Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Krzesimir Dębski

Ogniem i mieczem

(1999)
5,0
Oceń tytuł:
Tomek Goska | 15-04-2007 r.

“Rok 1647 był to dziwny rok, w którym rozmaite znaki na niebie i ziemi zwiastowały jakoweś klęski i nadzwyczajne zdarzenia…”

Te zdanie pamięta chyba każdy szanujący kulturę i spuściznę narodową Polak. Nim właśnie Henryk Sienkiewicz rozpoczyna jedną ze swoich najsłynniejszych powieści historycznych, pierwszą część przesławnej Trylogii – “Ogniem i Mieczem”. Słowa te otwierają również film Jerzego Hoffmana – od dawna oczekiwaną ekranizację ostatniej (chronologicznie pierwszej) części przygód siedemnastowiecznych historycznych i wyimaginowanych przez pisarza postaci. Po niemalże 25 latach przerwy od nakręcenia Potopu i w 30 lat po premierze Pana Wołodyjowskiego klasyka polskiej literatury na nowo zagościła na naszych ekranach. Nic dziwnego, że kina przeżyły wtedy olbrzymie oblężenie, głównie za sprawą masowych wypadów rodzinnych i szkolnych. Producentów musiała rozpierać wtedy ogromna duma podliczając stale rosnących wpływy z wyświetlania filmu. Szkoda tylko, że niemalże połowę widowni jedyne co rozpierało, to uczucie znużenia niebotycznym dla młodszej części widowni czasem trwania i plastikową grą coniektórych aktorów… no ale nie trujmy zbyt wiele o filmie, bo większość z pewnością go już widziała i oceniła samemu. Skupmy się na tym co nas najbardziej interesuje. Na muzyce.

Odpowiedzialny za nią Krzesimir Dębski spisał się na medal. Partytura do Ogniem i Mieczem to według mnie jeden z najlepiej dopracowanych elementów filmu Hoffmana. Na współ z dekoracjami i kostiumami tworzy portal, który przenosi widza do niezwykłych czasów Rzeczpospolitej Obojga Narodów serwując przy tym wycieczkę po jej kulturowych odcieniach. Błędem byłoby jednak zamykanie dzieła Krzesimiera tylko w obrębie obrazu. Jest to dzieło jak najbardziej autonomiczne, działające na wyobraźnię i potrafiące “cieszyć” ucho także bez konieczności stykania się z filmem. Nie dziwne zatem, że po premierze filmu przez pewien okres czasu półki sklepowe systematycznie opróżniane były z zapasów soundtracku wydanego przez EMI. Na pewno do sukcesu krążka przyczyniła się zawarta nań piosenka Edyty Górniak – Dumka na Dwa Serca, która swojego czasu zrobiła niezłą furorę promując film. Wpływy ze sprzedaży soundtracku otworzyły producentom umysły… troszkę za szeroko, przez co zdecydowali się na wypuszczenie kolejnej płyty, głównie z dialogami filmowymi i pieśniami tradycyjnymi. Pozycja ta o ile wydana osobno kierowana była raczej dla zagorzałych miłośników filmu, o tyle umieszczona razem z oryginalnym soundtrackiem w specjalnym “boxie” stanowiła już miłą atrakcję uzupełniającą muzykę z płyty pierwszej, bez wdawania się z tego tytuły w dodatkowe koszty. Jako, iż pierwszy album zawiera to co nas interesuje najbardziej skupmy się na razie na nim.

Żeby je ocenić rzetelnie trzeba spojrzeć nań oczyma 2 osób: miłośnika muzyki filmowej i laika, który z oryginalną ścieżką dźwiękową miał w życiu raczej mało do czynienia, a płytę kupił pod wpływem Dumki…. O ile ta pierwsza wymieniona przeze mnie społeczność nie będzie miała większych problemów z przebrnięciem przez krążek, to już “przypadkowym” słuchaczom piętrzyć się będą kłody pod nogami. Kłodami tymi stanie się underscore, częstokroć mało atrakcyjny dla miłośnika składnych i melodyjnych form. Warto zwrócić uwagę na sposób rozmieszczenia tej “tapety” na płycie. Im bliżej końca, tym bardziej ona nam doskwiera. Oczywiście gdybym do mnie należała decyzja skróciłbym czas trwania płyty o jakieś 15 minut, co by z pewnością na dobre wyszło. Niemniej jednak dzieło Krzesimira Dębskiego pomimo kilku ułomności obfituje w ogromną ilość bardzo interesujących utworów wartych szczegółowej analizy. Z braku miejsca i czasu na takową przyjrzymy się tylko poszczególnym płaszczyznom partytury powołując się na wybrane utwory. Zacznijmy od najważniejszej części, czyli tematyki.

Pod tym względem Ogniem i Mieczem zdaje się być banalnie proste. Wszystko kręci się wokół dwóch potężnych tematów stale powracających przy każdej możliwej okazji oraz kilku motywów kreowanych na potrzeby poszczególnych miejsc lub sytuacji. Najważniejszym jest bez wątpienia temat Heleny. Ta jakże spokojna, romantyczna melodia wraz z rozwijaniem się wątku romansu pomiędzy Heleną, a Janem przybiera formę miłosnego, a co za tym idzie głównego tematu partytury. Dlatego też towarzyszy nam od samego początku, tudzież Prologu do końca płyty (piosenka Dumka na Dwa Serca oparta jest właśnie na tym temacie). Najciekawiej prezentuje go Pieśni Heleny – prawie pięciominutowej suicie, gdzie u boku orkiestry pojawia się operowy, żeński głos wyśpiewujący temat.

