Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
William Ross

Ladder 49 (Płonąca pułapka)

-,-
Oceń tytuł:
Paweł Stroiński | 15-04-2007 r.

Ladder 49 to dramat opowiadający o strażaku, który postawiony w śmiertelnym niebezpieczeństwie zaczyna sobie przypominać swoje dotychczasowe życie. W wyreżyserowanym przez Jaya Russella filmie zagrali między innymi Joaquin Phoenix i John Travolta. Film jest być może jednym z niewielu opowiadających o straży pożarnej. Najbardziej znanym przykładem jest chyba Backdraft Rona Howarda.

Muzykę do tamtego filmu skomponował Hans Zimmer i był to jeden z przełomów jego kariery. Do Ladder 49 partyturę stworzył William Ross, znany przede wszystkim z adaptacji tematów Johna Williamsa do Harry Pottera i Komnaty Tajemnic. Jest to jego trzecia współpraca z Russellem. Muzyka jest mroczna, orkiestrowa, ale nie pozbawiona elementów optymistycznych czy nawet humorystycznych. Te są często rozwiązywane przy pomocy elementów irlandzkich, czasami bardzo (i to niebezpiecznie) bliskich Jamesowi Hornerowi. Muzyka Rossa nie została wydana oficjalnie, na soundtracku pojawia się tylko jeden utwór ilustracyjny.

Płytę rozpoczyna Main Title, które zaczyna się od solowego rogu, Po krótkim, charakterystycznym dla Jamesa Hornera, przejściu na talerze, rozpoczyna się motyw na gitarę (instrumentacja irlandzka, pojawia się też bęben bohdran i wchodzi główny temat. Po pierwszym jego wykonaniu kolejny hornerowski element, progresja akordowa na trąbkę i smyczki. Temat wraca z rogiem. Ma on trochę wspólnego zarówno z tematyką Jamesa Hornera, jak i Hansa Zimmera (sam początek utworu jest zresztą podobny do Crimson Tide).

Właśnie irlandzka instrumentacja przeważa w dwóch następnych (i nie tylko) utworach. Tu niestety Ross jest bardzo blisko kopii, jeśli wręcz nie kopiuje, The Devil’s Own Hornera, jednak bez dud. Pytanie, czy ta irlandzka instrumentacja jest potrzebna. Bez filmu trudno się wypowiadać, ale ponoć wiele mieszkańców Baltimore, gdzie odbywa się akcja filmu, to właśnie Irlandczycy. First Fire zawiera już rockowy rytm. Cały utwór jest dynamiczny i bardzo optymistyczny. W Firehouse Montage pojawia się nawet elektryczna gitara.

Co pewien czas pojawiają się utwory zatytułowane Jack in the Hole. Jest to właściwie czteroczęściowa suita, bardzo mroczna, opisująca sytuację zagrożonego strażaka. Ross nie uniknął tu (np. w pierwszej części) odwołań do Jerry Goldsmitha, wziął od niego sposób budowania napięcia za pomocą krótkich, lekko dysonujących akordów na smyczki (usłyszeć je można na przykład w The Edge). W pierwszej części pojawia się też prosty i bardzo ładny motyw na fortepian. Utwory te bardzo dobrze używają głównego tematu, jak na przykład we fragmencie akcji w Part 2, z dość dobrym użyciem perkusji (bodhran). W trzeciej części, trochę bardziej intensywnej, połączył werbel z tym rytmem. Warto też wspomnieć o subtelnej elektronice, która wcale nie przeszkadza. Najbardziej intensywna jest część czwarta. I to ona jest najcięższa do słuchania, bardzo progresywna, pełna narastającego dramatyzmu, na szczęście już nie w stylu Hornera. Całosć jest bardzo progresywna, do intensywności dużo dodają wykorzystane dęte blaszane. Utwór kończy wielki dysonans na cały zespół, zaraz po powtórzeniu części tematu.

Połączenie utworów mroczniejszych z melodyjnymi i optymistycznymi wcale nie wypada źle. Ścieżka jest dzięki temu zróżnicowana. Mroczne utwory bywają dość ciężkie w odbiorze, przez to, że kompozytor postawił głównie na niskie smyczki i subtelne, ale jednak, dysonanse. Ciekawym przykładem na takie wymieszanie jest ustawienie Another Rookie między Jack in the Hole Part 2 i znakomitym Dennis’ Demise (bardzo porządny utwór akcji z emocjonalnym fragmentem na smyczki). Następujący po tym Dennis’ Funeral jest bardzo ładnym utworem na smyczki z obojem, który wykonuje temat. Na szczęście Ross nie przedobrzył z patosem i zrobił bardzo kameralny i emocjonalny utwór. Jenny’s Alive jest dramatyczne, ale i optymistyczne. Przypomina tu trochę Jamesa Newtona Howarda. Awards Ceremony wraca do drugiego, irlandzkiego tematu w bardzo emocjonalnej aranżacji.

Muzyka akcji jest bardzo porządna, chociaż niestety tu też pan Ross miewa problemy z oryginalnością. Rope Rescue brzmi jak połączenie Hornera (znowu) z Alanem Silvestrim (specyficzna aranżacja dętych blaszanych, podobny motyw). Dobre są partie na smyczki (chociaż tu nie tak złożenie jak u Hornera), porządny rytm na werbel. Może nawet niechcący nawiązuje tu do Johna Debneya i jego Sudden Death. Do Silvestriego najbardziej podobny jest ostatni fragment akcji. Dobrze użyty jest temat. Ciekawski jest Christmas Fire, ze świetnym rytmem popowym i dobrą elektroniką, która wykonuje temat.

Płytę kończy bardzo smutny Memorial, piękne jest wykonanie tematu. Nie jest to może Fahrenheit 451 Zimmera, ale jest bardzo emocjonalne i, na szczęście, nie za bardzo melodramatyczne, po prostu smutne.

Trudno ocenić muzykę Rossa. Ma wiele zalet, dwa porządne tematy, niezłą muzykę akcji, jest dobrze zaaranżowany, nie przesadza z melodramatyzmem. Z drugiej strony, niestety jest bardzo nieoryginalny, zupełny brak inwencji w niektórych fragmentach jest widoczny. Partyturę należy jednak ocenić pozytywnie. Ross jest utalentowanym kompozytorem godnym uwagi.

Najnowsze recenzje

Komentarze