Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Mike Post, Pete Carpenter

A-Team, the (Drużyna A) 1

(1999)
-,-
Oceń tytuł:
Tomek Goska | 15-04-2007 r.

15 minut – tyle średnio miałem jako młody perpeć by przemieścić się z podstawówki do której uczęszczałem do domu, by zdążyć na kolejny odcinek przygód Johnna “Hannibala” Smitha i jego kompanów – najemników. A było to u progu lat 90tych. Wtedy właśnie telewizją polską trzęsły 3 megaseriale, które gromadziły przed telewizorami całe rodziny: Dynastia, MacGyver oraz Drużyna A. Jako iż tym pierwszym zachwycała się głównie żeńska, starsza część społeczeństwa, dwa pozostałe, a szczególnie ten ostatni były wiernie śledzone przez żądnych wrażeń starszych panów i młodzież. W dobie współczesnych przedsięwzięć telewizyjnych tryskających inteligencją i pomysłowością (na przykład 24 lub Zagubieni) te z lat 80-tych wydawać by się mogły schematycznym i tendencyjnym banałem. Pomimo swojej prostoty działają na podświadomość społeczeństwa, przyciągając tłumy przed telewizory ilekroć na jednym z kanałów pojawiają się kolejne powtórki znanych już prawie na pamięć odcinków. Myślę, że większość z czytelników jest umoczona na pewien sposób w Drużynie A, więc daruję sobie streszczanie fabuły.

Z całego zamieszania jakie panowało wokół tej produkcji swojego czasu, obok samej fabuły, najbardziej chyba nurtowała mnie oprawa muzyczna. W zasadzie serial ten jako jeden z pierwszych przedsięwzięć telewizyjnych zwrócił moją uwagę na coś takiego jak muzyka filmowa, choć jeszcze wtedy traktowałem to bardzo powierzchownie. Zresztą nie trudno było skupić na niej uwagi. Muzyka Mike’a Posta i Pete’a Carpentera zdobiąca Drużynę A jest równie prosta jak fabuła serialu. Opiera się bowiem na schematach i trendach panujących w latach osiemdziesiątych w muzyce filmowej. Mamy zatem orkiestrę symfoniczną z wysuwającą się na jej czoło sekcją dętą, a wszystko to oprawione w rytmiczne ramy ówczesnej muzyki popularnej. Ciężko w dosyć klarowny sposób rozebrać tą hybrydę stylową na części pierwsze. Sekcja dęta, pojawiająca się perkusja w tle i bas przypominają nieco nowoczesny jazz, a przedzierająca się pomiędzy tymi instrumentami elektronika wysyła nas myślami na ówczesne parkiety taneczne. Innymi słowy, dużo tu luzu, nieskrępowania ilustracyjnego i melodyjnej swobody. 35 minut spędzonych przy płycie Silva Screen to fantastyczna podróż w czasie okraszona wieloma wrażeniami muzycznymi, ale przede wszystkim perfekcyjna rozrywka dla wielbicieli serii. Cieszy fakt, że wydawcy przemontowali cały materiał na suity tematyczne, w ten sposób jesteśmy w stanie “ugryźć” każdej maści utworów, jakie tworzą oryginalną ścieżkę dźwiękową serialu.

Podczas tej “podróży” niezmordowanym towarzyszem będzie nam temat główny Mike’a Posta, na którym jak na olbrzymim filarze opiera się muzyczna strona Drużyny A. Chyba w żadnym innym serialu temat przewodni nie odgrywał tak znaczącej roli jak w tym. Nie dość że otwiera on i zamyka wszystkie odcinki, to jeszcze trzęsie podstawami każdej płaszczyzny muzycznej, począwszy od muzyki akcji, aż po mało znaczący underscore. Płyta Silva Screen podkreśla to znakomicie. Rozpoczyna się ów tematem, tyle że w nieco dłuższej wersji aniżeli mieliśmy okazje usłyszeć w serialu. Jest to pewnego rodzaju suita, bardzo zgrabnie poprowadzona, z różnymi wariacjami na pokładzie, ale ciągle tym samym patetycznym, zbudowanym w formie fanfar motywem powracającym wielokrotnie podczas tych 3 minut trwania utworu. Podobnie skonstruowany jest track zamykający płytę, Theme From The A-Team. Jak już wspomniałem siła przeważającą w partyturze, a co za tym idzie i w tym utworze, są dęciaki blaszane. Równie ważną rolę w kreowaniu “nastroju” muzyki mają tutaj instrumenty perkusyjne wykorzystywane albo do budowania rytmiki albo podkreślania militarnych korzeni głównych bohaterów. Wyrazem tego ostatniego jest na przykład temat Hannibala pojawiający się w suicie Young Hannibal. Werble dyktujące tempo i patetyczne trąbki stanowią bardzo przyjemną kombinację dźwiękową urozmaicaną od czasu do czasu gitarowymi lub smyczkowymi wstawkami. Temat ten bardzo często gości na ekranie, może w nieco uboższych aranżacjach, mniej wystawnych ale zawsze podkreśla postać Johna Smitha. Tematyka pomimo swej powierzchownej prostoty jest dobrze przemyślanym elementem partytury. Każdy z mniejszych tematów i motywów (a jest ich w kompozycji bardzo wiele) przypisany jest konkretnym sytuacjom mającym miejsce w serialu. Choć sprecyzowane, przenikają się nawzajem tworząc interesujący kolaż muzyczny.

Wzajemności tyczą się zwłaszcza najprężniej działającego elementu partytury, tj muzyki akcji. Pomimo, że Post i Carpernter stworzyli dla niej oddzielne motywy i tak najczęściej budowana jest ona albo na temacie głównym albo Hannibala. Doskonałym przykładem tego jest Helicopters, Taxi Chase lub BA’s Ride – dynamiczny utwór obrazujący licznie pojawiające się w serialu pościgi jakie Drużyna A odbywała swoją furgonetką. Występująca tu obok instrumentów symfonicznych i perkusji gitara elektryczna jest synonimem twardego i nieustępliwego BA. Bardzo dobrze obrazuje to zaaranżowany na gitarę elektryczną temat przewodni w Move, Sucker. Płyta wychodzi jednak z czymś więcej niż samą muzyką akcji. Poza nią słyszymy kilka swobodniejszych kawałków jak na przykład ciekawą wariację o Murdocku – Murdock’s Face – lub przyjemny kawałek The A-Team in New York City.

Być może to czysty sentyment lub nie, ale po prostu lubię tą ścieżkę. Lubię ją za to, jak działa w serialu, jakie wrażenie pozostawia na widzu, który z zapartym tchem śledzi losy Hannibala i jego kompanów. To chyba jedna z nielicznych, klasycznych już serialowych ścieżek dźwiękowych, które można wspominać bardzo miło nie tylko w obrazie, ale siedząc wygodnie w fotelu przesłuchując płytę. Dysk faktycznie dostarcza nam nie mniejszych muzycznych wrażeń aniżeli sam obraz. Szkoda tylko, że tak ciężko o ten krążek w naszym kraju. Myślę, że nie jeden fan muzyki filmowej połasiłby się na niego. Ot klasyka z prawdziwego zdarzenia, a nasz rodzimy rynek standardowo zamknięty jest na tego typu pozycje. Cóż, może w przyszłości zmieni się ten stan rzeczy. Tymczasem wszyscy entuzjaści muzyki do Drużyny A skazani są na zagraniczne sklepy internetowe. Mimo tego, myślę że warto…

Inne recenzje z serii:

  • The A-Team
  • Najnowsze recenzje

    Komentarze