Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Joel McNeely

Star Wars: Shadows of the Empire (Gwiezdne Wojny: Cienie Imperium)

(1996)
-,-
Oceń tytuł:
Tomek Goska | 15-04-2007 r.

Rok 1977 był rokiem szczególnym. Wtedy to właśnie swoją premierę miała pierwsza (chronologicznie czwarta) część trylogii Gwiezdnych Wojen. Wraz z powstaniem filmu, zaczęto także tworzyć opowieści rozwijające wątki filmowe. Przez kilka lat od premiery ten rozwój był raczej skąpy. Dopiero po pewnym czasie saga przeżyła swoje wielkie “boom” Na horyzoncie pojawiły się setki tytułów różnego rodzaju komiksów, gier, czy książek. Filarem tego rozwoju stała się między innymi książka Shadows Of The Empire, autorstwa Steve’a Perry’ego. Jako, iż muzyka Johna Williamsa do tej filmowej trylogii stała się prawdziwym klasykiem i punktem odwołania dla początkujących fanów muzyki filmowej, pozwolono sobie na eksperyment i postanowiono stworzyć oprawę muzyczną na podstawie wyżej wymienionej książki, która również miała posłużyć jako ilustracja gry komputerowej.

Początkowo próbowano skłonić samego Williamsa, by zabrał się za ten projekt, jednakże ten nie zgodził się w zamian wyznaczając osobę, która jego zdaniem powinna poradzić sobie z tym zadaniem bez problemu. Tą osobą był Joel McNeely jak dotąd mało znany, raczej “prowincjonalny” kompozytor. Zadanie miał bardzo ułatwione, gdyż nie był w żaden sposób ograniczony dopasowywaniem muzyki do obrazu filmowego, bo takowego wcale nie było. W zasadzie miał on wolną rękę, mógł pisać jak chce i co chce, mając w zanadrzu wiele motywów stworzonych wcześniej przez Williamsa. Wbrew oczekiwaniom McNeely nie podporządkował swojej kompozycji tym tematom. Stopień ich występowania stał się raczej znikomy, wręcz symboliczny.

Cała partytura trwa nieco ponad 50 minut. Przeważają w niej mroczne, czasami monumentalne utwory z dużą dawką mocnego action score. Paleta tematyczna jest bardzo zróżnicowana. Świeżych motywów jest co najmniej kilka, w dwóch utworach spotykamy się natomiast z nawiązaniami muzycznymi do filmu, a dwa kolejne zostały w całości skomponowane przez maestro Williamsa, o czym wcześniej wspominałem. Skupmy się na razie na tych dwóch trackach. Pierwszym z nich jest Main Title. Zaczyna się etykietą całej sagi Gwiezdnych Wojen jaką są potężne Williamsowskie fanfary, które nawet tutaj zostały poddane lekkiej modyfikacji, szczególnie samo wejście orkiestry. Istotnym elementem tego utworu jest jego ostatnia część. Fragmenty słyszane tam pochodzą z Carbon Freeze ze Star Wars: Empire Strikes Back. Nawiązanie do tego utworu to zapewne celowy zabieg kompozytora, by podkreślić tematykę książki, która opowiada o losach bohaterów pomiędzy epizodem V, a VI. Z kolei w Night Skies, tematy Dartha Vadera i Luka Skywalkera zostały ładnie wkompilowane w mroczą orkiestrę i chór.

Odstawiając na bok nawiązania, przejdźmy do oryginalnej muzyki Joela. Niezwykle interesującym utworem na tej płycie jest Xizor’s Theme. Składa się on w zasadzie z 2-óch części. Pierwsza trwająca około trzech minut to pewnego rodzaju wprowadzenie klimatyczne. Skutecznym narzędziem jest tutaj chór, który nadaje tym dźwiękom mroczny charakter. Druga część to już właściwy motyw Xizora. Łączy on podniosły, Imperialny ton z ciekawie dobranymi elementami etnicznymi. Daje to w rezultacie doskonały w odbiorze utwór tematyczny.

Bardzo ciekawie prezentują się także elementy action score. Mówiąc to mam na myśli szczególnie The Destruction of Xizor’s Palace, który jest jednocześnie moim ulubionym utworem na tej płycie. Ten trwający prawie 11 minut track, to idealne zwieńczenie całej kompozycji, a zarazem mistrzostwo w swojej klasie. Obok charakterystycznych orkiestrowych wariacji tematycznych w ucho zapadają świetne wejścia chóralne, które sprawiają że atmosfera staje się jeszcze bardziej podniosła. Doskonałym przykładem będzie tu szósta i jedenasta minuta, gdzie siła drzemiące w orkiestrze i chórze nagle eksploduje z całą swoją mocą uwalniając tym samym cała potęgę i możliwości orkiestry. Robi to ogromne wrażenie, szczególnie jeżeli słucha się tego nieco głośniej. Warto wspomnieć, że tekstem śpiewanym przez chór są fragmenty o Mrocznych Wojownikach Taung z poematu “Dha Werda Verda”. Niewątpliwie do tak dobrego odtworzenia partytury przyczyniła się Royal Scottish National Orchestra and Chorus – jedna z najlepszych orkiestr symfonicznych i chórów na świecie.

Reasumując moją recenzję przyznaję szczerze, że jestem pełen podziwu dla Joela McNeely’ego. Po pierwsze dlatego, że zabrał się za ten jakże nietypowy projekt. Po drugie, że mając gotowe konspekty prac po Williamsie postanowił ograniczyć je do niezbędnego minimum, a na to konto stworzyć coś innego, nowego. Właśnie ta wszechobecna inność w kompozycji Joela stanowi jej olbrzymią zaletę i sprawia, że obok tej płyty nie należy przejść obojętnie. Z pewnością jest to jedna z najwspanialszych kompozycji tego twórcy jeżeli nie najwspanialsza. Każdy szanujący się fan Gwiezdnych Wojen i wielbiciel muzyki filmowej powinien przesłuchać ten album, ażeby przekonać się, że Williams wcale nie posiada patentu na robienie świetnej muzyki do tej sagi.

Inne recenzje z serii:

  • Star Wars: The Phantom Menace
  • Star Wars: The Phantom Menace (Ultimate Edition)
  • Star Wars: Attack Of The Clones
  • Star Wars: Revenge Of The Sith
  • Star Wars: A New Hope
  • Star Wars: The Empire Strikes Back
  • Star Wars: Return Of The Jedi
  • Najnowsze recenzje

    Komentarze