Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Ennio Morricone

Baaria

(2009)
-,-
Oceń tytuł:
Dominik Chomiczewski | 10-11-2016 r.

Nie od dziś wiadomo, że Giuseppe Tornatore, jeden z najbardziej uznanych włoskich reżyserów, uwielbia osadzać akcję swoich filmów na Sycylii. Ta słynna, italska wyspa największą rolę odegrała w nakręconym w 2009 roku dramacie historycznym Baaria, który swój tytuł wziął od jednego z położonych tamże miasteczek. Akcja produkcji rozgrywa się w latach 1920-1980, skupiając się na trzypokoleniowej rodzinie, w tym na dwójce kochanków, Peppino i Manninie. Tornatore próbuje osadzić postacie w odpowiednich realiach czasowych, tym samym pokazując, jaki wpływ miały wydarzenia polityczne na życie przeciętnych Włochów.

Muzykę do filmu Tornatore skomponował, tradycyjnie, Ennio Morricone, dla którego był to już ósmy pełnometrażowy projekt zrealizowany z włoskim reżyserem. Tym razem maestro stanął jednak przez wysokobudżetowym widowiskiem, a zatem jego podejście musiało być nieco inne, niż w przypadku poprzednich, dużo bardziej kameralnych obrazów Tornatore. Baaria przypomina luźno inny film, do którego Włoch napisał ścieżkę dźwiękową – Dawno temu w Ameryce Sergio Leone. W obydwu przypadkach obserwujemy losy głównych bohaterów na tle szeroko rozumianej historii (w tym przemian politycznych i społecznych). Partytura z filmu Leone stała się jednym z największych klasyków twórczości Morricone. Czy tak samo będzie z Baarią? Zapewne nie, aczkolwiek i tym razem mamy sposobność obcować z naprawdę świetną muzyką. Przyjrzyjmy się zatem oficjalnemu soundtrackowi.

Odsłuch albumu rozpoczyna się od niewykorzystanego w filmie (choć jego fragmenty pojawiają się w różnych scenach) utworu Sinfonia per Baaria. Jest to imponująca, ponad 10-minutowa mieszanka rozmaitych idei muzycznych, zarówno tych bardziej typowych dla Morricone, jak i nieco bardziej dlań nieszablonowych. Mamy tutaj nieco charakterystycznej, rzewnej liryki rozpisanej na sekcję smyczkową, etniczne wokale, melorecytacje oraz, w końcówce kompozycji, dialogi i dźwięki z filmu, o dziwo całkiem sprawnie towarzyszące nutom Włocha. Całość jawi się jako bardzo ciekawe, muzyczne doświadczenie, które pozwala ostrzyć sobie zęby na kolejne kompozycje. Tymczasem już w następnej ścieżce zostajemy rzuceni w zupełnie inną stylistykę.

Ribellione to absolutny popis maestrii włoskiego kompozytora. Punktuje tutaj niezwykła dynamika, oparta na znakomitej i intensywnej pracy kotłów i smyczków, oraz fenomenalne partie instrumentów dętych drewnianych i blaszanych. Pomimo zawrotnego tempa, drapieżnego wykonania oraz polifonicznej struktury, nie ma tu miejsca na żaden chaos, rwane frazy, czy też czysto ilustracyjne zabiegi, podporządkowane filmowym realiom. To wszystko sprawia, że Ribellione, obok Sinfonia per Baaria, wyrasta na jeden z najciekawszych tracków omawianej partytury. Temat z rzeczonego utworu powraca jeszcze w nie mniej porywającej, choć niestety krótszej, aranżacji w La Visita. Ekscytującą muzykę akcji serwuje nam także minutowa ścieżka Lo Zoppo.

