Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Alan Silvestri

Contact (Kontakt)

(1997)
-,-
Oceń tytuł:
Tomek Rokita | 29-04-2007 r.

Kariera Alana Silvestri nierozerwalnie wiąże się z wizjonerem reżyserii Robertem Zemeckisem. Oprócz paru wyjątków, ten pierwszy największe swoje osiągnięcia notował prawie zawsze gdy ilustrował filmy tego drugiego. I chociaż biorąc pod uwagę repertuar, w którym porusza się Silvestri, nie za bardzo można znaleźć w nim coś ryzykownego, bardzo dorosłego czy wykazującego znamiona wyjścia poza pewne schematy, tak naprawdę tylko Zemeckis potrafił z niego „wygrzebać” pokłady specjalnych emocji, potrzebnych szczególnie w ostatnich kilku obrazach, bardziej ambitnych niż 100% kino rozrywkowe, które realizował na przełomie lat 80-ych i 90-ych. To również ”Forrest Gump” jest do dziś ulubieńcem widzów, jednak wg niżej podpisanego tak naprawdę najlepszym i najbardziej fascynującym obrazem gdzie spotkali się obaj panowie jest niedoceniony ”Kontakt” z 1997 roku. Epicki dramat s-f o poszukiwaniu wiary, prawdy, o nauce oraz pragnieniu zbadania nieznanego z fantastyczną Jodie Foster, trzymającą cały film na swoich barkach. Ten mądry film pozwolił również Alanowi Silvestri na poruszanie się trochę innym niż zwykle muzycznym szlakiem, w którym więcej jest dbałości o emocje, oryginalność i pewną spójną wizję, niż jak zwykle pewne u kompozytora: perfekcjonizm techniki i klarowność przekazu.

”Kontakt” jest taką trochę ucieczką od wielkich, prostodusznych, symfonicznych projektów, które przeważnie wychodzą spod ręki tego twórca. Muzyka to bardziej intymna, emocjonalna, choć również nie zaniedbująca epickiego rozmachu filmu. Przeważające jest tu eleganckie, orkiestrowe brzmienie, jednak Silvestri nie rezygnuje z ciekawych rozwiązań w obszarze elektroniki, minimalizmu a nawet ambientu, sugerując tak powszechne w dzisiejsze muzyce filmowej trendy. Dominuje stonowana nostalgia, do której zakradają się liryczne momenty w osobie dwóch głównych tematów. Na pewno sympatycy kompozytora doszukają się tu ewidentnych, stylistycznych podobieństw do ”Forresta Gumpa”, lecz według mnie emocjonalny temat główny z ”Kontaktu” to najlepsze dziś patrząc z perspektywy czasu dokonanie Silvestriego w jego całej karierze. Temat główny (Awful Waste of Space) przeważnie grany jest wymiennie z drugim, inspirującym (Media Event) będącym dla niego swoistą przeciwwagą. Autor wykorzystuje oba tak w formie solowych partii na subtelny fortepian czy „marzący” flet jak i kameralnych wykonań na orkiestrę. Dopiero w finałowych minutach, a szczególnie w doskonałym, spajającym w jedno całą tematykę partytury End Credits, daje o sobie znać rozmach symfonicznego brzmienia.

Bardzo umiejętnie w to wszystko wmontowana zostaje, trochę nawet powracająca do stylistyki ”Otchłani” delikatna elektronika, podkreślająca sens poszukiwania i marzeń o odkrywaniu nieznanego. Na szczęście nie nudzi tak jak w tamtej pozycji, ponieważ nie pozawalają na to eleganckie, przewijające się w tle orkiestracje (choćby Small Moves). Inny rodzaj wykorzystania instrumentów klawiszowych to pulsująca, tajemnicza sygnaturka dla postaci miliardera granego przez Johna Hurta. Tutaj z kolei muzyka Silvestri’ego jest dużo bardziej ambientowa (przy niepokojącej, grającej w tle orkiestrze) i staje się ciekawym kontrapunktem dla lirycznej strony kompozycji. Wreszcie dwa wyróżniające się utwory z muzyką „akcji” (choć to słowo na wyrost), która jest zupełnie nowa i jak dotąd nie powtarzana w karierze Silvestriego. Kompozytor opiera ją na minimalistycznych rytmach, sugerując narastające napięcie i nerwowość, równolegle podkreślając niezwykłość wydarzeń na ekranie. Ellie’s Bogey odzwierciedla kluczową dla filmu scenę odebrania pozaziemskiego kontaktu, prowadzony przez ekspresowe smyczkowe sekwencje, które w pewien sposób symulują sam odebrany sygnał. Good to Go to natomiast prawie 6-minutowe, znakomite połączenie wykonujących cykliczną, 6-nutową figurę smyczek oraz basowej perkusji. By nadać dodatkowo posmak epickiego rozmachu, kompozytor wprowadza wchodzące w równych, czasowych odstępach monumentalne kulminacje orkiestry. Pod względem osiągania ekscytującego klimatu odliczania wstecz przed swego rodzaju podróżą, Silvestri osiąga równie znakomite rezultaty jak choćby James Horner (”Apollo 13”), lecz robi to zupełnie inaczej. Co najważniejsze, muzyka posiada znakomitą akustykę a basowy pogłos nadaje jej jeszcze większej przestrzeni. Myślę, że to istotny argument dla wszystkich, którzy cenią czystość i przejrzystość brzmienia a eleganckie, basowe nagranie (podobnie jak na albumach Basila Poledourisa) zyskuje kompozycji tylko splendoru i klasy dla omawianej pozycji.

Lubię muzykę z ”Kontaktu”, będącą dość oryginalną w karierze Silvestri’ego. Za jej eleganckie, znakomite brzmienie, za jej szerokie spektrum emocji, za jej kreatywną stronę tak w obrębie technik kompozytorskich jak i środków wyrazu. Wreszcie za bardzo spójny, nie za długi album, który prezentuje wszystko to co najciekawsze z filmu. Warte zauważenia jest również to, jak skromnie Zemeckis operuje muzyką. Wiele scen, w których muzyka niepotrzebnie mogłaby się znaleźć spłycając odbiór całości, po prostu jej nie posiada – akcentuje tylko wybrane i najważniejsze momenty obrazu. Mam wrażenie, że ”Kontakt” jest taką zupełnie zapomnianą i zaginioną pozycją, w cieniu bardziej popularniejszych, potężnych utworów z filmografii Silvestri’ego (”Predator” czy ”Mumia powraca”). Mam jednak cichą nadzieję, że z biegiem czasu będzie gdzieś, kiedyś tam odkrywana i doceniana jako najprawdopodobniej najbardziej dorosła kompozycja w karierze autora. Warto znać przede wszystkim znakomite, podsumowujące End Credits, które znalazło się również na kompilacyjnym wydaniu muzyki z obrazów Zemeckisa, będąc jego największą bezsprzecznie gwiazdą. ”Kontakt” to elegancka, emocjonalna i również inspirująca podróż muzyczna. Parafrazując ciekawe przesłanie filmu: byłoby to ogromne marnotrawstwo czasu, gdyby nie poświęcić muzyce Alana Silvestri z tych zaledwie trzech kwadransów swojego życia 🙂

Najnowsze recenzje

Komentarze