Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Alan Silvestri

Polar Express, the (Ekspres Polarny)

(2004)
-,-
Oceń tytuł:
Tomek Goska | 15-04-2007 r.

Robert Zemeckis to jeden z najwybitniejszych, współczesnych reżyserów familijnego kina spod znaku przygody i akcji. Swoim talentem oczarował świat “przenosząc nas do przyszłości”, opowiadając barwną historię lekko niedorozwiniętego Foresta Gumpa, próbując nawiązać “kontakt” z obcymi i rzucając nas na bezludną wyspę… gdzieś “poza światem”. Domeną Zemeckisa zawsze była pomysłowość i niezwykła dbałość o stroną techniczną każdego obrazu. Wizytówką tej ostatniej przez wiele lat był animowano-fabularny film Kto Zabił Królika Rogera. Jednak najnowsze jego dzieło – Ekspres Polarny zdaje się posyłać wysłużonego już Królika na emeryturę. Ta ponadczasowa opowieść o magii świąt Bożego Narodzenia, to następna wielka karta w historii reżysera. Sięgając do najnowszej technologii stworzył on genialną animację, która poczyniła wielki krok naprzód tworząc postaci nie rażące swoją sztucznością, zaś zachwycające i imponujące swym realizmem ruchowym.

Z osobą Zemeckisa wiąże się szczególnie jedno nazwisko – Silvestri. Historia współpracy tych dwóch panów jest starsza niż ja, a jej rezultat to ciągłe pasmo sukcesów jakie towarzyszyło im przez ostatnie ćwierć wieku. Fakt faktem Silvestri odnajduje się w filmach Roberta, czego przykładem jest wysoki poziom każdej partytury rozpisywanej pod jego obrazy. Nie inaczej jest w przypadku tej z Ekspresu Polarnego, która nie ogranicza się tylko do czarowania niesamowitej, świątecznej atmosfery w samym obrazie, ale równie skutecznie zachwyca także poza nim. Kompozycja Amerykanina tak silnie oddziaływuje na widza, że zapewne nie jeden z nich pokusił się by sięgnąć po soundtrack. Niestety rozczarowanie i zawiedzenie to główne reakcje jakie towarzyszyć nam będą odsłuchując go. Warner Music nie rozpieszcza nas pokaźną liczbą oryginalnej muzyki z filmu. Dosłuchamy się raptem trzech tracków “original score” i czterech piosenek wchodzących w skład partytury. Resztę płyty wypełniają stare nagrania kolęd będących raczej “uroczym” dodatkiem dla sentymentalnych amerykanów niźli sensownym zestawem dla konkretnych miłośników muzyki filmowej. Pomińmy je zatem i przejdźmy do tego co tygryski lubią najbardziej.

Jak już wspomniałem w kompozycji znalazło się kilka piosenek. Nie potrzeba zbytniego wysiłku intelektualnego, by domyśleć się, że śpiewają je aktorzy udzielający głosu swoim animowanym postaciom. Autorem tekstów jest niejaki Glen Ballard, muzykę do nich pisał oczywiście Silvestri. Cóż ciekawego możemy w nich usłyszeć? Pomijając uroczy, ciepły, dziecięcy śpiew (When Christmas Comes To Town), przede wszystkim utkwią nam w pamięci wokalne partie Toma Hanksa (The Polar Express, Hot Chocolate) i rock&rollowa wariacja na temat świąt autorstwa Stevena Tylera (Rockin’ On Top Of The World). O ile piosenki te mają charakter czysto rozrywkowy, to już oryginalna partytura Alana dostarczy nam więcej emocji. W zasadzie ciężko jest rozpisywać się na temat całej kompozycji mając takowej na płycie zaledwie 13 minut. Pewnym jej odzwierciedleniem (choć bardzo skąpym) jest suita Suite From The Polar Express zestawiająca w sobie najważniejsze tematy. Poza nią usłyszymy jeszcze 2 ciekawe tracki: Seeing Is Beliving – kombinacja tematu triumfalnego z… bardzo ciekawą wariacją na kolędę “Jingle bells” oraz Spirit Of The Season – genialny, podniosły, świąteczny utwór na orkiestrę i chór (niestety nie znalazł się w ostatecznej wersji filmu)…

…Jest to jednak skromna dawka tym bardziej, że jak wiadomo “apetyt rośnie w miarę jedzenia”. Jedynym sposobem na sensowne uzupełnienie informacji na temat dzieła jakie popełnił Silvestri jest sięgnięcie do promocyjnego dysku sporządzonego dla Amerykańskiej Akademii Filmowej, a którego nieliczne kopie swojego czasu można było kupić (co prawda po kolosalnych cenach) na eBay’u.

Pierwsze co uderza w słuchacza wertującego utwory na tym krążku to kwestia oryginalności. Kompozytor pod tym względem nas nie rozpieszcza. Zapożycza często i gęsto, od siebie i od innych. Przykładowo… główny temat (Main Titles, I Do Belive) kojarzyć nam się będzie z Williamsowym Kevinem…, a muzyka zdobiąca sceny pędzącego pociągu (The Train) zabrzmi nam jak wybuchowa mieszanka niektórych szaleńczych orkiestrowo-chóralnych kawałków akcji z Powrotu Do Przyszłości, lub Van Helsinga. Co zatem świadczy o wyjątkowości Ekspresu Polarnego? Przede wszystkim różnorodność i bogactwo tematyczne, które wyciskają ze słuchacza wszelkie możliwe emocje: od nostalgii, poprzez uczucie tajemniczości, aż do radosnej euforii. Kompozytor serwując nam taką huśtawkę emocjonalną buduje niesamowitą atmosferę zachowując przy tym melodyjną spójność. Wszystko to sprawia, że obce nam będzie uczucie znużenia. Nawet typowo underscorowy Santa And The North Pole nie zaleje nas nudą. Silvestri sięga bowiem do bardzo chwytnych środków artystycznego wyrazu jak dzwoneczki, cymbały, lub harfa, przykuwając nimi uwagę słuchacza. Najlepszym “bonusem” ubarwiającym i tak bogatą już paletę muzyczną jest jednak chór. To właśnie dzięki niemu muzyka staje się bardziej dramatyczna (I Do Belive, The Train) lub gdy wymaga tego sytuacja – mistyczna (Main Titles). Warto również zwrócić uwagę na liczne zabiegi edytorskie jakimi okraszona jest ta ścieżka. Elektronika skuteczne uzupełnia luki pozostawione przez orkiestrę, a wzmocnienie basów i pogłos towarzyszący podniosłym frazom dodają kompozycji efektu przestrzenności.

Ekspres Polarny to przede wszystkim świąteczna przygoda i pod takim kątem należy spoglądać na tą partyturę. Mimo, że oryginalnością nie grzeszy słucha się jej z oczarowaniem i wypiekami na twarzy. Pobudza wyobraźnię nie tylko widza śledzącego losy chłopca odbywającego magiczną podróż na Biegun Północny, ale i słuchacza obcującego z nią nie mając obrazu filmowego przed oczami. Jest to zdecydowanie najciekawsza partytura sezonu jesień/zima 2004. Szkoda tylko, że nie doczekała się żadnego porządnego wydania. Idąc śladami bohatera filmowego należy uwierzyć… że pewnego dnia serca dzierżących prawa do tej kompozycji rozmiękną i zlitują się oni nad hordami oczarowanych pięknem muzyki Silvestriego wydając ją w bardziej “ludzkiej” formie.

Najnowsze recenzje

Komentarze