Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Hans Zimmer

Lion King, the (Król lew)

(1994)
5,0
Oceń tytuł:
Tomek Rokita | 27-04-2007 r.

Być może największy zawodowy sukces Hansa Zimmera, choć nie najpopularniejszy, to muzyka do gigantycznego disney’owskiego hitu „Król lew”, który w 1994 roku był niekwestionowanym szlagierem kinowych sali całego świata. Piękna, wzruszająca, klasyczna disney’owska animacja zawdzięcza wiele w swoim odbiorze muzycznemu tłu stworzonemu przez Zimmera oraz autorom piosenek, Eltonowi Johnowi i znanemu ze współpracy z Andrew Lloyd Webberem, Timowi Rice’owi.

Zimmer, wyrosły z elektroniczno-akustycznego brzmienia swoich wczesnych kompozycji końca lat 80-ych i początku lat 90-ych prezentuje w „The Lion King” całą potęgę swojego niepodważalnego talentu. Każdy, kto choć trochę zna twórczość tego kompozytora, doskonale wie, że nie da się go tak łatwo zaszufladkować. Zimmer potrafi wszystko, choć czasami idzie na łatwiznę, ale raczej tylko w mniej ambitnych projektach. Pośród wszystkich jego prac Król lew jest na pewno muzycznym wydarzeniem. Zimmer pisze po raz pierwszy do animacji, gatunku, który w obecnych latach coraz częściej „odwiedza” („Shark Tale”, „Droga do El Dorado”), lecz jego muzyka jest daleka od typowego brzmienia partytur Alana Menkena czy Jamesa Newtona Howarda. Tak więc zapomnijmy tutaj o slap-sticku i chronicznym opisywaniu nuta w nutę ekranowej akcji.

Oficjalne wydanie Walt Disney Records niestety ma jedną, poważną wadę – zmieszczono na nim zaledwie 17 minut muzyki ilustracyjnej, resztę poświęcając niestety piosenkom. Ale jakie jest to 17 minut! To wszystko, co zdecydowanie najlepsze w muzyce Zimmera. Cztery kolejne utwory ze środka albumu prezentują zmienną huśtawkę emocji i wrażeń. Przewodnią rolę w muzyce nie gra, jak moglibyśmy się spodziewać jakaś potężna orkiestra, lecz doskonałe aranżacje łączące znakomite partie perkusyjne, syntezatory, pełne afrykańskie chóry oraz świetne partie na solowe instrumenty. Słynna jest już dziś współpraca Hansa Zimmera z Lebo M, którego pełne pasji śpiewy zostaną najdobitniej wykorzystane w dużo późniejszej, etnicznej kompozycji do „Łez słońca”. To one nadają muzyce emocji i inspirujących momentów. Również praca z pełnym chórem stoi na bardzo wysokim poziomie. Szczególnie warte uwagi są te momenty, w których chór (żeński i męski) nadaje muzyce charakteru elegii, sygnalizując rok późniejszy „Karmazynowy przypływ”. Ja osobiście uwielbiam te sekwencje, w których do budującej, rozkręcającej się perkusji dołącza pełen chór. Taki jest epicki finał King of Pride Rock będący rywalem fenomenalnego Egg Travels z „Dinozaura” Howarda. Wybitna robota, panie Zimmer.

Muzyka również potrafi być piękna i liryczna, szczególnie z tematem głównym na czele, asystującemu Under the Stars. W tych spokojniejszych fragmentach Zimmer wydaje mi się, osiągnął magię – porównywalną z „Księciem Egiptu”. Subtelne smyczki oraz delikatne solo na flety w typie „Beyond Rangoon” są klasą samą dla siebie i dopełniają całości. Nie bylibyśmy sprawiedliwi gdybyśmy nie wspomnieli o bardzo dramatycznym To Die For, który opisuje chyba najbardziej zapierającą dech w piersiach scenę filmu – szaloną ucieczkę stada antylop. Partie chóralne oraz następująca po nich tragiczna w wyrazie muzyka to bezwzględny szczyt kariery Hansa Zimmera. Każdy kto widział te sceny zgodzi się chyba ze mną, że muzyczna asysta twórcy spowodowała u niego wzruszenie, choć to „tylko” film animowany. To przykład na to że muzyka w filmie, gdy jest stworzona przez odpowiedniego twórcę, może wszystko.

Chwalę score Zimmera, ale co z piosenkami „towarzyszącymi”, a może raczej przewodzącymi ścieżce dźwiękowej? Cóż, nie wytrzymują porównania z osiągnięciem kompozytora. Daleko im do klasy „Księcia Egiptu”, choć w swym gronie mają zdobywcę Oscara – Can You Feel the Love Tonight. Chyba każdy zna tą piosenkę w wykonaniu Johna, ale nawet ona nie jest godnym rywalem muzyki opisowej. Lepsze troszkę wrażenie robi chyba jej filmowa wersja, zaśpiewana z większym, emocjonalnym „zębem” niż dość studyjne nagranie Johna. Na początku albumu mamy ich wersje filmowe, które chyba zawodzą najbardziej, w tym kuriozalna piosenka śpiewana przez Jeremy Ironsa i straszliwie infantylne, choć słynne Hakuna Matata. Jedynym utworem-piosenką, który może być jednak śmiało stawiany obok ścieżek Zimmera jest Circle of Life z pamiętliwego prologu filmu. Jest to najbardziej instrumentalna z piosenek, wyprodukowana przez ekipę Zimmera z prowadzonym z rozmachem chórem i wokalami Lebo M oraz Carmen Twillie.

„The Lion King”zawodzi jeżeli chodzi o sposób prezentacji materiału na albumie. Po odsłuchaniu pierwszej, doskonałej piosenki radzę natychmiastowo przewinąć do ścieżki nr 6, w ten sposób będziemy mieli możliwość bycia świadkami słuchania ciągłej, doskonałej muzyki filmowej, opartej na inspirującym rytmie, prostych acz pięknych melodiach i emocjonalnej otoczce. Zimmer wykorzystuje tutaj wszystkie swoje doświadczenia związane z jego wcześniejszymi, etniczno-afrykańskimi kompozycjami („A World Apart” oraz bardziej znany „The Power of One”. Hans Zimmer odebrał za swoją pracę Oscara – czy zasłużonego? Śmiem twierdzić, że chyba tak, choć w owym, 1994 roku powstało wiele znakomitych ścieżek dźwiękowych. Biorąc pod uwagę wcześniejszy trend Akademii do nagradzania muzyki z animacji, ogromny sukces filmu a nawet sukces piosenki, nagroda ta wcale nie powinna dziwić. Bo i dlaczego, skoro jest to doskonała filmowa kompozycja. Szkoda, że do dzisiaj nie doczekaliśmy się pełnego wydania muzyki ilustracyjnej, naprawdę szkoda. Plotki głoszą, że duża część muzyki powstała przy pomocy Marka Manciny, który zakończył po tym projekcie współpracę z Zimmerem, czując się tutaj niedowartościowanym za swoją pracę. Jak było naprawdę możemy się tylko domyślać, ale tak czy owak sam score do „Króla lwa” to znakomita pozycja, niesłusznie dzisiaj tak mało popularna w dyskografii Zimmera. Gwoli ścisłości podajmy, że rok temu pojawiło się powtórne wydanie muzyki na CD, ze zmienioną okładką oraz remixem piosenki Johna. Kto jeszcze nie miał do czynienia z tą muzyką, a lubi Hansa Zimmera powinien zmienić ten stan rzeczy jak najszybciej.

Najnowsze recenzje

Komentarze