Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Bear McCreary

Dark Void

(2010)
-,-
Oceń tytuł:
Tomek Goska | 20-11-2011 r.

Interaktywna rozrywka stanowi ostatnio spore wyzwanie dla kompozytorów parających się głównie filmowym rzemiosłem. Nic bowiem nie uwalnia wyobraźni tak, jak perspektywa umuzycznienia sytuacji, która może potoczyć się właściwie w dowolnym kierunku. Bear McCreary po raz pierwszy przed taką szansą stanął pod koniec roku 2008, kiedy studio Capcom zaproponowało mu stworzenie oryginalnej ścieżki dźwiękowej do projektu Dark Void.

Sformułowanie „oryginalnej” w kontekście tego, co ostatecznie ujrzało światło dzienne, może zabrzmieć tutaj nieco ironicznie. Świeżo upieczony twórca partytur do Battlestara nie ochłonął bowiem jeszcze do końca po blisko 5-letniej przygodzie z tym periodykiem. Jawiący się na horyzoncie kolejny serial, Human Target, sprawił, że McCreary nie do końca najwyraźniej miał czas poświęcać się w imię następnego zadania. Poszedł więc po najmniejszej linii oporu, tworząc bardzo melodyjne utwory akcji, ale w stylistyce i formie, do jakiej zdążył już przyzwyczaić swoich fanów.

Mamy zatem bardzo mocno wyeksponowaną sekcję perkusyjną z daiko i klasycznymi bębnami na czele. Ważną rolę odgrywają też smyczki, będące doskonałym środkiem do wypełniania przestrzeni na tworzonej przez perkusje, teksturze rytmicznej. Nieodzownym elementem okazują się również wszelkiego rodzaju akcenty etniczne, odsyłające naszą wyobraźnię w kierunku kultury Bliskiego Wschodu i Ameryki Południowej. Są to między innymi: peruwiański instrument dęty, kena, snująca się w tle turecka lutnia, yialli tanbur oraz rosyjska gitara, bałałajka. Jakby tego było mało, Bear McCreary angażuje do projektu ostre akcenty gitarowe i różnego rodzaju sample. Miłośnicy nietuzinkowych i egzotycznych brzmień mogą być zatem ukontentowani. Muzyka Beara jest bardzo sugestywna, łatwo przyswajalna, ale niestety zbyt mocno przywiązana do jego poprzednich prac. Cień Battlestara zalega na niemalże każdym utworze, który tutaj słyszymy. Na krótką metę nie stanowi to problemu, ale 80 minut materiału muzycznego na płycie CD, to już zdecydowanie za dużo.

Oryginalnością nie grzeszy również paleta tematyczna. Motyw przewodni partytury przypomina bowiem czołówkę z serialu Human Target. Zbieg okoliczności? Bynajmniej. Za dużo w Dark Void odwołań do spuścizny McCreary’ego. Z drugiej strony, biorąc pod uwagę fakt, że oba projekty realizowane były mniej więcej w tym samym czasie, należy tylko domniemać, co było oryginałem, a co kalką. Ponadto, słuchając tej partytury miałem wrażenie, że kompozytor chciał się po prostu wyszaleć – poużywać sobie na zapleczu swojego studia na nieco większą skalę. Po części mu się to udało. Wystarczy tylko sięgnąć po utwór Defending the Ark, aby się o tym przekonać. Choć instrumentacje nie porażają, to jednak dają przeświadczenie o tym, że McCreary przynajmniej starał się zrozumieć relacje na linii etnika – współczesne instrumentarium – elektronika. Wspomniany wyżej utwór prezentuje również drugi z tematów wiodących w Dark Void – temat mistyczny. Ciężko mi odnieść się do konkretów mówiąc o tej melodii. Nie miałem bowiem okazji osobiście zmierzyć się z grą i jako niezbyt zapalony do tego typu doświadczeń, użytkownik komputera, chyba nie prędko nadrobię ową zaległość.

Wśród całej masy mniej lub bardziej pasjonujących momentów jest kilka utworów, które będą miały prawo na dłużej zagościć w naszej świadomości. Takowym bez wątpienia będzie sześciominutowy akcyjniak Survivor Camp Combat. Nakręcająca się w ramach określonej z góry rytmiki, muzyczna akcja, przypomni nam czasy, kiedy Bear pisał wspaniałe i dynamiczne oprawy muzyczne do Battlestara (Storming New Caprica, The Thousandth Landing). Kolejnym highlightem jest Void Requiem, który co prawda rozpoczyna się niepozornie – jako mało atrakcyjny underscore, ale z każdą minutą ewoluuje do bardziej składnej i przyciągającej uwagę, melodii. Warto przy tej okazji zwrócić uwagę na elektroniczne, 8-bitowe sample. Sample będące pochodną sprocesowanego brzmienia gitarowego. Mieliśmy już okazje usłyszeć je między innymi w oprawie muzycznej do Kronik Sary Connor.

Z tymi samplami wiąże się zresztą dosyć ciekawa historia. Warto bowiem pamiętać, że praca Beara na rzecz Dark Void nie zakończyła się w studio nagraniowym Eastwood Scoring Stage. W trakcie projektowania gry wyszła inicjatywa stworzenia prequela w postaci 8-bitowej przygodówki. Nazwano ją Dark Void Zero. Jasnym stało się, że muzykę do tego projektu również miałby napisać Bear McCreary. Jak wspomina na swoim blogu, kompozytor, było to dla niego dosyć ciekawe doświadczenie, pozwalające cofnąć się niejako do przeszłości i zasmakować klimatu gier z przełomu lat 80-tych i 90-tych. Muzyczna warstwa tego przedsięwzięcia również odniosła się do ducha tamtych czasów (wykorzystano szereg analogicznych przetworników i instrumentów MIDI), ale merytorycznie trzymała się współczesności, mianowicie tematów zarysowanych w toku prac nad właściwą grą. Próbkę tego, co znaleźć można na soundtracku do Dark Void Zero usłyszymy w bonusowym utworze zamykającym krążek ze ścieżką dźwiękową.

Wychodzi więc na to, że ta krótka przygoda z oldschoolowym prequelem była najoryginalniejszym, co może zaoferować nam muzyka do Dark Void. Niestety partytura do gry od Capcom nie rozpieszcza nas geniuszem i pomysłowością kompozytora. Zagorzałych miłośników gry, bądź też twórczości Beara McCreary’ego nie powinno to jednak zrazić, bo komu, jak nie im właśnie dedykowany jest ten soundtrack?

Najnowsze recenzje

Komentarze