Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Ryuichi Sakamoto

Wild Palms (Dzikie palmy)

(1993)
-,-
Oceń tytuł:
Dominik Chomiczewski | 11-04-2019 r.

Wild Palms, dystrybuowane w Polsce pod tytułem Dzikie palmy, to dziś zapomniany miniserial z pierwszej połowy lat 90. Bazujące na komiksie Bruce’a Wagnera dzieło, wyprodukowane przez samego Olivera Stone’a, przenosiło widza kilkanaście lat w przyszłość, do Ameryki roku 2007, która staje w obliczu nowej mody – telewizji holograficznej. Serial powstał na fali sukcesu jednego najgłośniejszych tytułów tamtego okresu, Miasteczka Twin Peaks, z którego czerpie zresztą surrealistyczne elementy. Bywa nawet przekornie nazywany Twin Palms.

Na stanowisku autora ścieżki dźwiękowej wylądował Ryuichi Sakamoto, który w owym czasie należał do najpopularniejszych na świecie muzyków z Kraju Kwitnącej Wiśni. Jako jeden z prekursorów muzyki elektronicznej i innowator w tej dziedzinie, który dodatkowo kilka lat wcześniej zilustrował inną futurystyczną opowiastkę, Opowieść podręcznej Volkera Schlöndorffa, nie wydawał się przypadkową osobą na tym miejscu. O całokształcie muzyki z Dzikich plam wypowiemy się szerzej, biorąc na warsztat soundtrack wytwórni Capitol CDP.

Do nagrania muzyki Sakamoto zaangażował w sporej mierze syntezatory. To właśnie na nich oparty jest wyrazisty motyw przewodni, który wydaje się czerpać inspiracje z różnych źródeł, od średniowiecznego Dies Irae aż po motyw przewodni Nino Roty z filmu Amarcord. W przypadku rzeczonego Wild Palms Theme pojawia się zasadniczy problem z tą pracą – chodzi o samplowane brzmienie w niektórych utworach. Nie w każdym przypadku ono doskwiera, ale akurat temat główny aż prosiło się nagrać z pełną orkiestrą. Z pewnością lepiej prezentowałby się dziś w uchu współczesnego odbiorcy.

Jak wspomniałem wyżej, elektroniczne brzmienie nie zawsze jest problematyczne. Sakamoto na potrzeby Dzikich palm napisał sporo leniwego, atmosferycznego grania. Syntezatorowe tekstury wzbogacone o delikatne nuty fortepianu z racji swojej stylistyki ciągle brzmią całkiem nieźle (zwłaszcza w stosunku do wcześniej wspomnianej ścieżki dźwiękowej z Opowieści podręcznej, której po latach ewidentnie doskwiera archaizm). Poza tym kilka utworów wypada naprawdę ciekawie, zwłaszcza The Beach, a inne, nawet jeśli brzmią kontrowersyjnie, jak chociażby brutalne i agresywne Chase Tommy, intrygują od strony formalnej. Warto zwrócić uwagę, że w jednym fragmencie Go Chin Tommy Japończyk niebezpiecznie zbliża się do Laura Palmer’s Theme Angelo Badalamentiego. Z racji tego, że producenci Dzikich palm nie kryli się z nawiązaniami do lynchowskiego Miasteczka Twin Peaks, najpewniej nie jest to przypadkowe podobieństwo.

Pośród 35-minutowego materiału znajdziemy również kilka kompozycji wybijających się z atmosferycznych i nastrojowych tekstur. Najciekawiej z nich prezentuje się zwłaszcza fenomenalne Harry to Hospital, bezsprzecznie najlepszy kawałek z płyty, oparty głównie na energetycznym fortepianie i pasjonującym śpiewie niepodpisanej z imienia i nazwiska artystki. Sakamoto zmierza tutaj w stronę minimalizmu, najbliżej mu chyba do twórczości Wima Mertensa. Do tego mamy kilka ciekawych utworów korespondujących z szeroko rozumianą muzyką rozrywkową – m.in. Tully Hooked, które stara się nawiązywać do ówcześnie raczkującego trip-hopu, podejmując pryz okazji znaną z twórczości m.in. Deep Forest i Enigmy technikę samplingu etnicznych wokali. Do tego wyróżnia się jeszcze Mimezine, balansujące pomiędzy jazzem, bluesem a rockiem progresywnym.

Reasumując, nie wszystko działa tu dobrze, niektóre eksperymenty syntezatorowe wydają się przestarzałe i pewnie co bardziej wyczuleni odbiorcy mogą mieć z nimi problem, a zamykający album zestaw piosenek jawi się raczej jako niepotrzebny zapychacz. Niemniej jest to score z pewnością intrygujący w swoim brzmieniu i eksperymentatorstwie, a przy tym dość różnorodny. Do tego mamy tu kilka perełek, z wybornym Harry to Hospital na czele. Warto zatem posłuchać i wyrobić sobie własną opinię.

Najnowsze recenzje

Komentarze