Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Basil Poledouris

Cherry 2000 / No Man’s Land (Cherry model 2000 / Ziemia poza prawem)

(1987/2004)
-,-
Oceń tytuł:
Łukasz Koperski | 06-03-2008 r.

Cherry 2000 Basial Poledourisa. Soundtrack legenda. I nie bynajmniej z powodu raczej zapomnianego już rozrywkowego, nieco kiczowatego filmu z lat 80. Cherry 2000 było pierwszym tytułem, które wytwórnia Varese Sarabande wypuściła w nakładzie limitowanym do jedynie 1500 egzemplarzy, z których jeden parę lat później osiągnął na aukcji rekordową cenę 2500 $. Kolejne wydanie, do spółki ze score z Flesh + Blood, limitowane do 500 sztuk, nie poprawiło wiele dostępności tego rarytasu. Dopiero wznawiająca wiele partytur nieżyjącego już Poledourisa wytwórnia Prometheus Records, w roku 2004 wypuszczając na rynek legendarny score, już w zwykłej nielimitowanej edycji, na jednym krązku wraz z muzyką z No Man’s Land, zmieniła tę sytuację. Cherry 2000 przestała więc być płytą nie do zdobycia, ale czy to znaczy, że przestała być rarytasem?

Cherry 2000 to opowieść gatunkowa wpisująca się w ramy przygodowego science-fiction, komedii a nawet westernu. Oto głównemu bohaterowi psuje się dziewczyna-robot. Udaje się wprawdzie uratować chip, zawierający pamięć „ukochanej”, ale można go zamontować tylko do identycznego modelu. A ostatni egzemplarz znajduje się podobno w samym środku zakazanej strefy, na pustyni opanowanej przez dzikie bandy wyrzutków społeczeństwa. Główny bohater niezważając na to rusza tam, w towrzystwie pięknej tropicielki, uroczej mimo iż aktorsko drewnianej, Melanie Griffith, narażając się bandzie niejakiego Lestera – ludziom tyleż złym co nieporadnym i wyjątkowo jak na kinowych 'bad guys’ dziwnie ubranym: w hawajskie koszule, krótkie spodenki i sandały na nogach. Historia razi banałem, ale na szczęście potraktowano ją z lekkim przymrużeniem oka, co ratuje film przed popadnięciem w totalny kicz. Swoje robią też piękne plenery pustyń Nevady i oczywiście ciekawa muzyka Poledourisa. Partytura, która sprawuje się dobrze i pracuje nad uzyskaniem w filmie specyficznego klimatu nieco zwariowanego, lekkiego westernu sci-fi, jednak której potencjał w pełni w filmie zdaje się być niewykorzystany, a który odsłania nam płyta Prometheusa.

Styl, który kompozytor przyjął dla tej ilustracji sam nazwał „3M”, od nazwisk Mozarta, Morodera i Morricone. Oczywiście nie należy traktować tego dosłownie, wszak chodzi tu tylko o połączenie klasycznej orkiestry, elektroniki lat 80-tych, oraz stylu westernowych partytur. De facto oczywistych nawiązań do któregokolwiek z tych panów „M” naprawdę ciężko się tu dopatrzeć i całość tak naprawdę utrzymana jest w stylu jednego tylko kompozytora. Stylu Basila Poledourisa. Choć przyznać trzeba, że nawet mimo drobnych nawiązań do wcześniejszych jego prac typu RoboCop czy Ciało i krew, Cherry 2000 pozostaje partyturą bardzo oryginalną i specyficzną, a uzyskany tu miks orkiestry i elektroniki, z drobnymi westernowymi wstawkami w postaci epickiej tematyki czy nawiązających pewnie do wspomnianego Morricone elektrycznych gitar (znakomity fragment we Flashback #1/Drive to Gloryhole) w takich proporcjach nie znajduje powtórzenia w żadnym innym znanym mi dziele Poledourisa, czy jakiegokolwiek innego kompozytora.

Soundtrack, na którym utwory poukładano zgodnie z filmową chronologią, z małymi wyjątkami dla tzw. wersji altenatywnych, rozpocznie najczęściej powtarzany w filmie temat miłosny, określony tu nawet mianem tytułowego – ładna, delikatna melodia, ale nie wybijająca się jakoś wśród wszystkich stworzonych w karierze przez Poledourisa tego typu tematów. Prawdziwymi gwiazdami Cherry 2000 są jednak charakterystyczne, znakomite tematy z Photograb i przede wszystkim Lights On. Intonowane, fragmentarycznie przedstawiane będą w różnych miejscach score, ale to w wymienionych utworach znajdą swoje najlepsze rozwinięcia i stanowiące kwintescencję zaprezentowanego w tej partyturze miksu orkiestry z elektroniką, w znakomicie zaaranżowanych, zorkiestrowanych melodiach.

