Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Abel Korzeniowski

Nocturnal Animals (Zwierzęta nocy)

(2016)
4,0
Oceń tytuł:
Tomek Rokita | 25-02-2017 r.

Gdy kogoś kochasz, musisz dbać o to uczucie. W przeciwnym razie możesz nigdy go już nie odzyskać.

Pierwsza współpraca na tę chwilę „polskiego towaru eksportowego numer jeden” na polu muzyki filmowej oraz głośnego teksańskiego kreatora mody zaowocowało bardzo dobrze przyjętym tak przez krytykę filmową jak i muzyczną Samotnym mężczyzną (min. Filmmuza i nagroda IFMCA). Siedem lat zabrało przygotowanie nowego projektu Tomowi Fordowi i opisanie go muzyką Abla Korzeniowskigo. Czekać jednak chyba było warto, albowiem Zwierzęta nocy to kino pasjonujące tak od strony formalnej (szkatułkowy styl opowieści – „film w filmie”) jak i wizualnej (wysmakowane, eleganckie zdjęcia). Wsparty imponującą stawką aktorską dramat psychologiczny z motywem zemsty w tle celuje w artystyczne ambicje jednak również wpisuje się w tradycję amerykańskiego kina noir. Do wysokiego poziomu produkcji dostosować musiał się naturalnie pochodzący z Krakowa kompozytor, który bardzo chwali sobie sposób współpracy z reżyserem, który zazwyczaj daje mu sporo miejsca na własną inwencję i nie boi się wytwornego brzmienia symfoniki, co nie jest dziś takie oczywiste. Podobnie jak w przypadku Samotego mężczyzny, Zwierzęta nocy są klasyczną, orkiestrową ścieżką dźwiękową, nawiązując w elegancki sposób do dokonań klasyki gatunku.

Kluczem do analizy partytury z Nocturnal Animals jest z pewnością dualizm opowieści snutej przez Forda zaadaptowanej z literackiego pierwowzoru. Jak sam Korzeniowski stwierdza w książeczce dołączonej do wydania „Kryminalna fabuła jest zilustrowana jak intymna, osobista historia, podczas gdy psychologiczny dramat potraktowany został jak thriller (…) Moja muzyka obejmuje te dwa ekstrema, ale zamienia ich zwyczajowe charakteryzacje gatunkowe”. To interesujące podejście, które pokazuje, iż Polak cały czas szuka świeżości w swojej muzyce i próbuje przełamywać schematy. Polski twórca sięga przede wszystkim do tradycji mrocznego romantyzmu, którego największym mistrzem był nie kto inny jak Bernard Herrmann, jednak w jego najnowszej pracy można również odszukać podobieństwa do twórczości Sakamoto, Kilara, Badalamentiego czy muzyki hollywoodzkiej Złotej Ery. Partytura nagrana przez londyńskich muzyków sesyjnych w słynnym studio Lyndhurst Hall jest zdecydowanie orkiestrowa oraz instrumentalna, dokładnie wpisując się w elegancki styl Korzeniowskiego. Kompozytor opiera swoją pracę o tematy ale też mocną stroną nieco ponad półgodzinnej ścieżki jest różnorodność brzmieniowa – prawie każdy z utworów prezentuje inną, ciekawą ideę i mimo że na początku wydawać się może dość jednolita stylistycznie, z pewnością taka nie jest.

Główną koncepcją tematyczną jest pojawiająca się kilkukrotnie na ścieżce uwodzicielska w wyrazie melodia, która największe wrażenie robi przede wszystkim w kontrowersyjnej czołówce filmu (Wayward Sisters), uwerturze trochę właśnie w starym stylu, z czarującymi partiami na skrzypce, fortepian a także harfę, która dodaje muzyce szczypty magii. Korzeniowski tworzy tu iście bajkową atmosferę, zachwyca rozmach, kunszt, melodyjna złożoność i w pewien sposób jest przewrotnym dysonansem dla obrazów, które ilustruje. Temat powtórzony zostaje jeszcze w utworach The Field, nawiązujących swoim smutnym, przejmującym tonem do wspomnianego Herrmanna. W samym filmie występuje on jednak nieco częściej – soundtrackowe wydanie widocznie nie uwzględniło jego powtórek, które prawdopodobnie opierały się na tym samym źródle czy utworze.

