Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Nino Rota

Godfather: Part II, the (Ojciec chrzestny.Część II)

(1991)
-,-
Oceń tytuł:
Tomek Rokita | 27-04-2007 r.

Czy można dorównać prawdziwej legendzie? Można. A nawet można ją przebić. W 1974 roku Francis Ford Coppola, wymuszając na studiu Paramount w zamian za zgodę na reżyserię całkowitą kontrolę nad projektem, dokonał niemożliwego i stworzył uważany przez wielu znawców najlepszy sequel w historii kina. Dalsze losy rodziny Corleone, ukazane jako równoczesne historie młodego Vito po przybyciu do Ameryki oraz szczyt imperium władzy Michaela, są równie a nawet bardziej fascynujące niż legendarny klasyk z 1972 roku. Ja również podpisuję się pod tym stwierdzeniem. O ile „Ojciec chrzestny” przedstawia nam tylko zarys macek władzy i trochę romantyczną wizję mafii w powojennych Stanach Zjednoczonych, o tyle „Ojciec chrzestny.Część II” to wielki dramat ludzkiego upadku, połączony z znakomitą akcją pokazującą kolosalny wpływ imperium zbrodnii na politykę i życie społeczne. Do tego dochodzi mistrzowska rekonstrukcja nowojorskiej, włoskiej społeczności widzianej i kreowanej przez młodego Roberta De Niro w historycznej roli Vito Corleone. Jak na kontynuację przystało, część druga jest jeszcze dłuższa, nakręcona z większym rozmachem a jednocześnie bardzo intymna, pokazując zdradę wszelkich wartości, jakich przykładem był główny bohater na samym początku historii. Krok dalej posuwa się również muzyka Nino Roty, który do bardzo silnie ugruntowanych w powszechnej świadomości tematów z części pierwszej dokłada nowe, plus wydatniejsza staje się rola Carmine’a Coppoli.

Soundtrack z „The Godfather, Part II” mimo, że utrzymuje podobny czas grania jak część I, jest tworem bogatszym i muzycznie chyba bardziej „dorosłym” od pierwowzoru. Oryginalna muzyka Roty jest po prostu imponująca. Wykorzystując, chociaż bez przesady (a tak by było najprościej…) oba flagowe tematy z „The Godfather”, dokłada do nich nowy dla Vito Corleone (tzw. temat Imigranta) oraz eksponuje wykorzystany bardzo marginalnie w jedynce temat Michaela. Szczególnie tą pierwszą, wzruszającą kompozycję asystującą kolejom losu młodego imigranta Vito Andoliniego w Ameryce, śmiało należy zaliczyć do panteonu najwybitniejszych w historii gatunku. Takiego sprzężenia emocji, sentymentalizmu, połączonego z orkiestrowym przepychem można szukać ze świeczką. Temat ten towarzyszy nam bez przerwy w utworach dotyczących retrospekcji i chociaż do historii przeszły wspomniane oba (również przecież znakomite) tematy z „The Godfather”, ten jest według mnie najwybitniejszym stworzonym dla epopei Coppoli przez Rotę. Małą od niego odskocznią jest fikuśne allegro w duchu ilustracji z filmów Felliniego, już bardzo we włoskim klimacie, które bezbłędnie przechodzi w temat Imigranta. Jest to magia w najczystszej postaci…

Ogólnie muzyka Roty z części II jest nastawiona na intensywniejszy odbiór emocjonalny. Podczas gdy ilustracja do retrospekcji Vito jest bardzo ekspresyjna i w dobrym tego słowa znaczeniu prostolinijna, oś fabularna dotycząca działań okrytego tajemnicą Michaela Corleone została przez włoskiego mistrza potraktowana bardziej kameralnie i retrospekcyjnie. Delikatnie zaznaczany jest temat główny, kreowana jest również atmosfera mroku i tragizmu. Szczególnie widoczne jest to w specjalnym mikro-temacie na bazie „tematu walca”, na mandolinę i instrumenty drewniane, których szmer doskonale odzwierciedla nieprzejednaną i nie przebaczającą postać nowego Dona. To on asystuje subtelnie finałowym rozstrzygnięciom filmu, w tym moim zdaniem jednej z najwybitniejszych scen w historii kina – końcowemu najazdowi kamery na twarz samotnego Michaela Corleone. Do głosu dochodzi, jak wspomnieliśmy, częściej temat bohatera oraz jeszcze inny pod-temat (można go ochrzcić tematem „rodziny”), który wyżyny emocji osiąga w fenomenalnym The Brothers Mourn, zakończony wejściem w/w, mrocznego tematu – Rota serwuje nam muzykę dramatyczną z najwyższej półki. Na uwagę zasługuje także sentymentalny motyw fortepianowy dla Kay (Diane Keaton) oraz szereg aranżacji starych tematów w różnych konwencjach. Bogactwo tematyczne i bezbłędna żonglerka Roty nimi po prostu oszałamia.

Wszystko to tworzy dzieło doskonałe, o niezwykłej sile wyrazu oraz wyrafinowanym kunszcie muzycznym. Tak jak Coppoli udało się stworzyć dzieło bardziej kompletne i bogatsze od oryginału, tak Rota wspiął się na absolutne wyżyny i napisał twór chyba jeszcze lepszy i zaangażowany emocjonalnie. Trudno w ogóle porównywać obie ścieżki pod kątem, która jest „lepsza”. Podobnie jak w przypadku oryginalnego „The Godfathera” za muzykę „źródłową” odpowiadał Carmine Coppola. Jednakowoż jest jej tutaj trochę więcej, co delikatnie „zakłócająco” wpływa na odbiór score’u Roty. To głównie butna, taka trochę czasami defiladowa a czasami bardzo romantyczna muzyka (np. w formie walców) o włoskich korzeniach, pochodząca w większości z prologu filmu oraz z sekwencji retrospekcyjnych w Little Italy, z procesyjnym utworem Murder of Don Fanucci na czele. Jedyny problem jaki mam z tym utworem, to że przedziela i wybija z rytmu podczas słuchania dwóch kulminacyjnych ścieżek Roty. Trochę szkoda, że producenci płyty wybrali taki zabieg… Obaj Panowie tym razem zyskali uznanie w oczach członków Akademii z Los Angeles, zdobywając za swą pracę zasłużonego Oscara. Muzyka w filmie, choć czasami pozostająca trochę w cieniu za nieustannymi zwrotami akcji spisuje się nadal wyśmienicie, z tematem Imigranta na czele. Duże wrażenie robi scena przypłynięcia imigrantów do Ameryki. Ekspresja wykonania tematu młodego Vito nie bez kozery wskazuje na ponad ćwierć wieku późniejszą ilustrację Ennio Morricone do początkowych scen „1900.Człowieka legendy”. Mimo małych „ale” dotyczących zbyt rozbudowanego materiału Carmine’a Coppoli, „The Godfather: Part II” to muzyka wybitna. Kropka.

Inne recenzje z serii:

  • The Godfather
  • Najnowsze recenzje

    Komentarze