Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Shiro Sato, Gary Ashiya

Ju-On (seria)

(2003)
-,-
Oceń tytuł:
Dominik Chomiczewski | 08-04-2015 r.

Gdy Takashi Shimizu, ówcześnie 28-letni absolwent Tokijskiej Szkoły Filmowej, realizował w 2000 roku swój pierwszy pełnometrażowy obraz, niskobudżetowy horror Ju-On: The Curse, zapewne nie spodziewał się, jak wielki sukces odniesie. Przeznaczona jedynie do dystrybucji video, opowieść o pewnym domu położonym na przedmieściach stolicy Japonii, w którym straszy duch kobiety oraz jej sześcioletniego syna, spotkał się z tak gorącym przyjęciem, że Shimizu jeszcze w tym samym roku zrealizował sequel swojej produkcji, który, zresztą, przedstawiał bardzo podobną historię. To jednak nie zaspokoiło potrzeb widowni. Dwa lata później, Shimizu ponownie opowiedział historię o nawiedzonym budynku, tym razem w wersji kinowej zatytułowanej Ju-On: The Grudge. Podobnie, jak w przypadku wersji video, wkrótce także ukazała się kontynuacja filmu. Jakby tego było mało, w 2004 roku, Sony Picture nabyło prawa do realizacji remaku japońskiego obrazu, zatytułowanego The Grudge (Klątwa). Za kamerą znów stanął Shimizu, który po kolejnych dwóch lata powrócił z amerykańskim sequelem tejże produkcji. Można zatem powiedzieć, że Japończyk opowiedział tę samą historię trzy razy, a biorąc pod uwagę, że kontynuacje tak naprawdę niewiele różnią się od pierwszych części, to nawet sześć razy. W ten sposób Shimizu zyskał status najsłynniejszego, obok Hideo Nakaty (Krąg), japońskiego twórcy filmów grozy. Zresztą porównanie wydaje się być całkiem na miejscu, albowiem serie Krąg i Klątwa należą do najpopularniejszych franczyz wśród horrorów.

Chociaż Shimizu wyreżyserował, aż sześć filmów z serii (w późniejszych latach powstawały kolejne obrazy spod znaku Ju-On), to jednak nie miał on przyjemności za każdym razem pracować z tym samym kompozytorem. Autorem ścieżki dźwiękowej do pierwszych dwóch produkcji, przeznaczonych na kasety video, został Gary Ashiya. Z kolei do Ju-On: The Grudge muzykę skomponował Shiro Sato, a amerykańskie remaki Klątwy mogły poszczycić się ilustracją stworzoną przez doświadczonego w gatunku Christophera Younga. Muzyka Shiro Sato doczekała się wydania w roku premiery Ju-On: The Grudge 2, dzięki niszowym wytwórniom Heart of Gold oraz Isla Vista. Na płytę trafiły ścieżki dźwiękowe z obydwu części, które łącznie stanowią około godzinę muzyki. W ramach dodatku, na koniec albumu wrzucono dziesięć minut muzyki Gary’ego Ashiyi z pierwszych dwóch filmów z serii, powstałych w 2000 roku. Na początek to właśnie im się przyjrzymy.

Gary Ashiya to postać, nie ukrywajmy, anonimowa w świecie muzyki filmowej. Do projektu nie trafił jednak przez zupełny przypadek. Pod koniec lat 90-tych pisał on muzykę do obrazów Kiyoshiego Kurosawy, założyciela Tokijskiej Szkoły Filmowej, pod którego skrzydłami uczył się Shimizu. Tak jak wspomniałem, materiał skomponowany przez Ashiyę, który znalazł się na albumie trwa zaledwie niecałe 10 minut. Mimo to zawarte zostały w nim najważniejsze koncepcje muzyczne stworzone przez Japończyka na potrzeby obrazu Shimuzu. Do nich leży przede wszystkim wyróżniający się temat przewodni – Ju-On Theme (Video Edition) . Ciekawą, główną melodię – tajemniczą, ale jednocześnie dramatyczną – prowadzą syntezatory, w pewnym stopniu imitujące sekcje smyczkową. Najciekawszą wersją tego motywu jest jednak Ju-On Theme Chain, w którym Ashiya dodaje charakterystyczny, psychodeliczny rytm, kojarzący się z horrorami lat 80-tych i pracami Johna Carpentera. W ten sposób powstała, już powiem, najlepsza kompozycja z całej serii, wliczając w to partytury Christophera Younga. Resztę muzyki stanowi raczej niezbyt interesujący underscore, który po wyrwaniu z filmowego kontekstu traci prawo bytu.

