Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Wojciech Golczewski

Hover

(2018)
-,-
Oceń tytuł:
Maciej Wawrzyniec Olech | 28-09-2018 r.

Mówiąc o współczesnych polskich kompozytorach, którzy zaistnieli poza granicami kraju, na pewno jako pierwszy przychodzi na myśl Abel Korzeniowski. Chętnie wspominamy też Jana AP Kaczmarka ze swoim Oscarem za Finding Neverland, a i Michał Lorenc, czy Zbigniew Preisner tworzyli i czasami tworzą poza Polską. Patrząc po samych projektach i ich ilości, aktualnie stale pracujących zagranicą polskim kompozytorem jawi się być wyłącznie Abel Korzeniowski. Jednak nie do końca, gdyż od paru lat jeden polski kompozytor komponuje regularnie i wręcz masowo do zagranicznych produkcji. Chodzi o Wojciecha Golczewskiego, którego niektórzy mogą dlatego nie kojarzyć, gdyż specjalizuje się on w kinie niezależnym. Jego muzyka często pojawia się w niskobudżetowych horrorach i filmach science-fiction, często tzw. klasy B, a nawet niżej. I nie jest to jakiś powód do wstydu, broń Johnie Williamsie i Hansie Zimmerze! Patrząc po ilości projektów, należy pochwalić Polaka za pracowitość. Plus zapoznając się z nimi można usłyszeć, że wyrabia on swój własny muzyczny głos. Tytułem, który doskonale go oddaje i wpisuje się w jego dotychczasową filmografię jest thriller science fiction Hover. Pozycja, którą powinni się także zainteresować miłośnicy tzw. retro-elektroniki.

Na pierwszy rzut i patrząc po zwiastunie Hover jawi się jako kolejny film, gdzie technologia zaczyna walczyć przeciwko swoim twórcom, ze złą i zachłanną korporacją w tle. I tak jest, mamy niedaleką przyszłość, ograniczone zasoby żywności i rolników korzystających ze specjalnych dronów, które jednak nie do końca są tym czym powinny być. Niestety schemat godni schemat, gdzie wśród nielicznych pozytywów zaliczyć należy ścieżkę dźwiękową Wojciecha Golczewskiego. Tworzy ona odpowiednią atmosferę, buduje napięcie i kreuje ten świat niedalekiej przyszłości. Przede wszystkim jawi się jako muzyka do pełnokrwistego horroru, thrillera science-fiction, nawet jeżeli sam film takim się nie wydaje. Ale o tym też chodzi w komponowaniu do skromnych produkcji, żeby też za pomocą muzyki starać się zrobić je lepszymi. I kompozytorowi to wychodzi, tworząc odpowiednią opartą między innymi o analogowe dźwięki syntezatora, oprawę muzyczną. Ci którzy znają wcześniejsze dokonania Polaka, szczególnie jego pozafilmowe, solowe prace jak chociażby Reality Check z 2016 roku, wiedzą, że potrafi on tworzyć muzykę elektroniczną. Często przy tym podąża w kierunku dawnych lat, naśladując elektronikę jak z lat 80tych. I podobnie przy Hover ilustrując latające maszyny sięga po brzmienie, którego nie powstydziłby się John Carpenter, czy też inni siedzący nad syntezatorami twórcy tamtych lat.
Te elektroniczne wstawki, kiedy trzeba budują napięcia, innym razem napędzają akcję i dodają przede wszystkim kolory i charakter tej ścieżce dźwiękowej.

W przeciwieństwie do Reality Check, które mogę spokojnie polecić miłośnikom muzyki elektronicznej, Hover nie jest jednak analogową jazdą bez trzymanki. Przede wszystkim co może zdawać się oczywiste, mamy do czynienia z muzyką filmową, która rządzi swoimi prawami. I między innymi musi też spełniać funkcje ilustracyjne. Mimo, że po zwiastunie można byłoby sądzić, że będziemy mieli do czynienia z ludźmi uciekającymi non-stop przed zabójczymi dronami, film podąża jednak w innym kierunku. Właściwie to stoi trochę w rozkroku, między „zabójczymi dronami”, a thrillerem z klasycznym śledztwem, miejscami skręcającym w regiony a la Erin Brokovitch. Dlatego też w kompozycji Wojciecha Golczewskiego usłyszymy sporo underscore’u, suspensu i ogólnie muzyki tła. Naturalnie spełnia ona swoją najważniejszą funkcję w obrazie, ale na albumie, szczególnie środek może wydać się mniej interesujący. Jednak po tych spokojniejszych, mniej angażujących momentach zostajemy w pełni wynagrodzeni świetnym finałem rodem z analogowego nieba. Ostatnie utwór Bigger Than You, czy The New Beginning, to już elektroniczny popis umiejętności Golczewskiego, który tylko zaostrza apetyt na więcej tego typu grania.

Hover jest dobrym przykładem, że nawet produkcja science-fiction nie musi kosztować ponad 100 milionów dolarów, aby posiadała dobrą oprawę dźwiękową. Właściwie takie skromniejsze, czasami wyśmiewane projekty dają kompozytorom większe pole do popisu i swobodą twórczą. I tak na przestrzeni lat Wojciech Golczewski wyrobił sobie pozycję wśród niezależnych filmów z szeroko pojętego gatunku jakim jest fantastyka. I choć może nie raz te tytuły nic na nie mówią, to czasami może warto po nie sięgnąć. I nawet jak nie po filmy to soundtracki do nich jak w przypadku omawianego tutaj Hovera. Gdyż można się pozytywnie zaskoczyć i nawet odnaleźć parę drobnych muzycznych perełek. W tym przypadku tej pracy chodzi oczywiście o elektroniczne, muzyczne perełki.

Na zakończenie muszę jeszcze dodać, że soundtrack do Hovera dostępny jest w wersji elektronicznej, ale też w limitowanym nakładzie można kupić go na płycie winylowej, czy też bardzo „oldschoolowo” na kasecie magnetofonowej. Cóż, jak retro-elektronika to i to retro-wydanie musi być. I jedynie nasuwa się pytanie, czy zamawiając ten soundtrack, można go otrzymać przytransportowanego dronem?

Poniżej można przesłuchać utwór The New Beginning:

Najnowsze recenzje

Komentarze