Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Harry Gregson-Williams

Veronica Guerin

(2003)
4,0
Oceń tytuł:
Paweł Stroiński | 15-04-2007 r.

Veronica Guerin to postać autentyczna. Trzydziestokilkuletnia dziennikarka zaczęła w 1994 roku interesowac się handlarzami narkotyków. Jej niebezpieczna praca, zakończona śmiercią w wieku 38 lat, doprowadziła do poważnych zmian w irlandzkim prawie karnym i konstytucji, powstała nawet specjalna agencja rządowa zajmująca się odbieraniem majątków przestępców (przydałoby się coś takiego w Polsce), Criminal Assets Bureau. W 2003 roku producent Jerry Bruckheimer postanowił zrealizować o niej film. Reżyserem został Joel Schumacher, a tytułową rolę dziennikarki zagrała Cate Blanchett. Poza tym godna polecenia jest bardzo dobra rola znanego z roli Carla w Monachium Ciarana Hindsa. Generalnie artystycznie ten film stoi na dość wysokim poziomie, co w przypadku tego producenta może się wydać oksymoronem. Tak samo to jak trzymanie się faktów historycznych. Cóż, nawet jemu zdarza się przebłysk inteligencji…

Preferencje Bruckheimera wobec muzyki są znane od dawna i wywołują słuszne kontrowersje. Tym razem zaangażowano jednego z bardziej utalentowanych i już samodzielnych kompozytorów wywodzących się z byłego Media Ventures. Harry Gregson-Williams w tym czasie zilustrował jeszcze jeden film reżysera, Telefon (ta elektroniczna ścieżka powstała pewnie w trakcie zdjęć do Veroniki). Do tej opowieści podszedł współcześnie, nie pozbawiając jednak muzyki elementów irlandzkich, przez co całość czasami przypomina celtycką wersję Spy Game.

Album zaczyna piosenka Sinead O’Connor One More Day. Ktoś słusznie zauważył, że po wielkim hicie Nothing Compares to You i śpiewanym z Peterem Gabrielem Come Talk to Me, właściwie jej kariera ogranicza się do piosenek w filmach dziejących się w Irlandii (wcześniej chociażby Michael Collins i Rzeźnik, obie partytury skomponował Elliot Goldenthal). One More Day skomponował sam Gregson-Williams. Partyturę rozpoczyna zaś mroczny Dublin, 1996. Na początku słyszymy bardzo dobry główny temat, wykonywany przez elektryczne skrzypce Hugha Marsha z pomocą sekcji smyczkowej. Świetnie współbrzmią one z dość ostrą (jak zwykle) elektroniką kompozytora. Veronica Guerin pochodzi z okresu, kiedy twórca nie miał jeszcze do końca wyrobionego orkiestralnego stylu dramatycznego. Wtedy jeszcze mocniej niż dziś stawiał na bardzo ostrą (takiej granicy nie przekroczył nawet, z wyjątkiem Black Hawk Down, Hans Zimmer) elektronikę, czego przykładem niech będzie chociażby Preparations i First Warning.

Driving to jeden z trzech utworów na płycie, który brzmi jak tradycyjny irlandzki taniec (np. jig, ale nie tylko). Kompozytor wykorzystał nawet charakterystyczny bęben bodhran, który znamy chociażby z bardziej folkowych fragmentów Bravehearta. Poza tym do nich zaliczają się Research i świetne Conversations, oparte później na głównym temacie. Wątki celtyckie w Veronice Guerin są wykorzystywane w sposób mądry, bez przeładowania nimi, ale na tyle efektywnie, by wspomagały budowę emocji. Najlepszym przykładem wydaje się tu utwór piąty. Jest on mroczny i pełen tragizmu, co doskonale pasuje pod nazwę (a od początku filmu wiemy, co się stało z Veronicą, muzyka stanowi tu dopowiadający kontrast). Po początkowym underscore pojawia się przepiękny temat na skrzypce i flażolet (irlandzki flet, często wykorzystywany w filmowej muzyce celtyckiej), potem dochodzą dudy. Fragment ten jest bardzo emocjonalny, mimo względnie niskiej intensywności, a to zawsze ceniłem.

Można w tej ścieżce wyróżnić dwa główne tematy. Oba są proste i przejmujące. Pierwszy z nich słyszeliśmy już w Dublin, 1996. Jest on mroczny i dość smutny. Gregson-Williams wykorzystuje go w tej ścieżce najczęściej. Drugi temat, temat rodziny Guerinów (pojawia się często wtedy, kiedy na ekranie widzimy matkę Veroniki) nie jest taki mroczny, chociaż wciąż smutny. Wykonywany jest z reguły przez fortepian. Pod koniec filmu pojawia się nowy temat, słyszany niestety tylko raz, a szkoda, bo Bad News należy zaliczyć do najlepszych utworów w karierze angielskiego kompozytora. Związana z nim jest ciekawa historia. Kiedy Harry Gregson-Williams przyjechał na kilka dni do Dublina zwiedzić plan zdjęciowy na jednej z ulic usłyszał Briana O’Donnella, który śpiewał w celach zarobkowych. Potem zabrał go na cichą alejkę, gdzie nagrał chłopca, który wykonał kilka piosenek. Twórca postanowił w końcu wykorzystać słynną balladę Fields of Athenry, a wokół wokalu O’Donnella skomponował własny utwór. Wynik jest porażający, chociaż zdecydowanie najlepszy fragment słyszymy dopiero, jak śpiew znika, a wtedy dostajemy znakomity i świetnie wykonany temat na pełną orkiestrę i irlandzkie instrumenty. Dzisiaj niestety rzadko słyszymy takie perełki.

Ostatni, przepiękny zresztą, utwór partytury oparty jest na drugim temacie, a samą płytę kończy piosenka Funeral, oparta na melodii i tekście One More Day, tym razem w dużo bardziej poruszającej, wręcz patetycznej aranżacji. W filmie wypada to świetnie. Generalnie, uważam, ze Harry Gregson-Williams skomponował jedną ze swoich najlepszych partytur. Przyznam, że może być to częściowo spowodowane moim przywiązaniem do muzyki celtyckiej. Oba tematy są piękne. Zgranie orkiestry i elektroniki jest bez zarzutu, chociaż trzeba przyznać, że bez niektórych fragmentów (Preparations) moglibyśmy się obejść. Bardzo dobra, godna polecenia i chyba trochę niedoceniana partytura do świetnego filmu.

Najnowsze recenzje

Komentarze