Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Hans Zimmer

Fan, the (Fan)

-,-
Oceń tytuł:
Tomek Rokita | 27-04-2007 r.

Współpraca (choć na razie przerwana) Hansa Zimmera z reżyserem Tony Scottem jest jedną z najciekawszych przynajmniej we współczesnym kinie amerykańskim. Jedną z ich najmniej znanych kolaboracji a zarazem jak dotąd ostatnią (po zmianie „nadwornego” kompozytora reżysera na Harry Gregsona-Williamsa) jest dramat z podtekstem sportowym pt. Fan, z głównymi rolami Roberta DeNiro oraz Wesleya Snipes’a. Film opowiada tak naprawdę o amerykańskim fenomenie baseball’u, a konkretnie o jednym fanie, którego miłość do tego sportu osiąga granice absurdu Tak dużego, że reżyser znakomicie podciągnął ten amerykański fetysz pod świetną, emocjonalną historię sensacyjną.

Sam Hans Zimmer jak zwykle nie poszedł z góry wytoczoną drogą, zwyczajowo luźno interpretując tematykę jaką ma opisać na ekranie. Kompozycja nie ma ani nic wspólnego z amerykańskim romantyzmem Randy Newmana z „The Natural” czy Jamesa Hornera z „Pola marzeń”, jeżeli już jesteśmy przy znaczących filmach gatunku „baseballowego”. Zimmer po prostu uchwycił kolejny raz w swojej karierze emocjonalne aspekty przedstawianej historii nie przejmując się bardzo tłem i konwenansami. Oczywiście, jak zwykle, gdy mamy do czynienia z bardzo interesującą muzyką słyszaną w filmie, nie zostajemy usatysfakcjonowani oficjalnym wydaniem muzyki ilustracyjnej. Niestety podobna sytuacja jest z Fanem. Oficjalne wydanie TVT Soundtrax zawierało jedynie jeden utwór opisowy Zimmera, wrzucony za piosenkami wykorzystanymi w filmie. To na pewno nie zadowoli fana muzyki filmowej, każdy o tym wie! Tak więc, prędzej czy później ukazały się różne wydania bootlega a jedno z nich będzie przedmiotem tej recenzji.

Fan to bardzo inteligentne połączenie dwóch stylów Hansa Zimmera, z których oczywiście jest doskonale znany, mianowicie fuzji elektroniki tym razem jednak nie z potężnym, pompatycznym brzmieniem orkiestry a emocjonalnymi, pięknymi i często klasycyzującymi pasażami głównie sekcji smyczkowej. Underscore, dość wskazany w tego typu kinie, na przestrzeni ścieżki dźwiękowej jest zdominowany przez dość złożoną elektronikę, czasami dość ostrą, wykorzystującą gitary elektryczne, ludzkie odgłosy (!) czy zmiksowane, „szarpiące” brzmienia przypominające, a raczej zapowiadające dzisiejszy styl Harry Gregsona-Williamsa. Owa elektronika buduje w filmie suspense i opisuje dość chory umysł bohatera De Niro. I choć De Niro jest tutaj, delikatnie mówiąc niezłym „psycholem”, co zdumiewające a zapewne również będące świadomym wyborem reżysera i kompozytora, jako kontrapunkt przedstawiona nam zostaje wspaniała, emocjonalna muzyka z wykorzystaniem sekcji smyczkowej, zapowiadając romantyczno-tragiczne brzmienie późniejszego „Hannibala”.

I tutaj dochodzimy do jedynego tematu jaki stworzył Zimmer, ale jaki jest to temat! Jest on w zasadzie niezwykle prosty, zaledwie oparty o dwie nuty, lecz twórca wykorzystuje w taki sposób akordy iż mamy tutaj do czynienia z piękną, poruszającą muzyką filmową; choć tak jak powiedzieliśmy, osiągniętą bardzo prostymi środkami. Teamt ów to tzw. temat „poświęcenia”, który wydaje się w filmie obrońcą dla postawy De Niro. Może będzie to nadinterpretacja, ale jest on swego rodzaju obroną kompozytora dla postawy fana. Po raz pierwszy wykorzystany jest w otwierającym Fan Poem, dość niezwykłej aranżacji pod napisy początkowe (recytacja Roberta De Niro – słowa poniżej) w fuzji z miękką, będącej dla niego tłem elektroniki. Jak często można spotkać takie połączenie: wybitny aktor recytuje do muzyki wybitnego kompozytora…? Wsłuchując się w poemat De Niro i słuchając muzyki Zimmera odnajdujemy emocjonalne podłoże działań głównego bohatera i tak naprawdę sens filmu – fascynację baseballem. Szczególnie godny wyróżnienia jest utwór 7 z odgłosami i dialogami z filmu, gdy na stadion wywoływany jest sportowy bohater grany przez Snipes’a a opisuje to inspirująca muzyka Zimmera łącząca – oczywiście – główny temat z pulsującą elektroniką przypominającą „Broken Arrow”. Niemiec osiągnął tutaj pewien rodzaj magii, pean na cześć baseballu tak jak „K2” było hymnem ku czci alpinizmu. Kapitalne.

Tematu poświęcenia mamy na ścieżce więcej, głownie w utworach zaaranżowanych w suity (w tym 19-minutowe Sacrifice, które znalazło się na oficjalnym albumie), wiolonczelowe solo w Sean oraz emocjonalnym finale. Są to bez wątpienia najlepsze momenty na albumie. Na deser mamy doskonałe podsumowanie score’u – piosenkę napisaną wspólnie przez kompozytora z funkowym twórcą, Terencem Trent D’Arby. Letting Go, użyte w czasie napisów końcowych filmu to połączenie, chyba najbardziej ekspresyjnych, a przez to najbardziej emocjonalnych wykonań tematu głównego z pasjonującym wokalem D’Arby’ego. Naprawdę rzadko się zdarza by piosenka filmowa była tak dobra – potwierdza się zasada, że jest tak raczej tylko w przypadkach gdy partycypuje w niej sam kompozytor. Naprawdę warto poczekać na napisy końcowe tego filmu by posłuchać tej piosenki.

„Fan” to kolejna, bardzo niedoceniana kompozycja Hansa Zimmera, choć jest to również jedna z jego mniej znanych prac. Z pewnością dlatego, że jest raczej trudno dostępna. Bootleg oczywiście pozostawia trochę do życzenia w kwestii wydania, muzyka jest pomieszana w stosunku do tego jak następuje po sobie w filmie. Niezbyt potrzebne są szczególnie utwory z początku albumu, brzmiące bardziej jak niedopracowane fragmenty lub raczej wersje demo tych wykorzystanych na ścieżce dźwiękowej. Mamy również parę kwestii dialogowych, szczególnie recytacja DeNiro sprawia wiele satysfakcji, będąc równie ważnym składnikiem co monologi Anthony Hopkinsa na płycie z „Hannibala”. Zresztą dla każdego, kto choć trochę ceni i lubi tego aktora będzie to nie lada gratka. Znajdziemy tu nawet zaaranżowane Samba Pa Ti Santany, ale to tylko ciekawostka. Prawdziwy skarb tej kompozycji to sugestywny temat „poświęcenia” i emocjonalne fragmenty, które śmiało można zaliczyć do najlepszych w karierze niemieckiego twórcy. Warto, bo jest z pewnością nie banalnie.

Najnowsze recenzje

Komentarze