Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Steven Price

Our Planet (Nasza planeta)

(2019)
4,0
Oceń tytuł:
Łukasz Grzesik | 14-04-2019 r.

Our Planet, w Polsce przetłumaczone jako Nasza Planeta to ośmioodcinkowy serial dokumentalny produkcji Netflix opowiadający o ostatnich nienaruszonych środowiskach naturalnych na Ziemi i o tym co trzeba zrobić, by je ochronić. Przedstawia i wyróżnia także te miejsca, które niegdyś były poważnie naruszone w wyniku działalności ludzkości, lecz dzięki przemyślanej ochronie odzyskały swój dawny blask. Na przestrzeni ośmiu odcinków twórcy zabierają nas w przysłowiowy rollercoaster dookoła świata, prezentując w niezwykle barwny i różnorodny sposób bogactwo tego, co pozostało z dzikiej przyrody. Łamią przy tym nasz zachwyt obrazami zrealizowanymi dzięki tytanicznej, wieloletniej pracy ekipy filmowej nieustannym przypominaniem nam o tym, że to co oglądamy, to zaledwie ułamek cudów natury, które niegdyś miały miejsce. I proponuje konkretne rozwiązania i sposoby na to, jak rozwikłać problemy trapiące przyrodę naszej planety.



Za produkcję odpowiadają twórcy takich pozycji jak Planet Earth, Blue Planet, czy The Hunt. I właśnie z tą trzecią pozycją podmiot niniejszej recenzji ma najwięcej wspólnego. Wręcz można odnieść wrażenie przy niektórych ujęciach, że twórcy po prostu skopiowali je bezpośrednio ze swojej poprzedniej produkcji. Do roli narratora powrócił niezastąpiony w tej kwestii Sir David Attenborough, a za muzykę odpowiada Steven Price. Pytanie brzmi jak spełnił się w swej roli po raz drugi? Odpowiedź brzmi… b ardzo dobrze!

To muzyka niezwykle bogata i różnorodna, pełna uroku i lekkości. Lecz także smutku i dramatyzmu gdy potrzeba, gdy wymaga tego przekaz płynący z ekranu. Podobnie jak w poprzednio, czyli w Łowcach, każdy odcinek otrzymał swój własny motyw. Niekiedy niełatwo go uchwycić, jak chociażby w epizodzie drugim. Czasem też toniemy gdzieś w odmętach ilustracyjności, na szczęście rzadko. Lecz przy całości tego co oferuje muzyka w filmie, to zaledwie drobne narzekanie, wręcz ginące w natłoku dobroci jaką zalewane są nasze uszy. Pięknej liryki jak chociażby w Baby Blue, czy ekscytującej akcji z A Sudden Turn. Obydwa te przykłady pochodzą z jednego zaledwie epizodu. Powtórzcie teraz taki rollercoaster osiem razy i otrzymacie odpowiedź na to, jak brzmi muzyka Stevena Price’a w tym serialu. Należy też dodać do równania większą dojrzałość twórcy, pokładającego większe niż poprzednio zaufanie w możliwościach jakie niesie za sobą orkiestrowa paleta wykonawcza. Choć spokojnie, dalej znalazło się miejsce na obecność gitar, elektroniki i tanecznych rytmów, jak chociażby w uroczym duecie utworów Work To Be Done i He Wins Her Approval. Najbardziej reprezentatywnym przykładem działania muzyki w serialu jest jednak utwór Great Rolling Waves, obecny w końcówce odcinka czwartego mającego w wersji angielskiej tytuł Coastal Seas. Scenę którą ilustruje ten utwór można określać mianem czystej magii ekranu, a gdy wchodzi do gry z pełną mocą oprawa dźwiękowa otrzymujemy coś naprawdę wspaniałego. Do tego dochodzi lepszy niż poprzednio miks muzyki i narracji, dający znacznie więcej przestrzeni i swego rodzaju zaufania muzyce Stevena.

W takim razie, jak sprawuje się to na soundtracku, w oderwaniu od obrazu? Otóż przygotowano de facto dwa wydania tej muzyki. Pierwsze z nich obejmuje składankę muzyki ze wszystkich odcinków, czterdzieści utworów trwające łącznie dwie i pół godziny. Naprawdę solidna pozycja, umiejętnie trzymająca uwagę słuchacza przy sobie i zapewniająca dobrą dawkę rozrywki. Zaś dla osób które chcą się zapoznać z całością oprawy dźwiękowej udostępniono ilustracje ze wszystkich odcinków tego serialu. Każda z nich trwa po czterdzieści pięć minut, tyle samo co pojedynczy epizod i zawiera całość muzyki w kolejności chronologicznej. Więc jeżeli chcesz drogi czytelniku, droga czytelniczko, naprawdę docenić oprawę muzyczną któregoś z ośmiu epizodów serii dokumentalnej sięgnij po jedno z wydań muzyki do pojedynczych odcinków. Choć pod względem zwykłej ‘frajdy z odsłuchu’ lepszym wydaje się być jednak album podstawowy. Między innymi ze względu na pozbycie się fragmentów które można określić mianem ilustracyjnych, a zajmują sporą część wydań kompletnych. Niemniej, tu będzie troszkę narzekań. Nawet wydanie regularne trochę się rozłazi mniej więcej w okolicach 2/3 długości albumu. Warto mieć to na uwadze, aczkolwiek całość mimo wszystko jest warta odsłuchu.



Czas zatem na krótkie podsumowanie. Steven Price mnie w pewnym sensie zadziwia, bo o ile w fabułach z trzymaniem poziomu jest u niego różnie, to w dokumentach przyrodniczych lśni i pokazuje na co go stać. Ewidentnie widać, że świat dzikiej przyrody działa bardzo inspirująco, co odbija się z pożytkiem zarówno na widzach, jak i słuchaczach. Oby więcej takich prac w przyszłości.


PS. Utwory szczególnie polecane przeze mnie, to: Great Rolling Waves, Baby Blue oraz He Wins Her Approval

Najnowsze recenzje

Komentarze