Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Mark Thomas

Dog Soldiers

(2002)
-,-
Oceń tytuł:
Łukasz Koperski | 15-04-2007 r.

Dog Soldiers to pełnometrażowy debiut Neila Marshalla, do niedawna kompletnie nieznanego reżysera z Wielkiej Brytanii. Film będący połączeniem horroru i kina akcji, ze sporą dawką czarnego humoru, mimo niskiego budżetu i właściwie zerowej reklamy, zdobył sporą popularność i wielu fanów na całym świecie. Historia żołnierzy, którzy muszą walczyć o przeżycie w nierównym starciu z grupą wilkołaków nie była zbyt oryginalna, ale talent reżyserski Marshalla pozwolił ze schematycznej opowiastki sklecić naprawdę udany film. I choć poszczególne komponenty, jak zdjęcia, scenografia, efekty… rozpatrywane z osobna nie oszołamiają, to jednak wspólnie przyczyniają się do dostarczania widzom godziwej rozrywki, oczywiście o ile ktoś aprobuje horrory kręcone z przymróżeniem oka. Swoją cegiełkę bez wątpienia dorzuca zaskakująco dobra oprawa muzyczna. Jej autorem jest Mark Thomas, mało znany poza ojczystą Wielką Brytanią twórca, choć mający w dorobku całkiem sporo kompozycji do filmów, seriali (głównie dla dzieci) i programów telewizyjnych, w tym i nagrodę BAFTA w 1997 r. za ilustrację do filmu Twin Town. Warto zaznaczyć, że Thomas zaczynał swoją przygodę z muzyką filmową jako skrzypek w składach Royal Philharmonic i London Symphony Orchestra, uczestnicząc w sesjach nagraniowych pod batutą Johna Williamsa, Jerry’ego Goldsmitha, Jamesa Hornera i innych wielkich kompozytorów.

Soundtrack z Dog Soldiers. rozpoczyna motyw przewodni w pełnej krasie, grany przez niedużą orkiestrę z towarzyszeniem charakterystycznych werbli, które dodają utworowi nieco militarystycznego charakteru (w końcu bohaterami filmu są żołnierze). Melodia jest ciekawa, łatwo wpadająca w ucho, choć mroczna i niepokojąca ze szczyptą heroizmu przebijającego się przez nuty. W takiej formie motyw ten nie pojawi się już więcej na albumie, jedynie krótkie fragmenty niektórych utworów jak „Come On Sunshine” będą o nim przypominać. Bardzo podobny do motywu przewodniego, ale bardziej spokojny, stonowany i o bardziej dramatycznej wymowie jest motyw sierżanta Wellsa, w pewnym stopniu oparty na tradycyjnej brytyjskiej folkowej melodii Lyke Wake Dirge. Po raz pierwszy usłyszymy go w utworze „Sarge’s Theme”, później podobnie jak pierwszy temat, pojawiać się będzie jedynie fragmentarycznie w różnych utworach, jednak na koniec znowu powróci w utworze „Comrades”, gdzie będzie kolejno wygrywany przez różne instrumenty. Jak wspomniałem, Dog Soldiers to połączenie horroru i filmu akcji, toteż znajdziemy na soundtracku odpowiadające tym gatunkom filmowym utwory. Mamy tu więc trochę nagłych wybuchów orkiestry po sekwencjach mrocznego, cichego underscore’u, tak typowych dla horroru („Knight’s Sword” i kilka innych), ale też sporo dynamicznych momentów akcji, w których Thomas często korzysta z perkusji (ciekawa solówka w „They Think It’s All Over”) czy werbli, najczęściej w połączeniu z partiami na smyczki, już rzadziej instrumenty dęte.

Bardzo ciekawym przerywnikiem pośród kompozycji Marka Thomasa jest piękny, klasyczny utwór Claude’a Debussy’ego zagrany na pianinie. Wydawać by się mogło, że to ostatnia rzecz, która by pasowała do tego albumu, ale moim zdaniem wprost przeciwnie. Utwór ten przecież faktycznie występuje w filmie, grany tam przez jedną z postaci, stąd też jego pojawienie się na soundtracku jest jak najbardziej uzasadnione. Niezrozumiały jest dla mnie natomiast układ utworów na płycie. O ile jeszcze zburzenie chronologicznego porządku poprzez umieszczenie na samym początku motywu przewodniego mogę zrozumieć, o tyle dlaczego wydawca zdecydował się zakończyć albumu wspomnianą perkusyjną solówką, która powinna być 17-tym lub 18-tym utworem, to nie mam pojęcia. Może tytuł tej ścieżki wydał mu się idealny na zakończenie (spodziewał się sequela filmu?).

Muzyka z Dog Soldiers bez zarzutu spisuje się w filmie, gdzie nie tylko poprawnie ilustruje ekranowe wydarzenia, ale i w kilku momentach wejściami głównych tematów wręcz zachęca widzów do wracania do niej, już niekoniecznie z towarzyszeniem obrazu. Soundtrack jednak siłą rzeczy nie będzie aż tak atrakcyjny. Każdy 'tematyczny’ utwór owszem. Podobnie klasyk Debussy’ego. Przyzwoicie niektóre fragmenty akcji, nawet jeśli momentami perkusja brzmi dziwnie sztucznie. Jednakże typowo horrorowy underscore tradycyjnie już będzie słuchaczy męczył lub w najlepszym wypadku nudził. Zważywszy, że na płycie zgromadzono blisko 70 minut materiału, to jego obcięcia mogłoby poprawić słuchalność. Choć moim zdaniem całości i tak słucha się nie najgorzej, ale jeśli o mnie chodzi, to musicie wziąć poprawkę jak to na fana filmu, który zawsze te pół nutki więcej dołoży.;) Reasumując: jak na horror klasy B, to muzyka bardzo dobra, świetnie sprawująca się w połączeniu z obrazem, gorzej już bez niego. Album głównie dla fanów, choć i pozostali znajdą w nim coś interesującego. Ze wszystkich wad soundtracku do Dog Soldiers największą wydaje się być jego znikoma dostępność.

Najnowsze recenzje

Komentarze