Ścieżka obfituje również w pełne ekspresji i dramatyzmu uniesienia jak w Restless (kolejny hołdzik dla stylistyki Golden Age), intensywnym Mothers z budującymi się, przenikającymi warstwami smyczków, przypominającymi dramatyzm muzyki Michała Lorenca. A Solitary Woman, które według kompozytora jest nawiązaniem do A Single Man to intymna fortepianowa miniaturka, z kolei Revenge zawiera zapętlającą się figurę na solową wiolonczelę oraz min. obój, brzmiąc bardzo w stylu muzyki Philipa Glassa. Emocjonalnego kopa daje również końcowa scena filmu i ścieżki (Table For Two), gdy subtelny fortepian Dave’a Archa prowadzi do słodko-gorzkiego w wymowie, nowego motywu, choć w pewnej mierze opartego na temacie głównym, kończąc score na wyniosłym tonie, przypominając choćby o konkluzji Escape From Tomorrow.

Zdecydowanym wyróżnikiem partytury jest efekt szemrzących, tworzących nastrój napięcia instrumentów smyczkowych. Technika ta jest niezwykle efektywna w suspense’owej muzyce, którą Korzeniowski stworzył na potrzeby książkowego, kryminalnego thrillera, który czyta główna bohaterka a będącego równocześnie projekcją uczuć jej byłego męża. Nasz rodak zapuszcza się tu w rejony ilustracji do kina noir, w którym takie tryumfy święcili przede wszystkim kompozytorzy amerykańscy. Robi to ponadprzeciętnie i tworzy w pewnym sensie nową jakość. Wyróżnić należy Off the Road z fantastycznie budowanym napięciem, wręcz niemożliwym do wytrzymania, dodatkowo wzmocnionym mroczną, elektroniczną sygnaturą, efektownie wypadając w scenie nocnego pościgu drogowego. Czy Crossroads, w którym uderzenia smyczków prawdopodobnie o obudowę instrumentów dają ciekawy efekt dźwięku deszczu, który zacina o szybę, będąc tłem dla ekspresyjnego chaosu (pozornego) instrumentów smyczkowych. Podobnież City Lights, gdzie sprawdza się idea zastosowana przez Polaka – prosta scena na ulicy, w której dochodzi do ostatecznego rozstania dwójki głównych bohaterów zilustrowana jest wydatną w dramat i napięcie muzyką.

Partytura z Nocturnal Animals trwa ledwie pół godziny, gdyż w takim wymiarze zażyczył sobie ją w filmie reżyser. Jest to jednak pół godziny, podobnie jak w przypadku króciutkiego Escape From Tomorrow, które stoi na bardzo wysokim poziomie. Poziomie niedostępnym w chwili obecnej dla większości współczesnych twórców muzyki filmowej. Słuchając Zwierząt nocy wydaje się, że muzyka Korzeniowskiego pochodzi jakby z innej epoki – czasów, kiedy złożona, przygotowana z maestrią orkiestrowa oprawa była czymś normalnym, nie tylko w kinie głównego nurtu ale też artystycznym. Jeżeli miałbym wybrać jedno słowo do scharakteryzowania tej ścieżki to byłoby to „ekskluzywna”. Ale też piękna, zmysłowa, pociągająca, nerwowo stymulująca. Ilustracja dużej klasy, w pewien sposób brzmiąca „prestiżowo” i niezwykle elegancko, tak jak właśnie pokazywany jest świat i bohaterowie w filmie Forda. Jest też według mnie skokiem jakościowym względem trochę przereklamowanego Samotnego mężczyzny, który w warstwie narracyjnej, składając się głównie z melancholijnego minimalizmu ma do zaoferowania dużo mniej niż Zwierzęta. Nowa praca dokłada rozpisany z rozmachem dramatyzm (nagroda IFMCA w kategorii najlepszej muzyki do dramatu) i przede wszystkim muzykę suspense’u, która jest ozdobą tej pracy. Na płycie możemy usłyszeć również żonę kompozytora – Minę (Marzenę) Korzeniowską. Jej oddech w drugim utworze jest intrygującym kontrapunktem dla min. ukazywanych z lotu ptaka kalifornijskich węzłów autostradowych. Nocturnal Animals jest kolejnym dowodem wielkiej klasy kompozytorskiej Korzeniowskiego i konsekwentnie budowanej kariery stawiającej na jakość a nie ilość.

Słowo o wydaniu soundtrackowym. Album w naszym kraju wydany został inaczej niż zagranicą. Za wytłoczenie na licencji wytwórni Silver Screen odpowiada polska wytwórnia Magic Records i różni się przede wszystkim grzbietem oraz okładką (polski tytuł filmu) jak i plastykowym pudełkiem zamiast digipacka, który można znaleźć na zachodzie; choć książeczka jest taka sama w obu wersjach. W dobie bardzo wysokiego kursu zagranicznych walut oraz kosztów przesyłki, zakup w dość rozsądnej cenie (poniżej 40 zł) wydaje się dość dobrą alternatywą, tym bardziej w związku z muzyką tego kalibru.

Najnowsze recenzje

Komentarze