Ostatnia ścieżka na płycie jest formą bonusu i mrugnięciem okiem w stronę fanów cyklu. That Moaning That Was Crushed to nic innego jak słynny dźwięk wydawany przez zjawy, który u niejednego widza wywołał ciarki na plecach. Ostatecznie pracę Ashiyi oceniam całkiem pozytywnie, głównie ze względu na interesujący motyw główny. Szkoda, że nie miał on sposobności pracować przy kolejnych filmach Shimizu. Japończyk powróci jednak do serii pisząc muzykę do dwóch produkcji z cyklu powstałych w 2009 roku – Ju-On: White Ghost oraz Ju-On: Black Ghost.

Do pracy przy pierwszym filmie kinowym, Ju-On – The Grudge, Shimizu zaprosił Shiro Sato. Wybór ten jest już jednak dużo mniej zrozumiały. Po pierwsze Ashiya całkiem nieźle wywiązał się z powierzonego mu zadania, a po drugie Sato nie miał dotychczas styczności z żadną pełnometrażową produkcją. Jedynie fani gier spod znaku Final Fantasy mogą kojarzyć Japończyka, gdyż był on współaranżerem melodii Uematsu na płycie Piano Collections: Final Fantasy IV, zbierającej główne motywy napisane do części czwartej słynnej serii. Jak zatem sprawdził się w roli kompozytora? Na to pytanie będę odpowiadał stopniowo. Zacznijmy zatem od początku albumu.

Podobnie jak Ashiya, Sato pokusił się o napisanie własnego tematu przewodniego. Usłyszymy go w już w pierwszym utworze na płycie. Czy jest on lepszy od poprzednika? Zdecydowanie nie. Niewątpliwie motyw zbudowany na wysokich partiach fortepianu dobrze buduje suspens, ale prawda jest taka, że można by go wcisnąć do wielu innych produkcji tego rodzaju. Ponadto wydaje się być napisany jakby na kolanie – pozornie kiksujące dźwięki fortepianu, podrasowane elektronicznym tłem to bardzo oczywista koncepcja i nie trzeba być żadnym, wielkim kompozytorem, aby napisać coś w tym stylu. Interesującą częścią tego motywu – świetnie funkcjonującą w filmie – jest charakterystyczny, w pewnym sensie metaliczny pogłos, który naprzemiennie staje się głośny i cichy, tak jakby zbliżał się do słuchacza i gwałtownie oddalał. W zasadzie to właśnie ten podźwięk bardziej zapada w pamięć podczas seansu niż rzeczona wyżej melodia.

Ju-on: The Grudge Shiro Sato spotyka dokładnie ten sam kazus, jak, opisywaną wyżej, dylogię Ju-on: The Curse. Poza tematem przewodnim nie znajdziemy tutaj zbyt wiele ciekawej muzyki. Niemal całość score’u Sato opiera o ambientowe i pseudoambientowe brzmienia, bogate w dysonanse i różnego rodzaju „hałasy”. Ich funkcjonalność w filmie jest oczywiście sprawdzona, niemniej jednak funkcjonalność w domowym odtwarzaczu – zdecydowanie nie.

Obraz partytury napisanej do Ju-on: The Grudge 2, niewiele różni się od ilustracji pochodzącej z pierwszej części. Sato sięga po bardzo podobną stylistykę, w tym temat przewodni, Ju-On Theme. Gdybym jednak miał wskazać ciekawszą muzykę, to palmę pierwszeństwa przyznałbym kontynuacji. Chociaż, naturalnie, nie uświadczymy tutaj żadnej rewolucji to jednak ambientowe ścieżki wydają się być bardziej dopracowane pod względem brzmienia. Ponadto usłyszymy tutaj nową melodię, Kiyouku Theme. Podobnie jak motyw główny, jest ona prowadzona przez fortepian. Nie jest to nic co mogłoby na dłużej zwrócić uwagę słuchacza, niemniej stanowi dobry przerywnik, pomiędzy stricte elektronicznymi ścieżkami. Tak czy siak, omawiana muzyka, z obydwu części Ju-on: The Grudge, nie wyróżnia się na prawie niczym na tle innych ilustracji w tym gatunku, a w dodatku potencjalny odbiorca praktycznie nie będzie miał na czym skupić swojej uwagi.

Wnioski nasuwają się same. Recenzowany album, zawierający muzykę z czterech, pierwszych filmów z serii Ju-On, wyreżyserowanych przez Takashiego Shimizu, adresowany jest głównie, a może i jedynie, do zagorzałych fanów tychże produkcji. Shiro Sato i Gary Ashiya, naturalnie poza motywami głównymi, w zasadzie nie mają co zaoferować szaremu miłośnikowi muzyki filmowej, tym bardziej, że krążek zawiera ponad 70 minut, niełatwego do przejścia materiału. Co prawda w przypadku ścieżki dźwiękowej drugiego z wymienionych w poprzednim zdaniu Japończyków, możemy mówić o pewnej „oldschoolowości” jego muzyki, to jednak zwyczajnie jest jej za mało, aby mogła wydatnie wpłynąć na ocenę krążka. Dlatego też będę odradzał jego zakup.

Najnowsze recenzje

Komentarze