Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Ks. Marco Frisina

Pope John Paul II (Jan Paweł II)

(2005)
-,-
Oceń tytuł:
Łukasz Wudarski | 15-04-2007 r.

Jan Paweł II, wielki Polak, autorytet moralny i… „maszynka” do zarabiania pieniędzy. Nie tylko dla sprzedawców świętych obrazków i innych przedziwnych dewocjonaliów (bo jak nazwać balon wypełniony helem z podobizną umiłowanego Sługi Bożego), ale także dla filmowców, którzy w śmierci papieża zwietrzyli wielki interes. Nic więc dziwnego że w krótkim odstępie czasu rynek zalany został produkcjami bliżej lub dalej związanych z życiem Jana Pawła II. Poza wieloma dokumentami powstały również 4 filmy fabularne.

To co nas najbardziej zajmuje to oczywiście strona muzyczna wszystkich tych dzieł. Obie części „Karola” (w których główną rolę odtwarzał nasz Piotr Adamczyk) muzyką oprawił wielki włoski mistrz Ennio Morricone, tworząc pełną bólu i jakiejś takiej chyba nieco nadmiernej tkliwości partyturę. Telewizyjny „Have No Fear: The Life of Pope John Paul II” zilustrował, autor Fluke’a i Punishera, Carlo Siliotto (soundtrack póki co nie ujrzał światła dziennego). Ostatnim filmem dotyczącym życia Papieża Polaka, filmem powstałym w ostatnim czasie jest oczywiście wyreżyserowana przez Johna Kenta Harrisona produkcja zatytułowana po prostu Jan Paweł II. Mimo niezłej (jak na telewizyjny miniserial) obsady aktorskiej (John Voight, Cary Elwes, Chrisopher Lee) film jest kiepskim rajdem po życiu naszego papieża, rajdem który w żadnej z dostępnych wersji (ahistorycznej amerykańskiej i okrojonej polskiej) nie prezentuje poziomu choćby zadowalającego. Na nic zdaje się wysublimowana, wręcz dokumentalna gra Johna Voighta, a także bardzo przystępna i prawdziwa muzyka Marco Frisiny, skoro cała reszta (koszmarny scenariusz, beznadziejny Cary Elwes, zła reżyseria) ciągną wszystko ku dołowi.

Na nasze szczęście jednak w niniejszej recenzji nie zajmujemy się samym filmowi, lecz stworzoną na jego potrzeby muzyką. Jej twórcą jest znany w kręgach watykańskich twórca, ksiądz Marco Frisina, kompozytor młody (ur.1954), aczkolwiek posiadający ogromne doświadczenie, zarówno na polu muzyki filmowej (większość dewocyjnych projektów włoskich filmowców to właśnie on okraszał swoją ilustracją), jak i na polu tworzenia okazjonalnych opraw muzycznych, wszelkich wielkich uroczystości kościelnych (to właśnie ksiądz Frisina jest oficjalnym kompozytorem Watykanu, powołanym przez samego Jana Pawła II do pełnienia tej misji, kompozytorem który dla naszego papieża napisał specjalnie 20 oratoriów). Nic więc dziwnego, że wybór kompozytora jako twórcy oprawy dźwiękowej do filmu o życiu Papieża Polaka, osoby doskonale znanej twórcy muzyki (także z kontaktów prywatnych), był jak najbardziej trafny.

Choć Frisina wychował się na twórczości Ennio Morricone (twórcę Misji uważa zresztą za swojego mistrza, mistrza z którym dane mu było kilka razy współpracować przy okazji serii biblijnej), partytura do filmu Harrisona znacząco różni się od tego co stworzył wielki Ennio na potrzeby Karola. O ile Morricone starał się głęboko zrozumieć dramatyzm życia Wojtyły (ów wyzierający niemal z każdego utworu ładunek głęboko tkwiącego bólu), o tyle Frisina pokazuje nam zupełnie inną stronę papieża. Już od samego początku czujemy, że muzyka jest lżejsza, pełna ciepła, którym emanował przecież papież Jan Paweł II. Nie znaczy to, że brak tu szlachetności. Open the Door to wspaniały pean na cześć wielkiego Polaka, pean który moim zdaniem jest chyba najprawdziwszą muzyczną wizją osoby czcigodnego Ojca Świętego.

