Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Thomas Newman

Thank You For Your Service (Chwała bohaterom)

(2017)
-,-
Oceń tytuł:
Tomek Goska | 15-04-2018 r.

Przyzwyczailiśmy się, że raz na jakiś czas amerykańscy filmowcy serwują nam widowiska opowiadające o bohaterskich czynach rodzimych żołnierzy. Rzadko kiedy poruszana jest natomiast problematyka powrotu do rzeczywistości setki tysięcy młodych ludzi biorących udział w zagranicznych misjach. Chwała bohaterom (Thank You For Your Sernice) jest właśnie jednym z takich obrazów. W centrum uwagi stawiana jest grupka żołnierzy z 2. Batalionu 16. Pułku Piechoty, którzy po rocznym pobycie w Iraku wracają do swojego kraju i dawnego życia. Okazuje się, że każdy z nich cierpi na zespół stresu pourazowego, który w mniejszym lub większym stopniu udziela się otoczeniu. Ta oparta na faktach historia jest tylko wymówką, by poruszyć szerzej problematykę pomocy weteranom – ludziom nierzadko zniszczonym psychicznie, dla których wojna staje się jedyną rzeczywistością, w jakiej są w stanie funkcjonować. Jak zatem poradzić sobie z demonami przeszłości? Na to pytanie próbuje odpowiedzieć debiutujący w roli reżysera, Jason Hall, który troszkę gubi się w sposobie prowadzenia narracji. Mimo ciekawej treści, film nie jest opowiedziany na tyle atrakcyjnie, aby skupić uwagę szerszego grona odbiorców. Zresztą porażka w światowym box office i mieszane recenzje są tego najlepszym dowodem.

W rzemieślniczy charakter dzieła idealnie wpisuje się oprawa muzyczna stworzona przez Thomasa Newmana. Amerykański kompozytor niejednokrotnie próbował swoich sił w kinie o tematyce wojskowej, ale dramat psychologiczny traktujący o byłych żołnierzach musiał być dla niego czymś nowym. Na tyle specyficznym, aby odstawić na bok charakterystyczny styl w jakim porusza się na co dzień. Tak naprawdę obraz Halla nie potrzebował żadnej oprawy muzycznej. Losy trójki żołnierzy stanowią tutaj punkt centralny całej historii, któremu żadna podpora muzyczna nie przysporzyłaby dodatkowego wydźwięku emocjonalnego. Po co więc ten angaż? Przede wszystkim, aby wypełnić luki, jakie pojawiają się pomiędzy trudnymi dialogami, w montażach zmian lokacji miejsca toczącej się akcji lub po prostu jako konkluzja dramatycznych scen będących efektem PTSD.



Sprowadzenie ilustracji muzycznej do poziomu „spoiwa” pewnych treści, już na wstępie ograniczyła jej narratywne funkcje. Tworzenie skomplikowanych struktur stylistyczno-tematycznych mijało się więc z celem. Wyznacznikiem jakości kompozycji miał być jej klimat i emocjonalna powściągliwość, co można było uzyskać tylko i wyłącznie ograniczając ilość środków muzycznego wyrazu do niezbędnego minimum. Thomas Newman poszedł o wiele dalej. Sprowadził swoją muzykę niemalże na grunt sound deesignu. I gdyby nie okazjonalnie snujące się w tle smyczki i fortepianowe solówki, prawdopodobnie oprawa muzyczna do Chwały byłaby najbardziej jałową w dorobku Newmana. Zresztą pod wieloma względami tak właśnie brzmi. Atmosferyczne, minorowe tekstury ambientowe tylko miejscami rewidowane są przez skromne przebitki melodyczne. Nie jest to nic na tyle charakterystycznego czy intrygującego, aby odciągnąć uwagę widza od filmowej treści. Zatem w kategoriach czysto funkcjonalnych praca amerykańskiego kompozytora wydaje się do bólu poprawna. Szkoda tylko, że po wyjęciu jej z ram obrazu ostaje się tylko ból.

W takich sytuacjach zadaję sobie pytanie o sens publikowania tak wycofanej w tło, ciężkiej w obyciu, muzyki. Decyzją producentów i decydentów Sony Classical, 35-minutowy soundtrack ujrzał jednak światło dzienne i to nie tylko w formie cyfrowej, ale i tłoczonego krążka CD. Na polski rynek trafia on z półrocznym opóźnieniem przy jednoczesnym braku dystrybucji samego filmu. Czy znajdzie się grono odbiorców, których skusi treść tego słuchowiska?

Z pewnością zagorzałych miłośników twórczości Thomasa Newmana nie trzeba będzie przekonywać do sięgnięcia po ten krążek, ale i oni mogą mieć wyraźne problemy z zaakceptowaniem tak surowej i zimnej treści. Mimo stosunkowo krótkiego czasu prezentacji nie można powiedzieć, że przeprawa przez 1-2 minutowe kawałki jest lekka. Nie zawsze jednak narzucają się one tylko i wyłącznie ambientowym, atmosferycznym graniem. Początek albumu zaskakuje kilkoma ciepłymi w wymowie fragmentami, do czego powrócimy jeszcze na samym końcu soundtracku. Ale najmniej atrakcyjny wydaje się środek płyty, gdzie ciężar gatunkowy filmu najbardziej daje o sobie znać. W zestawieniu z ascetycznym wykonaniem niezwykle trudno nazwać to wszystko muzyką. Bardziej sound designerską teksturą, której walory docenią głównie miłośnicy ambientu.

A gdzie w tym wszystkim przestrzeń dla entuzjastów twórczości Thomasa Newmana? Właśnie tutaj pojawia się największy problem, ponieważ nawet i ta grupa może mieć spore trudności z akceptacją ilustracji skomponowanej przez Amerykanina. W tej sytuacji można powiedzieć „thank you for this soundtrack, but no…”, lepiej pozostać przy doświadczeniu filmowym, gdzie najlepiej sprawdza się skąpana w mroku i melancholii, ścieżka dźwiękowa Newmana. Choć nie przeczę, że Chwała bohaterom może okazać się wdzięcznym towarzyszem wieczorów spędzonych chociażby przy takich książkach jak ta, na podstawie której powstał film Jasona Halla. Kwestia gustu…


Najnowsze recenzje

Komentarze