Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Jerry Goldsmith

Last Castle, The (Ostatni Bastion)

(2002)
-,-
Oceń tytuł:
Tomek Goska | 15-04-2007 r.

The Last Castle jest kolejnym, zaraz po Deterrence i The Contender filmem Roda Lurie. Opowiada on o generale Irvinie, który w wyniku błędnego rozkazu traci podkomendnych i zostaje za karę zesłany do wojskowego więzienia, w którym popada w konflikt z jego kierownikiem, pułkownikiem Winterem. Film choć mało ambitny potrafił zaciekawić potencjalnego amerykańskiego widza, chociażby ze względu na jego patriotyczny wyraz. To właśnie militarny charakter obrazu skłonił reżysera do zatrudnienia Jerrego Goldsmitha, który uchodzi za sprawdzonego specjalistę w tej dziedzinie filmów (U.S. Marshals, Rambo 1-3, Air Force One). Jaki był tego efekt końcowy? Mimo, że goldsmithowska partytura spełnia podstawowe założenia, nie jest ona czymś wybitnym…

Wśród 13 utworów jakie znajdziemy na nośniku, 11 z nich to “original score”. Dwa pozostałe, to piosenki pojawiające się w filmie (z góry zaznaczam, że nie podlegają one ocenie). Ciekawym i nietypowym zjawiskiem jest tu track o nazwie September 11, 2001 – Theme From The Last Castle będący perfekcyjnie wykonaną technicznie suitą tematyczną, opracowaną specjalnie na koncert w Hollywood Bowl. Zgadywać możemy, że tytułując ją w ten sposób, kompozytor chciał złożyć hołd ofiarom ataków terrorystycznych z 11 września.

Panteon tematyczny w The Last Castle nie zachwyci nas szczególnie. W zasadzie istnieje tylko jeden temat główny, którego w pełnej okazałości będziemy mieli okazję usłyszeć już na starcie w utworze The Castle. Ten pełen patosu kawałek przywodzi na myśl wiele z wcześniejszych prac Goldsmitha końca lat osiemdziesiątych i początku dziewięćdziesiątych. Najbardziej jednak przypomina temat Rambo III… ośmielił bym się nawet powiedzieć, że w pewnym stopniu go kopiuje, szczególnie gdy pod uwagę weźmiemy czteronutowe wejście na trąbkę (ukłony w stronę Malcolma McNaba za wzorowe wykonanie solówek na tym instrumencie). Nie przeszkadzało by to za bardzo, gdyby nie fakt, że na tym temacie, jak na filarze oparta jest cała partytura. Praktycznie każdy utwór nosi jego znamię.

Action score jest kluczowym elementem w partyturze, aczkolwiek nie dominującym. To właśnie na muzykę akcji zrzucany jest ciężar rozładowywania napięcia jakie kumuluje się na początku słuchanego materiału. Styl w jakim została ona rozpisana przypomina ten ze wspomnianych wyżej filmów Rambo, niekiedy odczuwa się w niej brzmienia charakterystyczne dla Star Treka. W strukturze budowy nie spotkamy żadnym innowacji technicznych. Standardowo u Goldsmitha akcja wspierana jest licznymi wstawkami elektronicznymi. Wzorowym przykładem może być tu Full Alert lub Taking Command.

Do grona najciekawszych utworów tej partytury zaliczam The Flag, a dokładnie ostatnie jego 2 minuty. Temat wałkowany przez całą długość płyty nabiera teraz bardziej dramatycznej formy dzięki delikatnym i subtelnym smyczkom, które z sekundy na sekundę podwyższają ton orkiestry. Po wielkiej eksplozji dźwiękowej mniej więcej w 4 minucie cichną ustępując miejsca solowej trąbce…

The Last Castle jest kolejnym solidnym rzemiosłem Jerrego Goldsmitha jakich w swojej karierze mu nie brakowało. Z podstawowych założeń się wywiązuje doskonale radząc sobie w połączeniu z obrazem. Dobrany specjalnie materiał na płytę nie przeszkadza, także nie ma mowy o ewentualnej nudzie. Jeżeli miałbym się do czegoś przyczepić, to (standardowo w goldsmithowskich pracach tego pokroju) do nieoryginalności. Nie jest to jednak problem tak wielki, by nie móc przynajmniej częściowo przymknąć na niego oko i poświęcić te kilkadziesiąt minut życia na zapoznanie się z tą kompozycją.

Najnowsze recenzje

Komentarze