Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Shunsuke Kikuchi

Tōshō Daimos (Generał Daimos)

(1978/1981)
5,0
Oceń tytuł:
Dominik Chomiczewski | 07-04-2015 r.

Japończycy bez wątpienia uwielbiają gigantyczne stworzenia. Począwszy od premiery Godzili w 1954 roku, w filmach z gatunku kaiju-ega pojawiają się, co może wywołać niemałe zdziwienie wśród niezorientowanych w tamtejszym rynku, wielkie warany, żółwie czy nawet zmutowane ćmy i pająki. Jeszcze innym przejawem japońskiej „manii wielkości” są produkcje spod znaku „mecha”, opowiadające o wielkich rozmiarów robotach. Początki tego gatunku oficjalnie datowane są na rok 1956, kiedy to ukazała się manga Mitsuteru Yokoyamy, autora m.in. Giant Robo, zatytułowana Gigantor. Już rok później pierwszy mecha pojawił się w salach kinowych przy okazji The Mysterians Ishiro Hondy. Od tamtego czasu mechy stawały się coraz bardziej popularne i wiele z nich zyskało światowy rozgłos, np. Neon Genesis Evangelion, The Vision of Escaflowne i Transformers. Większość hitowych tytułów powstała w latach 80. i 90., natomiast prawdziwy bum na tego rodzaju produkcje przypadł na lata 70., kiedy to zrealizowano np. Generała Daimosa w reżyserii Tadao Nagahamy.



Chyba nie ma w Polsce lepiej kojarzonego anime z gatunku mecha. A to za sprawą telewizji Polonia 1, która wyemitowała 44-odcinkowy serial w połowie lat 90. Sam pamiętam okres, kiedy oglądałem Generała Daimosa, opowiadającego o Kazuyi Ryuzakim, który zasiadłszy za sterami tytułowego robota stawał w obronie dobra i ludzkości. Poza postaciami jeszcze jeden element utkwił mi w pamięci. Była to ścieżka dźwiękowa.



Napisał ją Shunsuke Kikuchi, kompozytor niegdyś bardzo popularny w ojczystym kraju. Miał on ówcześnie na koncie inne anime z gatunku mecha, kilka filmów z serii o Gamerze, a także wiele innych mniej lub bardziej znanych produkcji, w tym programów telewizyjnych. Z późniejszych tytułów zilustrowanych przez Kikuchiego wyróżnia się przede wszystkim słynny Dragon Ball oraz jego liczne kontynuacje. Czas jednak pokazał, że General Daimos jest jego najbardziej znanym dokonaniem, głównie dzięki kultowej piosence, rozpoczynającej każdy odcinek. Zresztą Kikuchi nieraz uwodnił, że ma smykałkę do pisania chwytliwych songów. Wystarczy przypomnieć utwory z Ogon Batto lub Female Convict Skorpion, którego nie powstydził się wykorzystać sam Quentin Tarantino w drugiej części Kill Billa.



Wspomniana piosenka, Tate! Tosho Daimos (TV Size), podpisywana niekiedy po prostu jako Daimos Theme Song, pod koniec lat 70. była w Japonii bardzo popularna. Łatwo wpadająca w ucho melodia oraz połączenie charyzmatycznego głosu Isao Sasakiego z dziecięcymi wokalami daje niezapomniany efekt. Chyba nie ma osoby znającej dobrze serial, która nie pamiętałaby tej kompozycji, a każdemu, kto usłyszy ją po raz pierwszy, na pewno na długo wbije się w głowę. Bez wątpienia Tate! Tosho Daimos (TV Size) to główna atrakcja recenzowanej ścieżki. Co prawda krążek jest zamykany kolejną piosenką, Erika no Ballad, tym razem przeznaczoną pod napisy końcowe, to jednak nie ma co jej porównywać do kompozycji otwierającej serial, pomimo całkiem ładnej melodii.

Główny motyw powróci oczywiście w czysto instrumentalnej płaszczyźnie partytury Kikuchiego. Stanowi ona, zresztą, większą część materiału zaprezentowanego na płycie. Temat pojawi się przede wszystkim w Boshou Bam kara chikyuu he – Karera uchuu no shinen yori kita rite oraz Daimos no shou – Chikyuu no shugoshin sen kumo no nakani tatsu (ach, te tytuły). W obydwu kompozycjach Kikuchi żongluje aranżacjami tematu przewodniego – przedstawia go zarówno w formie muzyki akcji, jak i muzyki lirycznej. Szkoda, że Japończyk nie otrzymał do dyspozycji większego składu wykonawczego, albowiem niektórym fragmentom, głównie z wykorzystaniem rzeczonej melodii, brakuje nieco siły. Co do samego wykonania nie można mieć jednak zastrzeżeń. Na płycie uświadczymy także temat dla głównej żeńskiej bohaterki Generała Daimosa, Eriki, który zapożyczony zostaje z piosenki końcowej. Ze względu na pozytywny charakter postaci, motyw pojawia się głównie w łagodnych, smyczkowych aranżacjach.



Reszta muzyki nie zawsze sprawdza się należycie podczas odsłuchu. Wiele fragmentów bazuje na tzw. mickey mousingu, ilustrującym bardziej wesołe fragmenty serialu, a inne na mocno już przestarzałym, elektronicznym underscorze. Co prawda znajdziemy w tym materiale także dodatkowe motywy, to jednak wydają się one być niczym więcej, jak jedynie solidną tapetą. Generalnie muzyka ilustracyjna przypomina poprzednie dokonania Kikuchiego z gatunku mecha (Grandizer, Gaiking). Co ciekawe, pod koniec Douhou no shou – Tomo , kokyou , soshite waga midori no chikyuu Kikuchi zaadaptował fragment uwertury z opery Carmen Bizeta.



Soundtrack, pod nazwą Tosho Daimos TV Original BGM Collection, ukazał się trzy lata po premierze serialu, w 1981 roku nakładem wytwórni Nippon Columbia, odpowiedzialnej za wydawanie ścieżek dźwiękowych z wielu ówczesnych seriali telewizyjnych. Na pierwszy rzut oka montaż albumu sprawia wrażenie całkiem sensownego – 46 minut muzyki rozparcelowanej pomiędzy 10 kompozycji, w tym dwie piosenki. Nie dajmy się jednak się oszukać złudzeniu. Wszystkie ścieżki, poza pierwszą i ostatnią, to tak naprawdę zbitki mniejszych utworów, trwających nierzadko niewiele ponad minutę. To oczywiście rzutuje na pogorszenie jakości odsłuchu.



Trzeba sobie jasno powiedzieć, że Shunsuke Kikuchi na potrzeby Generała Daimosa stworzył przede wszystkim przebojową piosenkę przewodnią. Reszta materiału przypomina sinusoidę. Mamy tu ciekawe wariacje motywu głównego oraz Eriki, a także kilka motywów dodatkowych. Drugą stroną medalu jest jednak niezbyt interesujący underscore, który w tego rodzaju produkcjach był swego rodzaju standardem. Dlatego też recenzowany soundtrack polecam głównie tym, którzy z nostalgią wspominają czasy, kiedy oglądali Generała Daimosa. Ci na pewno odnajdą się w tej muzyce.


Najnowsze recenzje

Komentarze