Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Tsutomu Ohashi

Akira

(1988)
5,0
Oceń tytuł:
Dominik Chomiczewski | 15-07-2015 r.

Akira w reżyserii Katsuhiro Ohtomo to jeden z najsłynniejszych filmów anime. Produkcja, bazująca na mandze o tym samym tytule powstałej w latach 1982-1990, także autorstwa Ohtomo, przenosi nas do Japonii do 2019 roku. Dokładnie 30 lat po katastrofie nuklearnej w miejscu dawnej stolicy Japonii wyrosła nowa metropolia – Neo-Tokio. W pogrążonym w chaosie mieście opozycja buntuje się przeciwko totalitarnym rządom, a po ulicach panoszą się gangi toczące ze sobą nieustanne walki. Do jednego z nich należy dwójka głównych bohaterów – Tetsuo Shima i Shōtarō Kaneda. Pewnego dnia Tetsuo zostaje porwany przez wojsko i poddany tajnym eksperymentom o kryptonimie „Akira”. Kaneda ratuje swojego przyjaciela z opresji, lecz ten w wyniku nieudanych doświadczeń zyskuje gigantyczną moc zdolną zniszczyć całe miasto. Wkrótce Tetsuo zaczyna tracić nad nią kontrolę.

Choć Ohtomo inspiruje się takimi dziełami, jak Metropolis Fritza Langa, czy Łowca androidów Ridleya Scotta, to jednak udaje mu się stworzyć absolutnie nową jakość. Punktuje tutaj wciągający scenariusz i wspaniała wyobraźnia reżysera, który stworzył niezwykle kreatywny świat (cały trzeci akt to prawdziwy, wizualny majstersztyk). Co prawda czasem fabuła wydaje się być nieco zbyt zawiła, co zapewne wynika z wymuszonego na potrzeby adaptacji okrojenia treści liczącego ponad dwa tysiące stron komiksu, to jednak wciąż jest to świetne i imponujące kino. Aby podkreślić oryginalność produkcji i jeszcze bardziej uwypuklić atmosferę panującą w przedstawionej w filmie dystopii, potrzebna była unikatowa ścieżka dźwiękowa. O nią miał zatroszczyć się 55-letni wówczas Tsutomu Ohashi, znany także pod pseudonimem artystycznym Shoji Yamashiro, dla którego był to pierwszy i ostatni filmowy projekt.

Japończyk to postać bardzo nietuzinkowa w świecie muzyki filmowej. Ukończył Tohoko University na wydziale… agrokultury, z której ma nawet tytuł doktorski. Następnie jako naukowiec zajmował się min. biologią molekularną oraz neurologią. Skąd zatem wziął się w branży filmowej? Jego przygoda z muzyką rozpoczęła się w 1974 roku, gdy założył ponad 100-osobowy zespół Geinoh Yamashirogumi, zrzeszający ludzi z najróżniejszych dziedzin życia, których łączyła jedna pasja – odtwarzanie, wykonywanie oraz aranżowanie muzyki folklorystycznej. Zaledwie dwa lata po zawiązaniu grupy, Geinoh Yamashirogumi wydał dwie płyty – Osorezan oraz Reverberation of Earth. W drugiej połowie lat 70-tych oraz w pierwszej połowie 80-tych ukazało się łącznie siedem krążków, zawierających unikalną na rynku muzykę. Przełom nastąpił w 1986 roku, kiedy to światło dzienne ujrzał świetny album Ecophony Rinne – tym razem łączący szeroko rozumianą etnikę z efektami dźwiękowymi generowanymi przez syntezatory oraz komputery. Sukces tego krążka zwrócił uwagę Ohtomo, który podobną muzykę zażyczył sobie w filmie tworzonym na podstawie jego własnej mangi.

Początkowo Yamashiro wcale jednak nie miał być autorem oryginalnej ścieżki dźwiękowej. Ze względu na niewielką ilość czasu pozostałego do premiery, Ohtomo zaproponował, aby wykorzystać w Akirze fragmenty Ecophony Rinne. W końcu mangaka doszedł jednak do wniosku, że potrzebuje nowej muzyki i polecił Yamashiro stworzyć coś na wzór jego ostatniej pracy, stąd też w Akirze słyszymy inspiracje albumem Ecophony Rinne. Japoński naukowiec i kompozytor wraz ze swym zespołem nie spoczęli jednak na laurach i w stosunkowo krótkim czasie przygotowali sporo nowego materiału, a koncepcje zaczerpnięte z tak upodobanego przez Ohtomo krążka, postanowili znacząco dopracować i wzbogacić. W ten sposób powstał jeden z najbardziej oryginalnych soundtracków w historii muzyki filmowej, zachwycający swoją pomysłowością, brzmieniem i aparatem wykonawczym. Przeróżne idee muzyczne pochodzące zarówno z Akiry, jak i Ecophony Rinne, zostaną wykorzystane na następnej płycie Yamashiro, Ecophony Gaia.