Frisina nie popełnia błędów Morricone, nie przedstawia papieża w jednym wymiarze, stara się go sportretować wielowątkowo zarówno jako kościelnego dostojnika (La beretta Cardinalizia), ale także jako wujka Karola, z przyjemnością uczestniczącego w spływach kajakowych (zawadiacko-skoczne Gita in Kajak) i wreszcie jako zapatrzonego w góry myśliciela (Il preghiera sui monti). W odróżnieniu od muzyki do filmu Battiato partytura do Jana Pawła II jest zdecydowanie mniej skomplikowane muzycznie. Frisina nie bawi się w morriconowskie subtelności, których zwykły widz i tak nie jest w stanie dostrzec. On po prostu pisze śliczne melodie, może nieco zbyt ckliwe, ale w kinie tego typu, niezbędne (wielkie emocje towarzyszące ostatnim fragmentom filmu to duża zasługa muzyki).

Na wyróżnienie należy też świetny temat Giovanne con i giovanni. Z utworem tym wiąże się ciekawostka, nie został on bowiem oryginalnie napisany na potrzeby tego filmu, lecz powstał znacznie wcześniej, jako jeden z Hymnów Światowego Dnia Młodzieży (Jezus Christ You Are My Life – śpiewany m.in. w Rzymie w 2000 i w Toronto w 2002). Na ścieżce z Jana Pawła II występuje on w pięknej aranżacji fortepianowej, ilustrując (a jakżeby inaczej) momenty kontaktu papieża z młodymi.

Wydaje się, iż tworząc muzykę do filmu Harrisona, kompozytor bardzo bał się porównań z Morricone (które i tak się narzucają, ze względu na specyficzną dewocyjną manierę, której ksiądz Frisina już się prawdopodobnie nie pozbędzie) i zapewne dlatego w większej części partytury poszedł zupełnie inną drogą niż autor Karola. Choć w wielu miejscach takie decyzję okazały się zbawienne, zawiodły w jednym stosunkowo ważnym elemencie – muzyce dramatycznej. Frisina napisał bowiem dwa bardzo słabe utwory dramatyczne, oba dotykające wojennych przeżyć Wojtyły. Nie wiem czy zabrakło mu konsekwencji, czy po prostu talentu, lecz to, co stworzył jest zbarbaryzowanym przełożeniem języka Morricone, czymś pozbawionym zupełnie polotu .

Czym jest zatem płyta z filmu Jan Paweł II? Moim zdaniem to po prostu dobry soundtrack, muzyka, którą mimo pewnych niedoskonałości, oraz kiepskiego filmu do jakiego powstała, wyżej cenię niż dokonania wielkiego Ennio napisane na potrzeby dwóch części Karola. Dlaczego? Wydaje mi się, że choć od strony technicznej Morricone bije na głowę księdza Frisinę, to jednak jego wizja życia i działalności papieża Jana Pawła II jest chyba zbyt wykoncypowana. Tak jakby twórca Misji napisał muzykę przez pryzmat elitarnych, chwalonych przez wszystkich encyklik naszego rodaka, encyklik mądrych, których jednak statystyczny Polak nigdy nie zrozumie. Autor hymnu Światowego Dnia Młodzieży postąpił inaczej, nie pisał rozumem, lecz sercem, tworząc kompozycję opisującą człowieka jakiego znał i kochał: uśmiechniętego Jana Pawła II, który w istocie bliższy jest nam wszystkim.

Przeczytaj też artykuł Tomka Goski Sztuka czy rzemiosło? – Film i muzyka filmowa w kontekście obrazu J. K. Harrisona ”Jan Paweł II”

Receznja Karol, Un Uomo Diventato Papa (Karol, człowiek który został Papieżem) dostępna jest TU

Najnowsze recenzje

Komentarze