Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
John Williams

Post, the (Czwarta władza)

(2018)
4,0
Oceń tytuł:
Paweł Stroiński | 25-03-2018 r.

Tak zwane „Pentagon Papers”, przygotowane na zlecenie Roberta McNamary tajne analizy dotyczące udziału Stanów Zjednoczonych w polityce Wietnamu, zostały ujawnione w 1971 roku. Ujawnione w New York Timesie stały się przyczyną dużej rywalizacji z Washington Post, już wtedy kierowanego przez wybitnego Bena Bradleego, i wściekłego ataku administracji Richarda Nixona na prasę. Pokazana z perspektywy tej drugiej gazety Czwarta władza (oryginalny tytuł The Post odsyła do jej nazwy) Stevena Spielberga dołącza jeszcze wątek właścicielki dziennika, Katherine Graham, która musi zmierzyć swoje pomysły ze zdominowanym przez mężczyzn zarządem spółki. Sprawnie zrealizowany dramatyczny thriller połączył tak świetnych aktorów jak Tom Hanks (Bradlee) i Meryl Streep (Graham).

Spielberg powiedział, że jednym z powodów, dla których udało mu się zrealizować film tak szybko (projekt zaproponowany mu w marcu zeszłego roku gotowy musiał być na grudniową premierę), byli jego stali współpracownicy, tacy jak Janusz Kamiński czy montażysta Michael Kahn. Tak szybka postprodukcja postawiła jednak w trudnej sytuacji kompozytora Johna Williamsa, który większość czasu spędził pracując przy ósmym epizodzie Gwiezdnych wojen. Ze względu na fakt, że postprodukcja Czwartej władzy pokrywała się z Ready Player One, stwierdził, że nie pogodzi pracy nad dwoma projektami na raz. Zrezygnował więc z drugiego z filmów, pozostając przy wymagającym dużo mniej muzyki thrillerze.

Wydany przez Sony Music album rozpoczyna The Papers. Utwór dość szybko można skojarzyć ze spiskową muzyką kompozytora, taką jak np. JFK czy nawet momentami Czarną niedzielę. Można rozpoznać znajome nerwowe ostinato. Orkiestracje są jak zwykle bezbłędne – ciągle toczy się gra między smyczkami, fletem a niskimi instrumentami blaszanymi. Duzą rolę odgrywa też elektronika, której kompozytor sam nie programował. Jak na jego twórczość brzmi zresztą bardzo współcześnie, choć w żadnym razie nie jest bliska niektórym trendom muzyki filmowej.

Zdecydowanym highlightem ścieżki jest zaś utwór następny. The Presses Roll oparte jest na prowadzącym sam utwór, jak i scenę, ostinatem. Do tego jeszcze dołącza świetna agresywna blacha. Niewątpliwie przebojowy utwór może nie należy do najlepszych w karierze Williamsa, zwłaszcza trudno byłoby go tak ocenić pod względem stricte funkcjonalnym, ale wciąż się go bardzo dobrze słucha, a i swoje w filmie robi. Muzyka ta, jak większość utworów, towarzyszy rozwiązaniu fabuły. Spielberg bowiem nie epatuje w tym filmie ilustracją, zwiększając ilość muzyki, im bliżej końca fabuły się znajdujemy. Jest to podobne podejście, co we wcześniejszym Moście Szpiegów.

Istnieją pewne podobieństwa. Oprócz bardziej epickich filmów, takich jak animowany Tintin, Czas wojny czy fantastyczne BFG, Spielberg ostatnio preferuje bardziej kameralne historie o „porządnych ludziach w nieporządnych czasach”. Taką postacią na pewno jest Abraham Lincoln, taki jest mecenas Donovan i teraz tacy są Ben Bradlee (Tom Hanks jest wprost idealny do ról takich everymanów!) czy właśnie Katharine Graham. Muzyka, choć nie bez nawiązań do modelu coplandowskiego (choćby końcówka The Presses Roll) jednak koncentruje się bardziej na spiskowych elementach fabuły. Do spiskowców jednak należy głównie sam Richard Milhaus Nixon. To prasa broni wolności i wartości amerykańskich.

Ciekawostką są bez wątpienia dwa jazzowe utwory – The Oak Room, 1971 oraz Two Martini Lunch. Pojawiają się w filmie jako utwory źródłowe. Napisane z klasą kompozytora, dla którego jazz to zdecydowanie nie pierwszyzna, są jednak tu tylko miłym dodatkiem. Wybija się natomiast melodyjne Mother and Daughter poświęcone rozmowie między Katharine Graham a jej córką. Jest to moment, w którym bohaterka zaczyna odkrywać swą prawdziwą wartość i muzyka to tylko podkreśla.

Ostatni utwór – The Court Decision and End Credits zbiera przez 11 minut, czyli jedną czwartą całego albumu, najlepsze fragmenty ścieżki – coplandowski temat, nerwowe ostinata z The Presses Roll czy temat Katharine Graham. John Williams napisał muzykę niewątpliwie klasową i efektywną. Nie jest to w żadnym razie muzyka nowatorska – trudno oczekiwać, by w tym wieku i przy takim filmie kompozytor nagle zaczął rewolucjonizować gatunek, zwłaszcza twórca, którego rewolucja polegała właśnie na przywróceniu tradycji. Na pewno Czwarta władza przypomina, że Williams doskonale pamięta reguły ilustracyjne Srebrnej Ery i wciąż rozumie rolę muzyki w thrillerach spiskowych. Być może nie ma tak wyrazistych tematów, jak Monachium, ale jest zdecydowanie bardziej przystępne na płycie i dobrze działa w filmie. Czego chcieć więcej?

Najnowsze recenzje

Komentarze