|
|||||||||||||||||||
![]() ![]() |
recenzje
LincolnPorywając się na ocenę najnowszej pracy Johna Williamsa, wypada w pierwszej kolejności zadać pytanie, czy do filmowej laurki Spielberga można było napisać muzykę o innym tonie i charakterze. W mojej opinii artysta prawdziwego formatu powinien być zdolny do nagięcia reguł każdego gatunku, jeśli tylko przyczyni się to do pogłębienia treści i warstwy emocjonalnej dzieła; historia muzyki filmowej takich przykładów zna dziesiątki, jeśli nie setki, także w filmografii samego Williamsa. Lincoln nie spełnia niestety żadnego z tych założeń, a co więcej szwankuje na innych jeszcze, bardziej fundamentalnych płaszczyznach - efektem jest kompozycja płytka oraz ideologicznie archaiczna. ![]() Na kwestię oryginalności i stylistyki, których zachowawczość przy projektach historycznych da się do pewnego stopnia obronić, można by jednak przymknąć oko, gdyby muzyka Williamsa sprawdzała się w kontekście filmu. Tutaj jednak objawia się największa wada Lincolna, który to w obrazie Spielberga dawkowany jest chaotycznie, szczątkowo i niemal zupełnie zatraca obecną na albumie płynność i logikę narracyjną. Trafiają się sceny, do których muzyka nic nie wnosi (kapitulacja generała Lee - Appomattox – April 9, 1865), w innych traktowana jest fragmentarycznie i wybiórczo (większość sekwencji muzycznych w filmie nie przekracza dwóch minut, a sam początek filmu niesie kilkudziesięciosekundowe, underscore'owe ochłapy), wreszcie ilustracja filmowa pomija część centralnych utworów albumowych (Freedom Call, Elegy). Rozczarowuje nawet płytowy kolos, The Peterson House and Finale, z którego jedynie niespełna trzy minuty pełnią faktycznie funkcję score'u, podczas gdy cała reszta jest tylko zestawem głównych tematów, podłożonym pod napisy końcowe. Ogólnie odnieść można wrażenie, że filmowa edycja i montaż dosłownie zabiły przeważającą część ścieżki. ![]() Na przestrzeni całego filmu są de facto tylko dwa momenty, w których ilustracja Williamsa pozytywnie zaskakuje chwytami artystycznymi. Pierwszym z nich jest niepozorny utwór Father and Son, gdzie nobliwe, delikatne dźwięki waltorni łączą subtelność intymnej, rodzinnej sceny z wojennym tłem - najmłodszy syn Lincolna zasypia bowiem przy zabawie ołowianymi żołnierzykami. Drugi moment pojawia się pod koniec filmu, gdy Lincoln przejeżdża przez pole bitwy pod City Point, a w tle przewija się elegijna partia fortepianowa z The Blue and the Grey, opłakująca poległych i cierpiących. W obu tych przypadkach da się wyczuć pewien wysiłek intelektualny włożony w ilustrację – w filmografii Williamsa takich detali jest jednak na pęczki. ![]() Lincoln zawodzi przede wszystkim płytkością ujęcia zagadnienia, od lat bowiem Williams w trybie dramatycznym nie skomponował muzyki tak jednopłaszczyznowej, literalnej, tonącej w oczywistościach i nieambitnej. Sytuację (i finalną notę) ratuje nieco album, który jest po prostu ładny, ale prezentuje materiał skierowany niemal wyłącznie do miłośników americany. Pryncypialnej, akademickiej kompozycji Williamsa wieszczę natomiast krótki żywot, zakończony w jeden sposób: za szkłem gablotki w muzeum. ![]() Autor recenzji: Marek Łach
Nasza ocena
Lista utworów
Komentarze Paweł Stroiński 2013-02-03 21:16 Historycy są bardzo podzieleni pod względem historyczności filmu Spielberga, ale raczej na tak. Gruzin 2013-02-03 22:47 Spielberg nie jest Afroamerykaninem i tak zgadzam sie z przedmowca.Tak jest w istocie. Dziekan 2013-02-03 22:50 Nie mam jaj i smierdze. Przesłuchałem kilkadziesiąt razy i nie pamiętam ani jednej nuty. Naciągana trója. Przesłuchałem kilkadziesiąt razy i nie pamiętam ani jednej nuty. Naciągana trója. Krystian 2013-02-07 16:13 ![]() Puszczam to dzieciom jak nie mogą zasnąć. Generalnie jak to u Williamsa można narzekać na długość i sposób zaprezentowanego materiału , przyciąć albumik do 30 -35 minut . Może to tak wysoki poziom jak Tintin czy War Horse, ale ja jednak jestem skłonny naciągnąć do 4 , bo niewiele lepszego materiału muzycznego zaprezentowali nam kompozytorzy w roku ubiegłym. A takich pereł jak temat główny to ze świecą szukać dziś w tak pogrążonej w beznadziejności filmówce, która ciągle upada, dzięki Bogu za to , że Williams jeszcze żyje i jeszcze pisze.. W pełni zasłużone Oscary i nominacje do tej nagrody dla filmu "Lincoln" (tylko wyróżnienia za charakteryzację zabrakło) oraz jedna z najciekawszych ścieżek dźwiękowych 2012 roku (obok "Argo" Desplata najlepsza partytura spośród nominowanych). Solidnie w kontekście filmu, lecz w oderwaniu od obrazu wręcz wybornie (niemalże idealny montaż albumu). Ode mnie bardzo mocne 4+ (zupełnie nie rozumiem krytyki i ocen tego score'u). Jeszcze jedno... Muzyki w filmie jest mniej niż na albumie, lecz czy to wada? Wydaje mi się, że nie. Ocena dotyczyła albumu. Marcin S 2016-03-05 15:35 ![]() Obok "Monachium" chyba najbardziej tapetowo-oklepana kompozycja Williamsa Do tej recenzji istniej? jeszcze 4 komentarze. Chcesz zobaczyć wszystkie? » pokaż wszystkie |
![]() Kompozytor:
Dyrygent:
Soliści:
Wykonawcy:
Wydawca:
Producent:
|
|||||||||||||||||
Strona hostowana przez www.twojastrona.pl |
Copyright © 2005-2021 FilmMusic.pl. Wszelkie materiały multimedialne wykorzystane na tej stronie służą jedynie celom informacyjnym. |
Projekt i wykonanie |