Jednym z najważniejszych aspektów recenzowanego score’u jest to, że cała muzyka została nagrana zanim produkcja została finalnie ukończona. Rezultatem tego była potrzeba cięcia przygotowanego wcześniej materiału i dopasowanie go do scen montowanych na etapie postprodukcji. Jak się można domyślić, ucierpiało na tym oddziaływanie muzyki w filmie. Fragmenty utworów Yamashiro są dosłownie wycinane i wklejane w odpowiednie sekwencje. Ponadto poszczególne urywki wydają się być czasem nieco zbyt „rwane”, co jednak w sporej mierze wynika ze zbyt chaotycznego, aczkolwiek jedynie w paru miejscach, montażu. Jakkolwiek muszę przyznać, że ostateczny efekt nie jest aż tak kiepski, jak mogłoby się wydawać. Dobór poszczególnych fragmentów jest bardzo przemyślany, a kompozycje świetnie zaznaczają futurystyczno-surrealistyczny charakter filmu Ohtomo. Na tym kontrowersyjnym podejściu do muzyki filmowej najbardziej zyskali… jej miłośnicy.

Soundtrack z Akiry, zwany Symphonic Suite, zawiera bowiem kompozycje Yamashiro w ich oryginalnych, niepociętych wersjach (na rynku jest jeszcze dostępna inna edycja, lecz zawiera dźwięki z filmu). W ten sposób potencjalny odbiorca nie musi się zmagać z nadmierną ilustracyjnością, czy też przesadną ilością drażniących, krótkich ścieżek. Oczywiście zapewne znajdą się i tacy, którzy będą narzekać na taką formę prezentacji muzyki, gdyż, de facto, jest ona pod względem konstrukcyjnym odległa od tego, co możemy usłyszeć w produkcji Ohtomo. Niemniej jednak umieszczenie na płycie pełnych utworów Yamashiro pozwala dogłębnie przeniknąć do muzycznego świata stworzonego na potrzeby Akiry i stworzyć doprawdy pasjonujące słuchowisko. Przypomina mi to casus 1492: Wyprawa do raju Vangelisa, skądinąd również jednego z moich ulubionych soundtracków, który podczas odsłuchu gwarantował niezapomniane doznania muzyczne, przy czym muzyka w trakcie seansu nie robiła już aż takiego świetnego wrażenia.

Album otwiera bodaj najsłynniejszy utwór z płyty, Kaneda’s Theme – temat głównego protagonisty. Charakterystyczny rytm wygrywany przez ksylofony i jegogi (wielkie, 3-metrowe bębny wykonane z drzewa bambusowego), do których dołączają polifoniczne wokale tworzą razem prawdziwą wizytówkę tego score’u, przy czym należy zaznaczyć, że ów perkusyjny rytm ma swoją genezę w kompozycji Reincarnation z Ecophony Rinne. Kaneda’s Theme jest doskonałym przykładem dokonywanych przez Yamashiro i jego zespół syntez kulturowych – w tym przypadku indonezyjskiej i japońskiej. Wspomniane jegogi, są częścią gamelanu, czyli zespołu instrumentów popularnego na wyspach Jawa i Bali, natomiast chór nawiązuje do obrzędowych śpiewów, wykonywanych podczas festiwalu Nebuta, odbywającego się w północnej Japonii. Co ciekawe, po tym jak całość muzyki została nagrana, Ohtomo postanowił puszczać Kaneda’s Theme wszystkim animatorom w studiu podczas końcowych prac nad filmem, aby jeszcze bardziej wprowadzić ich w klimat Akiry.

Dynamika omawianego w poprzednim akapicie utworu sprawiła, że wykorzystano go podczas otwierającego obraz pościgu Kanedy za gangiem tzw. klaunów. Jest to jedna z najlepiej zilustrowanych sekwencji, podczas której Ohtomo przedstawia widzom futurystyczne miasto Neo-Tokio. Kaneda’s Theme doskonale kontrapunktuje prezentacji miejsca akcji Akiry i pozwala widzowi wczuć się w postapokaliptyczną wizję świata. Siła tej kompozycji poza wokalami tkwi także w rytmicznej pracy, wspomnianych wcześniej, jegogów, które zostały specjalnie spreparowane na potrzeby filmu. Aby zwielokrotnić ich możliwości brzmieniowe, zwiększono liczbę otworów z czterech do pięciu. Ich potencjał zostaje świetnie wykorzystany także w przebojowym, niezwykle energicznym Exodus from the Underground Fortress, gdzie wspaniale akompaniują elektro-rockowej stylistyce, bazującej na dźwiękach syntezatorów, gitar elektrycznych oraz perkusji. Zawartą na płycie muzykę akcji uzupełnia jeszcze Battle Against the Clowns, będący przedziwnym połączeniem samplowanych wokali z elektronicznym podkładem i jegogami.