Wśród 30 utworów pochodzacych z Cherry 2000, większość zawiera się w przedziale czasu trwania od jednej do dwóch minut. Mało to, ale jak się okazuje zwykle dość by Poledouris zaprezenotrwał w nich daną melodię, czy muzyczną ideę, nawet jeśli umieszczanie niektórych fragmentów (jak ostatni na płycie Movietone wydawca mógł sobie darować. Naciekawsze jednak, oprócz już wymienionych wcześniej tytułów, są te najdłuższe: Magneto, Trashing of Sky Ranch oraz End of Lester, zawierające w sobie znakomite fragmenty na orkiestrę, wspomaganą ewentualnie delikatną elektroniką, stanowiące to, co najlepsze w epicko-przygodowej muzyce Basila Poledourisa: znakomicie zorkiestrowane, porywające tematy, takie jak te, dla których większość z nas pewnie zaczęła w ogóle interesować się muzyką filmową.

Gdy jednak skończy się finał Cherry 2000 w półminutowym The End, orkiestra zniknie a na scenie zostanie tylko elektronika wspomagana perkusją i elektrycznymi gitarami, klimat zaś zrobi się jakby mroczniejszy. Oto doszliśmy do kompozycji z No Man’s Land, powstałego w tym samym roku kryminału z Charlie Sheenem w roli gliniarza, który ma za zadanię przeniknąć do gangu złodziei samochodów. Infiltracja się udaje, ale bohater coraz bardziej przesiąka nowym, nielegalnym stylem życia i coraz bardziej zaczyna mu się ono podobać. Score z tego filmu stanowi na płycie na pewno o wiele mniejszą atrakcję, niż Cherry 2000, nie tylko z powodu ograniczenia się w strefie instrumentalnej głównie do syntezatorów. Kompozycja nie zachwyca tematyką, wszystko oparte jest w zasadzie o jeden motyw, zaprezentowany już w Main Title, potem prezentowany w różnych aranżacjach, jednak brzmiących dość podobnie, gdzieś między Haroldem Faltermeyerem a Johnem Carpenterem. Do tego dorzuca Poledouris trochę mało wyrazistych, pobocznych lejtmotywów, nieco elektronicznego, z dużą lilością perkusji, action-score i odrobinę underscore. Nawet jednak w krótkim solowym fortepianie w początkach Love Theme nie znika ponury charakter całej kompozycji. Akcja filmu w dużej mierze toczy się po zmroku i to w muzyce słychać.

Choć No Man’s Land to kompozycja bardzo odmienna od Cherry 2000, to jednak nie dziwię się, że wydawcy z Prometheusa dorzucili ją na ten krążek. Osobne wydanie pewnie nie znalazłoby zbyt wielu nabywców i ja sam pewnie nigdy bym jej w całości nie poznał. A tak mamy zupełnie ciekawy bonus, który jest naprawdę całkeim interesujący. Sam temat główny jest zupełnie przyzwoity, a i reszty materiału słucha się nienajgorzej, dużo lepiej niż takiego na przykład RoboCopa. Oczywiście ci, którzy wzdrygają się na samą myśl o elektronicznym stylu lat 80-tych, powinni sobie tę kompozycję darować, ale cała reszta może po nią śmiało sięgać. Nie zmienia to faktu, iż to materiał Cherry 2000 jest największą atrakcją tego krążka i w głównej mierze stanowi o jego wartości. Partytura ta przestała być białym krukiem, ale w mojej opinii w dalszym ciągu pozostała muzycznym rarytasem – nie jest to w końcu kompozycja jakich wiele. Ponadto oryginalnego krążka nie kupi się w polskim sklepie, trzeba albo szukać go zagranicą, albo na internetowych aukcjach. A szukać warto. Prometheus poraz kolejny potwierdził, że należy do ścisłej czołówki najlepiej wydających muzykę filmową wytwórni: materiał na płycie poddano starannemu re-masteringowi, także brzmienie jest świeże i czyste, a całość tradycyjnie opatrzono schludną, bogatą w opis filmów i muzyki książeczką. Krążek, w który każdy fan Basila Poledourisa zaopatrzyć się powinien, a i pozostałym miłośnikom soundtracków gwarantuje on niezłą porcję muzycznej zabawy. Warto mieć.

Najnowsze recenzje

Komentarze