Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.

CSI (CSI: Kryminalne Zagadki Las Vegas)

(2002)
-,-
Oceń tytuł:
Tomek Goska | 15-04-2007 r.

Seriale o dzielnych policjantach, zmagających się z codziennymi trudami ich pracy, bądź o agentach specjalnych, w ręce których trafiają tylko najpoważniejsze sprawy, na stałe wdarły się do popołudniowych i wieczornych ramówek większości stacji telewizyjnych. O ile gro z tych produkcji jest tendencyjna aż do bólu, zdarzają się też nietuzinkowe inwestycje. Z pewnością na miano takowej zasługuje CSI: Kryminalne zagadki Las Vegas, pokazujący pracę policji od kuchni… a raczej od strony laboratorium. Efektowne pościgi i strzelaniny, będące stałym komponent przeciętnego periodyku kryminalnego nie znajdują tu swojej racji bytu. Serial opowiada bowiem o pracy policyjnych kryminologów, których zadaniem jest przeczesywanie miejsc zbrodni, centymetr po centymetrze, w poszukiwaniu dowodów, łączenie wskazówek w jedną całość oraz snucie teorii na temat domniemanych wydarzeń. Brzmi mało zachęcająco, jednakże pod tym pozornie mało interesującym opisem kryje się naprawdę dobre i wciągające widowisko. Widowisko, które przypadło już do gustu milionom widzów na całym świecie, od niedawna zdobywające serca także Polaków, mogących oglądać CSI również w rodzimych stacjach komercyjnych.

Typowym zjawiskiem jest, że gdy jakiś serial telewizyjny osiąga sukces, zaraz na rynku pojawia się i soundtrack do niego. CSI rutyny tej nie łamie, bowiem tuż po szturmie drugiego sezonu Kryminalnych zagadek Las Vegas, a przed emisją trzeciego, na półki zachodnich sklepów trafiła muzyka z ów kultowej serii. Decyzja wydawnicza dyktowana była bardziej potencjalnymi zyskami, niźli jękami fanów, walczących o zaprezentowanie fragmentów oryginalnej muzyki Johna M. Keana poza obrazem. Co z tego mogło wyniknąć, nie trudno było się domyśleć. Płytę w ¾ zapełniono, skądinąd enigmatycznym dla nieumoczonego w serialu słuchacza, zbiorem piosenek, a w ramach zapełnienia krążka po brzegi dorzucono jeszcze dwie skromne suity, mówiące wszystko i zarazem nic o oryginalnej muzyce Keana jaką pisał do serialu. Pozory jednak potrafią mylić i choć wielkie „łał” nie cisnęło się na moje usta po zakończeniu pierwszego starcia z tym albumem, wrażenia z niego wyniesione, wbrew moim pierwotnym obawom były nawet pozytywne.

Dysk otwiera rockowa piosenka Who Are You z repertuaru zespołu The Who. Twórcom serialu posłużył jako podkład pod czołówkę swojego widowiska. Trzeba przyznać, że brzmi on całkiem fajnie, zarówno w obrazie jak i na płycie, choć nie tak dobrze jak utwór, który pierwotnie miał pełnić tą funkcję, a ostatecznie umieszczony tylko na europejskiej edycji DVD z pierwszym sezonem. Hołdując empirycznym wartościom, pragnąłbym w tym miejscu odesłać wszystkich chętnych do zamieszczonego na YouTube filmiku z tym krótkim, aczkolwiek bardzo fajnym kawałkiem, którego niestety na płycie z soundtrackiem zabrakło. Nie zabrakło z kolei kilku kiepskich kawałków, nie dość że nie pojawiających się w ogóle w serii, to jeszcze nic do albumu nie wnoszących. Przykładem niech będzie Come Into Our Room (Clinic). Sama konstrukcja soundtracku nie zawsze stawia słuchacza w dogodnej pozycji. Zróżnicowanie stylistyczne następujących po sobie utworów w niektórych fragmentach nie służy całości, przede wszystkim za sprawą nieudolnego łączenia klasyków rockowych z nowoczesnymi brzmieniami elektronicznymi. Wyłączając jednak kilka upierdliwych piosenek, otrzymujemy całkiem schludną i ciekawą składankę oferującą wiele perełek muzycznych jak: Unbound Robbiego Robertsona, Give It Away grupy Zero 7, czy chociażby Song For Olabi autorstwa Bliss.

Te 65 minut składanki potrafi zaabsorbować słuchacza. Nawet do tego stopnia, że gdy na horyzoncie pojawia się oryginalna ilustracja Keana, właściwie nie ma on już ochoty na żaden mroczny ambient, ni elektroniczne wariacje rodem z kuźni Media Ventures. Chwila na przyzwyczajenie i wszystko wraca do normy. No może nie do końca, bo suitom proponowanym nam przez wydawców daleko do miana wybitnych, a na tle materiału wokalnego zawartego na krążku wypadają raczej blado. Trudno się o nich nawet wypowiadać w kategoriach suit serialowych, bowiem materiał doń użyty pochodził zaledwie z trzech epizodów: „Teoria Chaosu”, „Przyjaciele i Kochankowie” oraz „Kim Jesteś?”. Mimo tego i tu znajdziemy kilka fajnych momentów, ze słuchania których czerpać będziemy przyjemność. Mowa mianowicie o ostatniej minucie Investigation Suite, a także fenomenalnym temacie wieńczącym Grissom Overture, zdobiącym interesującą scenę odstresowywania się Grissoma na miejskim rollercoasterze. 🙂

Innymi słowy… Wydawcy idąc na kompromis, chcąc zadowolić zarówno miłośników songtracków, jak i fanów ilustracyjnej muzyki filmowej, stworzyli taki papkowaty album, co prawda dający względną satysfakcję ze słuchania, ale nie wywołujący żadnych większych emocji. Póki co, te zarezerwowane są dla widzów, którzy na pewno nie będą narzekać na brak muzycznych wrażeń, podziwiając kolejne epizody Kryminalne zagadki Las Vegas. Przygodę z płytą polecałbym zatem tylko fanom serii.

Promo

Wszystkich, którzy czuli się pokrzywdzeni niedostateczną materiału Keana na oficjalnym soundtracku, ucieszy zapewne informacja, że w sieci dostępne jest kompozytorskie „promo” zawierające prawie 30 minut wybranej muzyki z pierwszych dwóch sezonów CSI. Cóż na tym dysku znajdziemy? Poza przytłaczającą ilością ambientu i suspensu… niewiele. Większość wartych uwagi motywów zawarta była już w suitach oficjalnego krążka, aczkolwiek zapalony miłośnik muzyki Keane’a nie powinien narzekać tu na brak wrażeń…

Najnowsze recenzje

Komentarze