Skoro Kaneda doczekał się własnego motywu muzycznego, swój temat musiał otrzymać także drugi z głównych bohaterów Akiry, Tetsuo. Ponad 10-minutowy utwór zatytułowany jego imieniem zbudowany jest na syntezatorach, organach, jegogach, zespole drewnianych ksylofonów (użytych również w Ecophony Rinne) i krzyczących wokalach. Jeśli słuchacz „kupi” taką, bądź co bądź, bardzo oryginalną koncepcję, to nie powinien mieć problemów z niemałym, przecież, czasem trwania utworu. Inaczej jest już jednak z drugą z najdłuższych kompozycji na płycie, Illusion. Co prawda przez pierwsze pięć minut słyszymy bardzo klimatyczną, intrygującą elektronikę, to jednak później, aż do końca utworu, Yamashiro prezentuje nam kolejny cytat z folkloru – muzykę towarzyszącą spektaklom teatru noh. Problemem nie jest jej sama jakość, a monotonia, wszak słuchanie przez prawie 10 minut w koło Macieju powtarzanych okrzyków i rytmu wybijanego przez ten sam instrument, może dać we znaki. Z drugiej strony skoro jednostajne do granic możliwość, zapętlone struktury Philipa Glassa mogą być uznawane za klasykę muzyki awangardowej, to czemu mielibyśmy mieć coś przeciwko takiemu zakorzenionemu w japońskiej tradycji eksperymentowi… Niemniej jednak druga połowa Illusion wystawia cierpliwość potencjalnego odbiorcy na sporą próbę. Na szczęście soundtrack trwa prawie 70 minut, zatem ten dyskusyjny fragment stanowi tylko nieduży wycinek całej muzyki skomponowanej do Akiry, i nie może on wpływać diametralnie na ostateczną ocenę materiału zawartego na krążku.

Na album trafiły także ścieżki, w których prymarną rolę odgrywają syntezatory. Obok z lekka psychodelicznego Wind Over Tokyo, należy wymienić bardzo nietuzinkowe Dolls Polyphony, ciekawie wybrzmiewającą w filmie ilustrację surrealistycznych wizji Tetsuo. Słyszana tam zabawa z muzyką elektroniczną, mająca swoje korzenie w Ecophony Rinne, jednych słuchaczy zajmie swoją nieszablonowością, a innych odstraszy. Owe eksperymenty – podobnie jak niemal wszystkie inne, które znajdziemy na płycie – zasługują jednak na największe uznanie z zupełnie innego względu. Niedługo minie trzy dekady od premiery filmu Ohtomo, a muzyka Yamashiro wciąż brzmi świeżo i oryginalnie, no może jedynie poza początkiem Exodus from the Underground Fortress, które nasuwa w pewnej mierze skojarzenia z nieco już przestarzałymi syntezatorami lat 80-tych. Reasumując, omawiana ścieżka dźwiękowa znakomicie przetrwała próbę czasu, czego nie można już powiedzieć o wielu eksperymentalnych stylizacjach, które powstały w podobnym okresie, co Akira.

Yamashiro opiera swój score jednak nie tylko na folklorze i elektronice, ale także na muzyce religijnej. Niebanalne, modlitewne wokale, wzbogacone różnorakimi dodatkami, budują ścieżki Shohmyoh oraz Mutation, które wykorzystują buddyjskie teksty obrzędowe. Jeszcze innym nawiązaniem do religii, tym razem chrześcijańskiej, jest kapitalne Requiem – prawdopodobnie najlepszy utwór na płycie. To doprawdy fantastyczna kompozycja, która zawiera w sobie tyle pomysłów, że można by nimi obdzielić kilka innych ścieżek. Rozpoczyna się od cichych, chóralnych partii tworzących mistyczną, czy wręcz liturgiczną aurę. Dalej następuje długi fragment, w którym wiodącą rolę odgrywają organy kościelne, szaleńcze wokale i orientalne perkusjonalia, po czym powraca temat Kanedy w podniosłej i epickiej aranżacji (doskonała polifonia chóru!). Requiem kończy się tak, jak się zaczęło, czyli delikatnym śpiewem wymawiającym min. imiona postaci z filmu. Jest to znakomite, wyciszające zakończenie, które sprawdza się jako puenta nie tylko tego utworu, ale także całego krążka.

Ciężko znaleźć odpowiednie określenia odzwierciedlające wyjątkowość Akiry Shojiego Yamashiro. Aby przekonać się, jak wiele wyobraźni i kreatywnej pracy włożono w powstanie tej muzyki, trzeba ją po prostu usłyszeć. Zapewne, nikomu nie ujmując, część słuchaczy, którzy zechcą się zapoznać ze score’m z filmu Ohtomo, będzie nieprzygotowana na zaskakujące brzmienia w jakie obfituje, stąd też mogą pojawić pewne negatywne komentarze dotyczące jej, nazwijmy to, „dziwaczności”. Z tego powodu Akira trafi przede wszystkim do odbiorców znudzonych wyświechtanymi schematami, którzy odnajdą się w tej niepowtarzalnej fuzji tradycji i współczesności. Jeśli ktoś nie miał nigdy dotąd styczności z tą ścieżką dźwiękową i jednocześnie twierdzi, że w filmówce słyszał już wszystko, to znaczy, że koniecznie musi nadrobić zaległości.

Najnowsze recenzje

Komentarze