Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Masaru Sato

Kakushi Toride No San Akunin (Ukryta forteca)

(1958/2001)
-,-
Oceń tytuł:
Dominik Chomiczewski | 07-01-2016 r.

Po nakręceniu w latach 1955-1957 trzech poważnych i ponurych filmów – Żyję w strachu, Tron we krwi oraz Na dnie – Akira Kurosawa znów postanowił dotrzeć do szerszej widowni. Wraz z kilkoma współpracownikami napisał scenariusz zatytułowany Kakushi toride no san akunin (The Hidden Fortress, Ukryta forteca). Bazował on po części na poprzednich dokonaniach japońskiego reżysera. Czerpał bowiem pewne elementy fabularne z jego wcześniejszego obrazu, Ci, którzy nadępneli tygrysowi na ogon z 1946 roku, a także ze wzorowanego na twórczości Johna Forda skryptu Three Hundred Miles Through Enemy Lines, pochodzącego z niezrealizowanego przez Kurosawę filmu. Jakkolwiek Ukryta forteca odniosła niemały sukces kasowy i artystyczny, stając się także bardzo ważnym źródłem inspiracji dla Georga Lucasa, gdy ten tworzył swoje kultowe Gwiezdne wojny.

Jest to opowieść o młodej arystokratce, spadkobierczyni pokonanego rodu samurajów, która musi uciekać przez tereny wroga do sojuszników. W tej pełnej niebezpieczeństw wędrówce pomaga jej Makabe Rokurota (w tej roli niezawodny Toshiro Mifune), ostatni wierny jej generał. Do uciekinierów dołącza para niepozornych i rubasznych wieśniaków (jak twierdzi Lucas, protoplastów postaci C3PO i R2-D2), którzy choć udają przyjaciół, w rzeczywistości czyhają na złoto przewożone przez księżniczkę.

Autorem muzyki do Ukrytej fortecy jest Masaru Sato, etatowy kompozytor Kurosawy. Co by nie powiedzieć, poprzednie, wspólnie zrealizowane ze słynnym reżyserem projekty raczej nie dawały mu szerokiego pola do popisu. Tron we krwi oraz Na dnie nie były filmami mogącymi posłużyć za dobre źródło weny twórczej dla wychowanego na zakrzewionych w nim przez Fumio Hayasakę, zachodnich wzorcach muzycznych. Ukryta Forteca była jednak kinem przygodowym, od strony technicznej i fabularnej jakby zupełnie oderwanym od panujących trendów w ówczesnej, japońskiej kinematografii. Przyjrzyjmy się zatem krążkowi Toho Music.

Jak wygląda tracklista albumu, każdy widzi. 65 utworów, w tym 9 bonusowych, trwających łącznie ponad 70 minut zapewne już na starcie zniechęci niejednego melomana. Fakt faktem, montaż materiału przyprawia o zawrót głowy. Trzeba jednak zaznaczyć, że jest to wydanie z rodzaju „complete score”, w dodatku jedyne dostępne na rynku. Tym samym musiały na nie trafić wszystkie wejścia muzyczne oraz kilka kompozycji alternatywnych. Jeśli jednak zdecydujemy się zmierzyć z tą płytą, to czeka na nas parę doprawdy ciekawych ścieżek.

Mowa tu przede wszystkim o chwytliwym temacie głównym, którego możemy przypisać generałowi Rokurocie. W iście marszowej i heroicznej aranżacji pojawia się podczas napisów początkowych, często goszcząc także w dalszej części filmu. To zapewne jeden z najbardziej efektownych utworów napisanych przez Sato dla Kurosawy. Swojego motywu doczekała się także główna protagonistka, Yuki ( tak na marginesie, postać tej walecznej i dumnej księżniczki zrewolucjonizowała rolę kobiety w japońskiej kinie). Znajdziemy go w wielu kawałkach, lecz po raz pierwszy dopiero w 21. ścieżce – Princess Yuki’s Tears. Japończyk często „podaje” tę melodię w wysokich rejestrach, przez co nasuwają się skojarzenia z równie ładnym tematem lirycznym z Siedmiu samurajów Hayasaki. Jak widać, nauka nie poszła w las.

Pozostały materiał jest już dużo cięższy odsłuchu, i nie mam tu na myśli tylko krótkiego czasu trwania poszczególnych ścieżek. Sporo miejsca, jak niemal na każdym albumie „complete score”, zajmuje muzyka czysto ilustracyjna, sprowadzająca się jedynie do pełnienia roli underscore’u. Sato bardzo często, skądinąd całkiem odważnie, posługuje się perkusjonaliami, czego dobrym przykładem jest ponad 4-minutowy utwór Road to the Hidden Fortress, oparty jedynie na zaczerpniętych z japońskiego folkloru, brzęczących i stukających instrumentach. Na płytę trafiło także kilka niepotrzebnych pieśni, które najpewniej pochodzą z ichniejszych tradycji ludowych. Warto jednak zwrócić uwagę na pozytywne aspekty instrumentacji, jak chociażby wykorzystanie jazzującego saksofonu, tak lubianego przez Sato i jego mistrza, Hayasakę.

O ile obiekcje tyczące się wydania albumowego są jak najbardziej uzasadnione, o tyle muzyka w filmie Kurosawy sprawdza się nad wyraz dobrze – jest jej stosunkowo dużo i jest dość głośno podłożona (ucieczka Rokuroty i Yuki z niewoli robi doprawdy niemałe wrażenie). Wszelakie eksperymenty z perkusjonaliami podkreślają awangardowość Ukrytej fortecy (zwłaszcza jak na ówczesne, japońskie warunki), a wejścia tematu głównego, choć zazwyczaj krótkie, potrafią zaprzeć dech w piersiach, przekonując nas jednocześnie o tym, że mamy do czynienia z rasowym kinem przygodowym. Bez zastrzeżeń wypada również obecny na krążku mickey-mousing, który uwypukla charakter produkcji, nie bez powodu nazywanej dziś najlżejszym dziełem w dorobku Kurosawy.

Trzeba sobie jasno powiedzieć, że sposób w jaki wydano tę muzykę bardzo psuje jej odbiór, przez co, niestety, jej adresatami mogą być jedynie najbardziej zagorzali fani japońskiego kina. Równocześnie należy także zaznaczyć, że nie jest to zła ścieżka dźwiękowa. Mamy tutaj przebojowy temat główny, urokliwą melodię dla Yuki oraz kilka ciekawych zabiegów instrumentacyjnych. Zatem ostateczna opinia odbiorcy będzie najpewniej zależeć od tego, jak ustosunkowuje się on do wydań z rodzaju complete score.

Inne recenzje z serii:

  • Kakushi Toride no San-Akunin: The Last Princess
  • Najnowsze recenzje

    Komentarze