Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Joseph Trapanese

Insurgent (Zbuntowana)

(2015)
-,-
Oceń tytuł:
Maciej Wawrzyniec Olech | 29-09-2015 r.

Młodzieżowych dystopii, ciąg dalszy. Po sukcesie The Hunger Games, adaptacje książek dla młodszego czytelnika, z akcją umieszczoną w antyutopijnej przyszłości stały się bardzo modne. Oczywiście wszystko ma to związek z dochodami i tak nikogo nie powinno dziwić, że po sukcesie komercyjnym (wyłącznie takim) Divergent (polskie tłumaczenie Niezgodna), przyszła pora na kolejny rozdział pt. Insurgent (pl. Zbuntowana). Nie wspominając, że kolejne dwie części są w drodze. The Hunger Games, Divergent, Maze Runner – trochę się tych tytułów porobiło.

Za score do pierwszej części odpowiadał Tom Holkenbog aka Junkie XL i choć może nie było to jakieś wielkie muzyczne osiągnięcie, to jednak udało mu się stworzyć niezłą ścieżkę dźwiękową z paroma jaśniejszymi punktami i wokalem Emili Goulding. Jednak mimo, że teraz prawie każdy rozrywkowy film jest częścią jakiejś serii, nijak się to ma do muzycznej ciągłości. I tak przy Insurgent miejsce Holendra na stanowisku kompozytor zajął Joseph Trapanese. Na przestrzeni lat stał się on trochę szarą eminencją współczesnych blockbusterów. Wyspecjalizował się on w asystowaniu artystom spoza branży, przy ich debiutach w gatunku jakim jest muzyka filmowa. I tak pomagał on grupie Daft Punk przy Tron Legacy, M83 przy Oblivion czy Mike’owi Shinodzie z Linkin Park przy serii Raid. A więc jeżeli chodzi o doświadczenie i kwalifikacje Trapanese wydawał się dość sensownym zmiennikiem Holkenborga. Potrafi on też mieszać orkiestrę z elektroniką i współpracował z wieloma popularnymi muzykami, przez co powinien uchwycić młodzieżowego ducha pierwszej części i serii.

Ech, pobożne życzenia…

Jeżeli ktoś narzekał, że seria The Hunger Games muzycznie nie zachwyca, to ciekawe co powie o Insurgent? Mimo wszystko James Newton Howard raz na jakiś czas oferuje przebłyski swego prawdziwego talentu. Joseph Trapanese niby też potrafi komponować, czego najlepszym przykładem jest przyjemne, familijne Earth to Echo. Jednak przy tym filmie oferuje ledwie muzyczne minimum. W obrazie w tle jest jakiś score… i w sumie na tym się jego funkcjonalność kończy. Nudna, nieciekawa, będąca jakby kumulacją wad blockbusterowych ścieżek z przestrzeni ostatnich lat. Tak właśnie prezentuje się praca Josepha Trapanese.

Oprawa Toma Holkenborga posiadała odpowiedniego młodzieżowego ducha. Spora była w tym też zasługa wokalu Elli Goulding. Ze święcą szukać takich elementów w ścieżce Josepha Trapanese. Trudno też mówić o jakiejkolwiek muzycznej ciągłości. Naprawdę niezły temat głównej bohaterki Tris, skomponowany przez Holendra, nie został w najmniejszym nawet wykorzystany przez Amerykanina. W ogóle ciężko mówić o czymś takim jak konkretna baza tematyczna w wypadku Insurgent. Score jawi się jako anonimowa kompilacja underscore’u i nieciekawego action-score, którego człowiek aż za bardzo osłuchał się w ostatnich latach.

Słuchając tego soundtracku, można nawet z lekką nostalgią wspominać Divergent. przy czym była to przecież całkiem łatwa, lekka i przyjemna praca, ale kompletnie nic więcej. Nie należy jednak zapominać, że ostatecznie ścieżka Toma Holkenborga została dość masywnie pocięta w montażu i tylko połowicznie trafiła do gotowego filmu. Może Joseph Trapenese świadomy, że to może spotkać i jego, ograniczył się w komponowaniu do minimum? Faktem jest, że jak już mamy coś pamiętać z Insugernt to będzie to raczej muzyka źródłowa. Muzyka Trapenese po prostu jest i przy całej krytyce, nie można jej zarzucić, aby jakoś specjalnie szkodziła filmowi. Zresztą dzieje się on w dystopijnej, futurystycznej przyszłości i ten emocjonalny chłód, to syntetyczne brzmienie nawet pasuje do otoczenia. Przy czym znowu, może i najprostsza, ale nie jest to jedyna opcja ilustrowania totalitarnej przyszłości. Wystarczy wziąć pierwsze lepsze z brzegu Equilibrium, gdzie ton jest zdecydowanie mroczniejszy, poważniejszy, a jeżeli mówimy o braku emocji, to lepiej nie mogliśmy trafić. A mimo to Klaus Badelt skomponował muzykę z charakterem i tożsamością. Poza tym, nie możemy przesadzać, gdyż w przypadku Insugernt nie mamy do czynienia z jakąś głęboką wizją świata przyszłości. I choć główni bohaterowie są w innym położeniu niż w pierwszej części, to dalej są młodzi i jak na dystopię przystało wyglądają jak z okładki Teen Vogue (tak, tak to sarkazm). Oni niby walczą o wolność, a więc to nie jest tak, że nie można byłoby oczekiwać czegoś z tej młodzieżowej energii. Ale jak widać w ostateczności, nadaremnie.

Najgorzej jednak wypada ta muzyka na albumie. Prawie 80 minut schematycznego, wypranego z emocji grania, może być naprawdę nie lada wyzwaniem dla słuchaczy. Najbliżej przyzwoitego poziomu jest utwór The Message. Znowu, nic odkrywczego, ale można spokojnie słuchać tego kawałka, który wieńczy soundtrack. Czyli oznacza to, że najpierw trzeba przebić się przez ponad 70 minut nieciekawego materiału, aby trafić na coś w miarę interesującego. Co prawda przy głębszym wsłuchaniu się, można wyłapać znośne fragmenty, czy utwory, jak chociażby You’re Worth It. Czasami trafi się jakiś ciekawy zabieg z elektroniką lub przyjemniejsze brzmienia, zaś do bólu przewidywalny action score z rzadka pobudzi nas lekko do życia, jak chociażby w początku utworu Dauntless. Ale wszystko to tak mało oryginalne i powtarzane już wiele razy. Poza tym to trochę takie doszukiwaniu się w tym soundtracku pozytywów na siłę. I te kilka fragmentów nie sprawi, że ta muzyka stanie się nagle ciekawsza i warta uwagi. To już lepiej zainteresować się albumem z piosenkami z filmu, który jednak też wypada gorzej od tego z Divergent.

Nawet jeżeli wizja przyszłości w Insurgent nie zdaje się być jakoś szczególnie wiarygodna, ani przerażająca, to muzyka Josepha Trapanese wydaje się być wzięta żywcem z totalitarnego, technokratycznego reżimu. Wyprana z energii, chłodna, sztuczna, stworzona tylko z myślą o najprostszej funkcjonalności. Liczmy, że przyszłość zdominowana przez takie soundtracki nie nastanie. Gdyż brzmi ona straszniej od wszystkich młodzieżowych dystopii razem wziętych.

Najnowsze recenzje

Komentarze