Znaczącą rolę pełni również temat Jana. W porównaniu do wyżej opisywanego ten jest już poważniejszy, a czasami nawet… mroczny. Jego walory dobrze sprawdzają się w historycznych wątkach dlatego też temat ten doskonale funkcjonuje w muzyce akcji zdobiącej sceny batalistyczne. Doskonałym przykładem jest druga połowa Obrony Zbaraża. Militarystyczne werble, dzwony w tle i chór wykrzykujący temat Jana potrafią przyprawić o gęsią skórkę nie tylko widza, ale i słuchacza pochłoniętego przez płytę. Podobnie jak i w przypadku Heleny, temat Jana ma swój suitowy odpowiednik – Pieśń Jana.

Jak już wspomniałem wcześniej płyta przesiana jest dużą ilością motywów przygodnych. Takowym jest na przykład bardzo minimalistyczna, chóralno-instrumentalna, mroczna przygrywka pojawiająca się w kwestiach narratora i nostalgicznych scenach (Prolog, Bezkresny, Szeroki Stepie, Rozpacz Jana). Odrobinę pogody do partytury wprowadza motyw Zagłoby (Pan Onufry Zagłoba, Rzędzian i Kozacy) bardzo lekki i rytmiczny, a rytmiką ową uzyskiwaną przez tamburyna przywodzący na myśl utwór Gloria z A King For Burning Wojciecha Kilara. Warto także zwrócić uwagę na pojawiającą się od czasu melodię z piosenki “Na Zielonej Ukrainie”. Na życzenie reżysera Dębski wprowadził ją do partytury i uczynił z jej melodii… temat ludowy (Żegnaj Miła… Poseł To Święta Rzecz…, Na Zielonej Ukrainie)!

Zdecydowanie najlepiej w Ogniem i Mieczem wypada muzyka akcji. Ilustruje ona głównie ruchy i działania wojsk stąd też rytmika jej budowana jest przeważnie na bębnach, werblach, a czasami na tamburynach (Atak Kozaków). Instrumentom perkusyjnym towarzyszy silna sekcja dęta porywająca swoją energiczną grą. Pomimo stosunkowo dużej melodyjności w grze orkiestry, dają się zauważyć chwilowe “ucieczki” do dysonansów, tak charakterystycznych w partyturach Serockiego (Potop) i Markowskiego (Pan Wołodyjowski). Czyżby kompozytor starał się jakoś powiązać swoją pracę z działami poprzedników? Kto wie… Nieocenioną rolę w muzyce akcji Dębskiego pełni również chór zdobiący epickie sceny batalistyczne. Niskie, męskie głosy w Atak Kozaków, Obrona Zbaraża i Husaria Ginie na pewno zwrócą naszą uwagę. Tą również przyciągną pieśni i przyśpiewki bohaterów (Dumka Bohuna, Ruta Miata), które od czasu do czasu przerywają partyturę wprowadzając do ścieżki ludowego ducha tamtej epoki…

W tym miejscu wypadałoby wspomnieć co nieco o drugim dysku załączonym do wydania. Posługując się skrótem obrazowym porównałbym go z More Music From Gladiator. Zarówno jeden jak i drugi nie wnoszą większych niuansów muzycznych, ale stanowią nie lada atrakcję dla rzeszy miłośników muzyki filmowej. Na czym owe atrakcje miały by polegać w przypadku Ogniem i mieczem 2? Dysk ten ukierunkowany jest na osiągnięcie dwóch celów. Pierwszym z nich to chęć ukazania filmu Hoffmana w świetle historycznym, czemu mają służyć siedemnastowieczne, ukraińskie i polskie pieśni tradycyjne (np.: Na Zielonej Ukrainie, Oj Na Hori, Oj Czyj To Kiń Stoit itp.) oraz przyśpiewki, które choć nie obciążone wiekiem i tradycją idealnie oddają ducha powieści Sienkiewicza i filmu Hoffmana. Z realizacją tego wiąże się pewna ciekawa historia, bowiem Dębski często odwiedzał plan filmowy przynosząc za każdym razem na nie playback z dumkami ukraińskimi, co miało pomóc ekipie wczuć się w atmosferę powieści. Drugim celem płyty jest opowiedzenie słuchaczowi pewnych historii za pomocą specjalnie przemontowanych dialogów filmowych. Dialogi te miejscami w tle zdobi muzyka, która trzeba przyznać gubi się często w wyniku licznie stosowanych cięć montażowych. Dialogi i pieśni przerywane są od czasu do czasu samą muzyką ilustracyjną. Nie spotkamy tu w zasadzie wiele nowych melodii, gdyż większość, z nich to albo te same utwory które mieliśmy okazję usłyszeć na dysku pierwszym, albo ich inne aranżacje. Płytę otwierają i zamykają słowa narratora.

”Lecz i Rzeczpospolita obudziła się z odrętwienia…”

Słowa Sienkiewicza z epilogu książki doskonale oddają stan rzeczy w Polsce po szturmie jaki dokonał film Ogniem i Mieczem. Nie chodzi mi bynajmniej o modę na ekranizację jaką rozpętał, ale o sytuację na polskiej arenie muzyki filmowej. Coś się ożywiło po długim okresie letargu i to wyraźnie widać. O ile będą powstawać takie partytury jak Ogniem i Mieczem nie będziemy mieli powodów do narzekań na naszych kompozytorów, a wydawcy z chęcią będą wypuszczać płyty z ich muzyką. Polecam!

Najnowsze recenzje

Komentarze