Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Masamichi Amano

Giant Robo: The Day the Earth Stood Still I

(1992)
-,-
Oceń tytuł:
Dominik Chomiczewski | 15-03-2015 r.

Giant Robo: The Day the Earth Stood Still w reżyserii Yasuhiro Imagawy to jeden z wielu japońskich seriali opowiadających o wielkich robotach broniących ludzkości. W naszym kraju praktycznie nieznany, był swoim czasie, w Japonii, bardzo popularny. W pewien sposób wyróżnia się jednak na tle pozostałych produkcji w tym gatunku, tzw. „mecha”. Jednak nie z powodu fabuły, a ze względu na…. daty premier poszczególnych odcinków. Seria liczy sobie tylko siedem, niespełna godzinnych epizodów, które były emitowane na przestrzeni prawie sześciu lat. Pierwszy ukazał się 22 lipca 1992 roku, a ostatni 25 stycznia 1998 roku. Do wszystkich odcinków ścieżkę dźwiękową skomponował Masamichi Amano i z każdego z nich został wydany osobny soundtrack z muzyką Japończyka. W niniejszej recenzji przyjrzymy się partyturze z pierwszego odcinka serii, The Black Attache Case.

Urodzony w 1957 roku Japończyk, znany szerszemu gronu miłośników muzyki filmowej jako autor ścieżki dźwiękowej do słynnego Battle Royale Kinjiego Fukusaku, w owym czasie dopiero rozpoczynał swoją karierę w branży filmowej. Co prawda pisał muzykę do seriali już dekadę wcześniej, lecz to właśnie Giant Robo był dla niego trampoliną do sławy, która uczyniła go jednym z najważniejszych twórców muzyki do anime. Amano, jako klasycznie wykształcony kompozytor, doskonale odnalazł się w środowisku, w którym było zapotrzebowanie na symfoniczne partytury. Tym razem Japończyk dostał do dyspozycji warszawską Filharmonię Narodową wraz z chórem. To właśnie od Giant Robo rozpoczęła współpraca Amano z polską orkiestrą, z którą do dziś nagrał kilkanaście albumów. Spoglądając szerzej, na całą japońską muzykę filmową, Giant Robo było także jedną z pierwszych partytur nagrywanych w Polsce. Od tamtego czasu, kompozytorzy z Kraju Kwitnącej Wiśni tacy jak np. Yoko Kanno, Akira Senju czy Kenji Kawai zaczęli ochoczo przybywać do naszego kraju, aby nagrywać swoje dzieła. Wróćmy jednak do partytury Amano i jego wydania płytowego.

Ścieżka dźwiękowa z Giant Robo to wzorcowy przykład stosowania lejtomotywów, przypisywanych dla konkretnych postaci, miejsc czy wydarzeń. Już otwierająca album kompozycja Main Title jest małą suitą, dostosowaną do kadrów filmu, w czasie których poznajemy głównych bohaterów serialu. Utwór zbudowany jest z trzech motywów. Pierwsza z melodii to dość prosta i nieco kiczowata, ale jednocześnie efektowna i łatwo wpadająca w ucho fanfara dla najważniejszej postaci serialu, samego Giant Robo. Powróci ona także na koniec kompozycji spinając ją szczelną klamrę, dzięki czemu, pomimo zbudowania z różnych stylistycznie, o czym zaraz będzie mowa, motywów, tworzy spójną całość. Drugi motyw składa się z zaledwie dwóch, choć bardzo charakterystycznych nut. Możemy go przypisać głównym antagonistom – członkom grupy Big Fire, którzy próbują przejąć władzę nad światem, w czym przeszkodzi im Giant Robo. Choć temat faktycznie jest króciutki, to jednak za pomocą dysonansu chóru i orkiestry udaje się Japończykowi sprawnie oddać złowrogość tej organizacji. Trzecia, najbardziej liryczna melodia napisana została dla międzynarodowej policji, walczącej z członkami Big Fire. Piękna, podniosła melodia przypomina nieco, co ciekawe, temat przewodni z popularnego niegdyś w Polsce serialu Północ-Południe autorstwa Billa Contiego. Być może nawet Amano inspirował się utworem Amerykanina, choć nie mamy na to żadnych, konkretnych dowodów. Jakkolwiek jest on z pewnością jednym z najjaśniejszych punktów recenzowanej ścieżki.

Amano przedstawia go nam w dwóch, zasadniczych aranżacjach – epickiej z Train Chase! Whereabouts of the Black Attaché Case oraz bardziej delikatnej z The Storing of G ~From the Theme of the International Police Organization. Wydaje się jednak, że trochę za rzadko sięga po niego, aczkolwiek na brak materiału lirycznego nie możemy narzekać. Na płycie znajdziemy bowiem kilka innych, lirycznych motywów, z których najbardziej wyróżnia się The Scenery from on High. Miłym urozmaiceniem są natomiast Tetsuya in Love oraz Twilight in Beijing. Pierwszy z nich delikatnie nawiązuje do chińskiej muzyki ludowej, a drugi, w pewnej mierze, do hawajskiej.

