Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Klaus Doldinger

Unendliche Geschichte, die (Niekończąca się opowieść)

(1984)
5,0
Oceń tytuł:
Łukasz Koperski | 15-04-2007 r.

Niekończąca się Opowieść – ekranizacja powieści Michaela Ende w reżyserii Wolfganga Petersena i jeden z ulubionych filmów mojego dzieciństwa, należy do obrazów, które doczekały się kilku ścieżek dźwiękowych, w zależności od wersji filmu przeznaczonej do dystrybucji w różnych krajach. W największym skrócie i uproszczeniu można napisać, iż Die Unendliche Geschichte (albo The Neverending Story jak kto woli) został nakręcony przez niemieckich twórców za amerykańskie pieniądze. Amerykanie oczywiście zawsze wiedzą lepiej, toteż przed rozpowszechnieniem dzieła Petersena uparli się je poprawić. Skrócili film o kilka minut wycinając kilka mniej istotnych fragmentów, wymienili wszelkie niemieckie napisy na angielskie i bardzo chcieli zmienić też muzykę. Oryginalną partyturę Klausa Doldingera, który stworzył jakże udaną muzykę do poprzedniego filmu Petersena – Okręt miały zostać zastąpione, tym co skomponuje nagrodzony kilka lat wcześniej Oscarem Włoch Giorgio Moroder. Trudno powiedzieć, czy to wysoki poziom kompozycji Doldingera, czy też upór Petersena sprawiły, że zdecydowano się pozostawić większość partytury niemieckiego kompozytora i tylko zastąpić jej część utworami Morodera. A może też od początku tak to planowano? Trudno rozstrzygnąć.

W Niemczech jednak rozpowszechniono zarówno pierwotną wersję filmu, jak i soundtracku, tylko i wyłącznie z muzyką Klausa Doldingera. Nie znajdziemy tu więc także słynnej piosenki Limahla. Warto podkreślić, że czołówka filmu w wersji niemieckiej nie zawiera ani piosenki, ani fantazyjnych, kolorowych chmur, tylko wyświetlane białe napisy na czarnym tle i tajemniczą muzykę z przewijającym się krótkim motywem Fantazji. A ten choć bardzo charakterystyczny i przewijający się przez cały album, właściwie jest tylko pobocznym w stosunku do czterech najważniejszych i najprzyjemniejszych w odsłuchu tematów Die Unendliche Geschichte.

Pierwszy, zaprezentowany już na samym początku albumu, to najbardziej rozpoznawalny fragment kompozycji Klausa Doldingera. Główną linię melodyczną prowadzi tu sekcja smyczkowa, syntezatory odpowiadają za tempo, pojedyncze wejścia instrumentów dętych nadają mu odrobiny monumentalności, zaś fantastyczne „przejścia” z udziałem fletu bajkowości. Wszystko to razem daje piękny, radosny motyw, który ilustrował w filmie przede wszystkim sceny lotu Atreju na Smoku Szczęścia. Ta sama melodia, bez dynamicznego elektronicznego podkładu, zagrana bardziej spokojnie i nastrojowo, stanowi motyw Wieży z Kości Słoniowej. Tej aranżacji w ogóle nie usłyszymy w amerykańskiej wersji filmu, gdzie dla Wieży zupełnie nową ilustrację muzyczną skomponował Giorgio Moroder. Kolejnym ważnym motywem jest nieco patetyczna melodia intonowana przede wszystkim przez Chór Dziecięcy Klasztoru w Schäftlarn („Atréju’s Berufung – Auryn Thema”, „Die Kindliche Kaiserin”. Zaś „Die Sümpfe Der Traurigkeit” i „Flug Zum Elfenbeinturm” prezentują nam śliczny temat smutku, bardzo emocjonalnie wygrywany na fletni Pana.

Poza opisanymi pięknymi i łatwo wpadającymi w ucho motywami, na soundtracku znajduje się sporo mniej chwytliwej muzyki, często wręcz dość ciężkiej w słuchaniu. W przeciwieństwie do albumu z amerykańskiej wersji, wydawcy nie oszczędzają słuchaczom momentów o charakterze mrocznego underscore’u oraz, na szczęście rzadkich, nagłych wybuchów, ale może nie tyle orkiestry, co syntezatorów, które w takich fragmentach momentami przypominają Das Boot („Die Uralte Morla”), czy nawet Terminatora (początek „Flug Zum Elfenbeinturm”; „Die Drei Magischen Tore”). W przekroju całości jednak dominują brzmienia orkiestry oraz chórów, co jest niejako odwrotnością proporcji w Okręcie.

Dobrze więc, że hollywoodcy producenci zaingerowali w muzyczny gust reżysera i w miejsce części partytury Doldingera umieścili kompozycje Morodera czy nie? Jakkolwiek moje zdanie na temat takiego zastępowania jest zdecydowanie negatywne, to jednak w tym konkretnym przypadku wyszło to jednak filmowi na dobre. Moroder urozmaicił muzykę i dodał kilka nowych ciekawych tematów, choć trochę szkoda, że akurat kosztem spokojnej aranżacji tematu głównego i w dużej mierze tematu smutku. Jeśli chodzi o wydania płytowe to tu także Amerykanie nie pomylili się, wybierając co ciekawsze fragmenty z wersji niemieckiej i dorzucając tematy włoskiego kompozytora. Die Unendliche Geschichte to świetny album, pełen wspaniałych baśniowych tematów i fragmentów, których nie znajdziecie na wydaniu amerykańskim. Jednakże całość nie ma aż tak dużej słuchalności i jeśli nie jesteście fanami filmu, tudzież Doldingera, to bardziej polecam wam The Neverending Story i tamten album powinien wam w zupełności wystarczyć. Zaś jeśli takowymi fanami jesteście to cóż… Na pewno ten wspaniały soundtrack już macie.

Inne recenzje z serii:

  • Niekończąca się opowieść (USA)

  • Niekończąca się opowieść 2
  • Najnowsze recenzje

    Komentarze