Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Krzesimir Dębski

1920 Bitwa Warszawska

-,-
Oceń tytuł:
Tomek Goska | 10-10-2011 r.

1920 Bitwa Warszawska to jeden z tych polskich projektów, które wywoływały burzliwe dyskusje zanim jeszcze tak na dobrą sprawę zabrano się za ich realizację. Powrót Hoffmana do kina epickiego oznaczać miał również powrót jego stałego współpracownika, Krzesimira Dębskiego. Ogniem i Mieczem oraz Stara Baśń to wspaniałe muzyczne doświadczenie, wielobarwne pod względem stylistycznym i potwierdzające tezę, że jedynie budżet produkcji jest w stanie ograniczyć możliwości polskiego kompozytora. Oczekiwania względem Bitwy Warszawskiej były zatem ogromne. Nie tylko z racji, że na potrzeby tych dwóch wyżej wspomnianych obrazów, Krzesimir Dębski tworzył zapadające w ucho tematy, ale przede wszystkim dlatego, że najnowsze dzieło Hoffmana, jak nigdy przedtem stawiać miało na sceny batalistyczne i akcję. Jakie zatem wrażenia pozostawia ta partytura po premierze filmu? Ci, którzy spodziewali się muzyki o hollywoodzkim rozmachu mogą być ukontentowani. Natomiast z rozczarowaniem spotkają się ci wszyscy, którzy liczyli na przebojowy (według zachodnich standardów) akcyjniak. Krzesimir Dębski pozostał wierny swojemu warsztatowi i według mnie postąpił słusznie.



Bitwa Warszawska to partytura trzech tematów. Tematów, wokół których obraca się niemalże cała płaszczyzna melodyjna ścieżki dźwiękowej Krzesimira Dębskiego. Pierwszy z nich, a zarazem najważniejszy, to temat miłosny. Otwierająca płytę Romanza daje nam właściwie wszystko, co powinniśmy wiedzieć o tej melodii. Jest ona prosta w budowie, dosyć charakterystyczna, nie bez powodu kojarząca się z innymi partyturami (między innymi K-19 Klausa Badelta), przez co bardzo łatwo zapadająca w ucho. Niestety bardzo często jest ona najzwyczajniej w świecie nadużywana. Czemu tak myślę? Otóż w scenach o większym ładunku emocjonalnym, optymizm tematu Dębskiego jest tak jakby nie na miejscu. Bardzo istotny wydaje się tu zatem kontekst oraz sama sprawa aranżacji. Przykładem bardzo korzystnego wizerunku motywu miłosnego jest suita Polonez 1920, czy chociażby piosenka promująca film! Alternatywą dla tego nieco ckliwego tematu jest melancholijny motyw związany nie tylko z rozłąką głównych bohaterów, ale i odnoszonymi przez polaków klęskami na froncie. Bardzo smutny, liryczny utwór, Sarabanda Żałobna, to klasa sama w sobie i jeden z największych highlightów partytury.



Najbardziej intrygującym elementem partytury, aczkolwiek mogącym wywołać skrajne emocje, jest muzyka akcji. Bitwa Warszawska, to kolejna partytura, gdzie wychodzą na jaw znaczące różnice pomiędzy hollywoodzką epiką, a naszym rodzimym rozumieniem roli muzyki w filmie. Wszelkie panujące na zachodzie standardy zdają się nie obowiązywać (bądź nie obchodzić) Krzesimira Dębskiego. Zamiast podręcznikowej instrumentacji i znaczącego udziału elektroniki mamy sporo marszów, masę kontrapunktów, dysonujących ze sobą elementów orkiestry i bardzo prosty temat batalistyczny, dający wtopić się w tę anachroniczną, można wręcz powiedzieć, stylistykę. Kompozytor bardziej aniżeli w przypadku Starej Baśni i Ogniem i Mieczem, sięga po atonalne brzmienia tak często stosowane przez swoich poprzedników – ot na przykład Kazimierza Serockiego, czy Wojciecha Kilara u początków kariery. Na pewno ideologicznie błądzi również w okolicach Złotej Ery w muzyce filmowej, a właściwie pierwszych lat jej funkcjonowania. I tutaj pojawia się jeden z największych problemów targających muzyczną akcją. O ile w filmie prezentuje się ona całkiem okazale, to już poza nim stanowi duże wyzwanie dla nie zaprawionego w boju ucha. Przykładem mogą tu być chociażby utwory: Polski Kontratak , czy Pomposo Sovietico, gdzie muzyka po prostu przytłacza. Niemniej i tutaj znajdziemy ciekawe pasaże, wejścia tematyczne, a już na pewno instrumentacje. Zupełnie inną jakość wprowadza natomiast utwór Wszyscy do Boju – bardzo rytmiczny, patetyczny i co najważniejsze, melodyjny. Krzesimir Dębski doskonale łączy tam brzmienie orkiestrowe z niskimi, męskimi chórami w ramach konkretnego tematu – marszu. Nie jest to nowość w jego warsztacie. Podobne zabiegi słyszeliśmy już bowiem w Ogniem i Mieczem.


Niewątpliwą atrakcję partytury stanowią natomiast wszelkiego rodzaju elementy kabaretowe, pieśni patriotyczne i przyśpiewki ludowe – wszystko to stylizowane na oryginalną muzykę okresu międzywojennego. Wiadomo, że nie każdy ma prawo czerpać przyjemność ze słuchania tego typu melodii, dlatego wydawcy płyty postanowili pójść na rękę słuchaczom i rozgraniczyć muzykę ilustracyjną od piosenek. A takowe, moim zdaniem, warto posłuchać, chociażby dla śpiewającej Nataszy Urbańskiej, która w przeciwieństwie do sztuki aktorskiej, z muzyczną radzi sobie całkiem nieźle. Płytę wieńczy promująca film piosenka Śpiewka 1920, która choć szlagierem na pewno się nie stanie, to jednak skutecznie przedłuży klimat partytury Dębskiego.



Wystawienie oceny końcowej ścieżki dźwiękowej do filmu Bitwa Warszawska, to niezwykle trudna sprawa. Bardziej skomplikowana aniżeli ocena prac wielu Hollywoodzkich gwiazd, które przyzwyczaiły nas do pewnych standardów, albo ocena twórczości polskich imitatorów nie sięgających im nawet do pięt. Przede wszystkim nie da się zrozumieć partytury Krzesimira Dębskiego (a właściwie idei jaka przyświecała jej tworzeniu) bez ważnego w tym przypadku kontekstu filmowego. Kompozytor postawił na anachroniczne brzmienie, na powrót do zagrzebanych już przez czas i postęp techniczny, pomysłów, i odniósł chyba zamierzony cel. Choć prostota w zakresie tematów niejednokrotnie daje o sobie znać, partytura jako całość wypada korzystnie i myślę, że nie urąga talentowi jej autora. Zawartość krążka również nie pozostawia większych wątpliwości. Znalazło się na nim wszystko, co warte uwagi. Solidna czwórka!

P.S.: W specjalnej edycji soundtracku znalazła się dodatkowo płyta DVD z 45 minutowym reportażem z planu filmowego i krótka relacja z sesji nagraniowej.

Najnowsze recenzje

Komentarze