Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Ennio Morricone

Cuore Nel Pozzo, il (Moje serce zostało z wami)

(2005)
-,-
Oceń tytuł:
Łukasz Koperski | 15-04-2007 r.

Niemal każdy soundtrack z mocno reklamowanego (a często przereklamowanego) filmu z Hollywood wzbudza spore emocje na portalach poświęconych muzyce filmowej, a już zwłaszcza gdy firmowany jest takim nazwiskiem jak Zimmer czy Williams. Dyskusje niejednokrotnie zaczynają się na długo przed premierą filmu czy płyty ze ścieżką dźwiękową a pretekstem do nich może być nawet podanie tytułów utworów, które zostaną umieszczone na albumie. Abstrahując od tego, czy takowa dyskusja ma jakikolwiek sens i czy dany soundtrack jest wart, by o nim tyle pisać na wszelkiego rodzaju forach, należy zauważać, iż w cieniu tych szeroko rozreklamowanych pozycji pozostają niejednokrotnie o klasę lepsze ścieżki dźwiękowe z mało znanych produkcji. Do nich bez wątpienia należy Il Cuore Nel Pozzo Ennio Morricone.

Recenzowana partytura została stworzona na potrzeby włoskiej produkcji telewizyjnej w reżyserii Alberto Negrina (z którym kompozytor już pracował choćby przy okazji Tajemnic Sahary), traktującej o bałkańskim epizodzie II Wojny Światowej, a konkretnie o przejęciu kontroli nad zajmowaną wcześniej przez Włochów Istrią, przez jugosłowiańskie wojska marszałka Tito. W filmie rzecz jasna nie o aspekt wojenny czy polityczny chodzi, lecz o rozgrywające się na tym tle ludzkie dramaty. Muzyka Morricone jak zwykle w filmie sprawuje się bardzo dobrze, choć nie można by powiedzieć, że przyćmiewa wszelkie inne apsekty obrazu. Ot, po prostu, jest jedną z jego mocniejszych składowych.

Soundtrack z Il Cuore Nel Pozzo rozpoczyna się i kończy utworem o takim właśnie tytule. Melodię tę trudno nazwać tematem przewodnim ścieżki, gdyż w zasadzie wszystkie pozostałe utwory są inne i wnoszą zupełnie nowe motywy. Większość z nich, w tym właśnie wspomniane „Il Cuore Nel Pozzo”, utrzymana jest w podobnym stylu i grana najczęściej przez sekcję smyczkową, tudzież tak typowy dla kompozycji Włocha flet lub obój oraz posiada smutną lub dramatyczną wymowę. Mniej lub bardziej odmienny charakter mają takie utwory jak marszowy „Marcia Balcanica”, łagodny, optymistyczny „Suona Uno Bambino” oraz łatwo wpadający w ucho „Passagio A Sud” z tanecznym zacięciem, który zarówno bałkańskim brzmieniem smyczków, jak i konstrukcją utworu (w pewnym momencie mamy zwiększenie tempa) przypomina trochę „Taniec Eleny” z Bandyty Michała Lorenca.

Niemal wszystkie utwory trwają od dwóch do czterech minut, a wyjątek stanowią dwa dłuższe: „Orrori” i „Sperdutti”. Są to najsłabsze fragmenty partytury, które pozbawione obrazu mogą męczyć słuchacza. Jeśli już wydawca chciał koniecznie umieścić je na soundtracku, to mógł to zrobić mniej niefortunnie, chociażby nie stawiając ich obok siebie, bo w efekcie mamy prawie 20 bardzo ilustracyjnych minut. To, co cechuje Il Cuore Nel Pozzo to jednoczesna różnorodność i spójność kompozycji. Różnorodność przejawia się w mnogości tematów, które serwuje nam Morricone – tak, że jak już nadmieniłem, trudno tutaj wyróżnić któryś z nich jako przewodni. Jeśli nawet dwa czy trzy z nich powtarzają się w kilku utworach, to w zdecydowanie różnej aranżacji. Często słuchając kolejnego utworu nie mamy pewności, czy kompozytor prze-aranżował wcześniej wyeksponowany temat, czy też wprowadził nowy, gdyż brzmienie wydaje się podobne. W tym wyraża się właśnie spójność partytury. Całość utrzymana jest w jednolitym stylu i nie ma tu utworu, który nie pasowałby do reszty.

Il Cuore Nel Pozzo nie jest na pewno ścieżką dźwiękową w karierze Ennio Morricone wyróżniającą się szczególnie i klasykiem muzyki filmowej nie zostanie. Na ten fakt, poza znikomą popularnością filmu, z którego pochodzi, wpływa także brak jakiegoś szczególnie chwytliwego tematu, czy utworu o jakimś naprawdę sporym ładunku emocjonalnym. Po prostu nie bardzo ma czym szczególnie zapaść w pamięć. Jednakże bez wątpienia jest to bardzo solidny soundtrack, niesłusznie pozostający w cieniu hollywoodzkich partytur. Znamienne jest to, że blisko 80-letni Morricone wciąż potrafi tworzyć nienaganną muzykę do kilku filmów rocznie. Co prawda nie wytacza już nowych dróg w muzyce filmowej, bywa przewidywalny i zdarza mu się nieco powtarzać (w niektórych fragmentach Il Cuore Nel Pozzo przypomina chociażby Karola czy Los Utracony), to jednak pozostaje w wysokiej formie, nie przejmuje się upływającym czasem i kolejnymi kompozycjami bardzo raduje fanów. Godne to podkreślenia, tym bardziej że John Williams już dawno przestał pisać to, z czego najbardziej słynął, James Horner od lat powtarza non stop te same melodie a Hans Zimmer przeplata ścieżki niezłe z nijakimi. Jeśli któraś z nowszych ścieżek wymienionych panów, lub innych kompozytorów prosto z Hollywood sprawi wam zawód, to pamiętajcie, że ja polecałem wam muzykę Ennio Morricone…

Najnowsze recenzje

Komentarze