku postaci karykaturzysty, zarysowaną mamy tu wyraźną tonalność i melodykę, tak naprawdę jedyną na tym albumie.

Zdaję sobie sprawę, że „Zodiak” znajdzie bardzo mało zwolenników. Partytura to bez dwóch zdań mało atrakcyjna, ponura i wymagająca skupienia. Biorąc pod uwagę czasowe umiejscowienie fabuły – można powiedzieć: bardzo eksperymentalna. Nie jest to z pewnością łatwy i przyjemny odsłuch, dla co niektórych słuchaczy może wydać się skrajnie nie ciekawy… Jednakowoż, trudno odmówić kompozycji osobowości i przemyślenia, których brakuje tak wielu dzisiejszym, pisanym „od linijki” ścieżkom dźwiękowym. Słuchaczy znających muzyczne upodobania znakomitego Davida Finchera, nie zdziwi zbytnio taki muzyczny ton tej kompozycji. Bliżej mu do ascetyczno-mrocznej ilustracji z jego „Gry” (Howard Shore) niż intensywnym ścieżkom z „Siedem” czy „Azylu”. To chyba jedyna szansa dla ogólnej rzeszy miłośników muzyki filmowej na zapoznanie się z Davidem Shire (dla mnie właśnie taką była) i myślę, że warto dać przynajmniej tą małą szansę temu 70-letniemu panu.

W przeciwieństwie do wielu swoich wydań, tym razem wytwórnia Varese przygotowała naprawdę solidnie skrojony album, z któergo bez problemu można wyłuskać jego najważniejsze, autonomiczne elementy. Oprócz płyty ze score’m wytwórnia Lakeshore wydała również pozycję z piosenkami (zupełnie niezłymi) wykorzystanymi w filmie. Ciekawostką (i oby takowych bywało więcej!) jest umieszczony w ostatnim utworze (stworzonej przez kompozytora specjalnie na potrzeby albumu fortepianowej wersji tematu Graysmitha) wycinek rozmowy Davida Shire’a z Fincherem podczas pracy nad filmem. Jak wyżej powiedziałem, „Zodiak” nie jest atrakcyjny, nie charakteryzuje się także dużą „słuchalnością”. Jest to hołd, swoisty powrót do przeszłości a zarazem eksperyment dla dawno minionej epoki w kinie amerykańskim, w którym tak właśnie ilustrowano thrillery, kryminały czy filmy polityczne. Mi osobiście wydał się ciekawy i warty z pewnością pewnej uwagi, choć grono odbiorców – zdaję sobie sprawę – będzie dość zawężone…

Najnowsze recenzje

Komentarze