A propos bardziej łagodnych ścieżek, zaskoczyć słuchacza może utwór The Tragedy of Bashtarlle ~L’Elisir d’Amore: Una Furtiva Lagrima (Donizetti). Jest to cytat z opery L’Elisir d’Amore włoskiego kompozytora Gaetano Dionizettiego skomponowanej w 1832 roku, za której aranż odpowiadał Amano. Usłyszymy go w utrzymanym w odcieniach szarości flashbacku. Wykorzystanie osiemnastowiecznej kompozycji podkreśla kontrast pomiędzy tą sekwencją, a scenami, których akcja toczy w czasie bieżącym. Jednak ten sam kontrast w trakcie odsłuchu płyty nieco nazbyt rzuca się w oczy. Czy fanom serii się to podoba czy nie, będą musieli się przyzwyczaić do utworu Włocha, albowiem pojawi się on we wszystkich odcinkach serialu, poza trzecim i czwartym. Zarówno opisane w powyższym akapicie liryczne utwory, jak i dzieło Dionizettiego nie są szczególnymi kompozycjami, nawet jak na gatunki, które reprezentują, lecz stanowią one miejsca, gdzie słuchacz może na chwilę zaczerpnąć powietrza po bardziej bombastycznych ścieżkach.

A jest ich niemało. Można wręcz powiedzieć, że Giant Robo Amano symfoniczną potęgą stoi. Wiele kompozycji to prawdziwe rajdy orkiestry. Niestety, niekiedy, Amano stara się zbyt podlegać kadrom, mowa tu głównie o muzyce akcji, która opiera się na zbyt rwanych frazach sekcji dętej blaszanej. Choć w serialu takie rozwiązanie sprawdza się należycie, to jednak nieco cierpi na tym prezentacja muzyki na płycie. Nie bez wpływu na doznania słuchowe pozostaje również krótki czas trwania kilku ścieżek. Niektórzy mogą mieć pewne zastrzeżenia, co do oddziaływania partytury w produkcji Imagawy. W trwającym niespełna godzinę odcinku, co także będzie się tyczyć kolejnych epizodów, znajdziemy ponad 40 minut muzyki. Biorąc pod uwagę patetyczność partytury Amano, niektórzy mogą odczuć pewien przesyt ilustracją Japończyka. Jednak, w mojej opinii, trudno mi sobie wyobrazić serię Giant Robo bez muzyki Amano, będącej, dosłownie, motorem napędowym filmowych wydarzeń. Gdyby nie to, że niekiedy ginie ona pod natłokiem sfx-ów i dialogów może nawet rozważyłbym wystawienie maksymalnej noty za oddziaływanie muzyki w serialu Imagawy. Na szczęście Amano nie zawsze popada w przesadną ilustracyjność. Świadczą o tym chociażby dwa marsze – durowy, drugi temat Giant Robo, Charge! His Name is Giant Robo oraz molowy Escape pełniący także rolę efektownej muzyki akcji.

Do najlepszych fragmentów opisywanego albumu należy zaliczyć fenomenalne Tragedy Occurs Again, bazujące na średniowiecznym tekście Dies Irae. Pomimo, że najsłynniejsze wariacje tego utworu kojarzone są głównie z muzyką poważną (Giuseppe Verdi i Wolfang Amadeusz Mozart), to jednak dziełu Japończyka naprawdę niewiele do nich brakuje. Potężne orkiestracje i niezwykła siła warszawskich chórzystów dają absolutnie wybuchową, a nawet wręcz apokaliptyczną mieszankę, której, śmiem twierdzić, nie powstydzili się najwięksi symfonicy. Dies Irae wg Amano powraca również w nieco bardziej stonowanych aranżacjach – w smyczkowej The Development of the Shizuma Drives ~The Incident Starts Here, oraz a capella Sorrows in China. Obydwa utwory są zresztą bardzo podobnie skonstruowane do poprzedniego. Ukazują one, że opisywany motyw znakomicie ilustruje katastrofizm, także bez pomocy pełnej orkiestry.

Wisienką na torcie jest ostatni utwór – Preview to Next Episode. Tym razem, Amano, nadał swojej kompozycji dużo bardziej rockowy wymiar, tworząc w ten sposób kolejną, porywającą, być może najlepszą obok Tragedy Occurs Again, kompozycję, jaką znajdziemy na krążku. Jakkolwiek ścieżka ta, pomimo swojej przebojowości, wydaje się nieco nie pasować do reszty materiału silnie zakorzenionego w muzyce stricte orkiestrowej, raczej omijającej wpływy rocka. Bez wątpienia taki jest właśnie, całościowo, Giant Robo Masamichiego Amano – pełny symfonicznego rozmachu, rasowych orkiestracji i chwytliwych melodii. Co prawda dają o sobie znać pewne problemy z oryginalnością, co zresztą tyczy się innych prac Amano, lecz muzyce udało się ostatecznie odnieść duży sukces. Już w 1994 roku, po zilustrowaniu zaledwie dwóch odcinków, nagrał koncertowe opracowanie tematów z produkcji Imagawy, również w Warszawie, Giant Robo the Animation -The Day the Earth Stood Still- Symphonic Works, będące niemałą gratką dla fanów serialu oraz twórczości Japończyka. Najbardziej cieszy jednak fakt, że omawiany tutaj soundtrack był dla Amano dopiero początkiem jego przygody z serią Giant Robo.

Najnowsze recenzje

Komentarze