Miłośnicy twórczości Morricone zapewne wyłapią podobieństwo Ribellione do innego utworu Włocha. Chodzi tu o Rabbia e Tarantella z powstałego 35 lat wcześniej filmu Allonsanfan w reżyserii braci Tavani. Faktycznie, obydwie kompozycje wydają się koncepcyjnie zbieżne, aczkolwiek, przynajmniej w mojej ocenie, to właśnie Ribellione brzmi bombastyczniej i zarazem bardziej efektownie. Co ciekawe, w tym samym roku, w którym miała premierę Baaria, Rabbia e Tarantella została wykorzystana w ostatnich kadrach oraz napisach końcowych popularnych Bękartów wojny Quentina Tarantino. Sprawa jest o tyle interesująca, że początkowo to właśnie Morricone miał skomponować oryginalną muzykę do tego filmu. Ostatecznie Włoch odrzucił jednak propozycję z powodu napiętego grafika. Bękarty wojny kolidowały mu właśnie z Baarią, którą potraktował priorytetowo ze względu na wieloletnią przyjaźń z Tornatore. Kto wie, być może w podobnym stylu, co Ribellione, prezentowałaby się ścieżka dźwiękowa do filmu Tarantino? Niestety tego nigdy się nie dowiemy i pozostają nam jedynie tego rodzaju spekulacje.

Morricone stara się także podkreślać muzycznie miejsce akcji, oczywiście poprzez nawiązania do folkloru. Niektóre utwory, takie jak Il Corpo e la terra, A passeggio nel corso, L’allegro virtuoso di zampogna, odważnie czerpią z tamtejszej muzyki tradycyjnej (min. wykorzystanie lokalnych dud, czy typowej dla tamtego regionu mandoliny). Nie dość, że kompozycje te wprowadzają do partytury wiele kolorytu, to jeszcze każda z nich prezentuje osobną, zazwyczaj wpadającą w ucho melodię. Kolejnych muzycznych barw dodają także utwory (dokładnie ścieżki nr 14., 15. i 16.), w których nie usłyszymy standardowej orkiestry symfonicznej lub folklorystycznego instrumentarium. Za ich zarejestrowanie odpowiedzialny był znacznie mniejszy skład, konkretnie Banda dell’Arma dei Carabinieri, czyli mającą wieloletnią tradycję orkiestra marszowa. Poza wariacją tematu głównego, do którego jeszcze nawiążę, usłyszymy kolejne dwie melodie, tym razem nasuwające skojarzenia z funeralnymi pochodami.

Baaria to także trochę typowo „morriconowskiego”, lirycznego grania, (wykorzystującego głównie sekcję smyczkową), które przeznaczone jest do obrazowanie relacji międzyludzkich, a także podkreślania uroku słonecznej Sycylii. Na tej płaszczyźnie wyróżnia się zwłaszcza temat główny. Ktoś może spytać, dlaczego dopiero teraz wspominam o wiodącej idei muzycznej tego score? Ano dlatego, że nie jest ona faktycznym wyróżnikiem recenzowanej pracy. W obliczu wspomnianej wcześniej różnorodności, folklorystycznych naleciałości, czy mocarnego Ribellione oraz jego wariacji, ta subtelna, prosta, choć piękna melodia jawi się głównie jako kolejny element tej okazałej partytury; jej spoiwo, lecz na pewno nie highlight, który najbardziej zapada w pamięć po odsłuchu. Nie jest ona też szczególnie oryginalna, wydaje się jakby pochodną wielu innych motywów Włocha, aczkolwiek trzeba przyznać, że doprawdy nieźle wpisuje się w gustowne kadry filmu Tornatore, a ponadto również w domowym zaciszu zapewnia pozytywne wrażenia słuchowe. To w końcu Morricone, jego melodie prawie zawsze są gwarantem klasy, gracji i emocji. To samo także tyczy się walczyka z utworu Verdiano.

Soundtrack z Baarii to w mojej ocenie jedna z najlepszych ścieżek dźwiękowych skomponowanych przez Ennio Morricone w XXI wieku. Score ten to przede wszystkim bardzo okazała baza tematyczna, różnorodność brzmieniowa, a także przystępny czas trwania. Dodatkowo nie znajdziemy tutaj, często pojawiających się na płytach Włocha, szeroko rozumianych zapychaczy, czyli np. zbędnych repetycji tych samych melodii lub też atonalnej i eksperymentalnej muzyki ilustracyjnej. Oczywiście można ponarzekać na niektóre podobieństwa stylistyczne z innymi pracami maestro, ale i tak nie powinno to przysłaniać faktu, że mamy do czynienia z dużą, bogatą, a gdzieniegdzie nawet przebojową, partyturą. Baaria to doprawdy świetne słuchowisko i zarazem kolejna perełka w dorobku włoskiego mistrza. Gorąco polecam.

Najnowsze recenzje

Komentarze