Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Nino Rota

War and Peace (Wojna i pokój) 1

(1956/1989)
-,-
Oceń tytuł:
Marek Łach | 15-04-2007 r.

Wielka szkoda, że ostatnimi czasy nikt nie planuje zekranizować arcydzieła Lwa Tołstoja. Szkoda tym bardziej, że jest to najprawdopodobniej najwspanialsza epopeja historyczna, jaką może poszczycić się światowa literatura, i choć jej adaptacja na potrzeby kina to z pewnością zadanie bardzo trudne i wymagające, na pewno znaleźliby się ludzie zdolni oddać ducha i klimat powieści. Lata 50-te, podobnie jak również następna dekada, to okres fascynacji kinem historycznym; w latach 50-tych uwidoczniła się ona zwłaszcza w zainteresowaniu epoką napoleońską, czego wyrazem mogą być takie obrazy jak Napoleon, czy Wojna i Pokój Vidora, o której mowa w niniejszym tekście. Dla ambitnego twórcy film tego kalibru to wręcz wymarzona okazja, by zyskać dogodną pozycję w świecie kina; Nino Rota, podówczas młody, pełen energii, kreatywny artysta, mobilizuje więc swoje umiejętności i tworzy imponującą partyturę historyczną.

Bardzo żałuję, że nie widziałem filmu. Niestety, nie jest łatwo na klasyki hollywoodzkie trafić, muszę zatem opierać się wyłącznie na znajomości oryginału literackiego i właśnie w kontekście arcydzieła Tołstoja oceniać będę ścieżkę dźwiękową Roty. 43-minutowy album został wydany w 1989 roku przez Varese Sarabande, w znakomitym, oryginalnym wykonaniu pod batutą Franco Ferrary. Niestety, pół wieku odbija się na jakości dźwięku. Bardzo pożądany byłby teraz re-recording, jako że szumy stanowią poważną ujmę dla tak wyśmienitej muzyki. Podobnie warto by się zastanowić nad poszerzeniem ilości materiału zawartego na płycie – wszak 40 minut jak na 4-tomową epopeję to śmiesznie mało, choć wyśmienicie się tego słucha. Te 12 utworów buduje jedynie lekki zarys całości, nie pozwala zagłębić się w poszczególne, istotne wątki powieści i momentami kreśli jedynie, historyczne lub kulturowe, tło. A pamiętając o mnogości rozwiązań fabularnych w dziele Tołstoja, zaczynamy odczuwać poważny niedosyt materiału. Dlatego właśnie tak chętnie posłuchałbym nowego, poszerzonego nagrania, nawet kosztem znakomitego oryginału z 1956 roku. Pozostaje mieć nadzieję, że ktoś sobie o tej kompozycji jeszcze przypomni…

Znakomitość War and Peace Roty polega przede wszystkim na umiejętnym wyważeniu elementów rosyjskich oraz epickiego brzmienia charakterystycznego dla hollywoodzkiego kina lat 50-tych, umiejętnym opracowaniu prostych, ale funkcjonalnych tematów i wpleceniu ich w ilustrację poszczególnych scen; sukcesywnym zróżnicowaniu muzycznym, przy zastosowaniu paru interesujących technik kompozytorskich… W tym momencie, przed omówieniem materiału zawartego na albumie, warto przypomnieć sobie przynajmniej ogólny zarys fabularny dzieła Tołstoja. Rozgrywająca się na przełomie kilkunastu lat (od 1805 roku) epopeja opowiada dzieje kilku wysokich rodów rosyjskich oraz całego kraju, stojącego w obliczu wojny z napoleońską Francją – początkowo w środkowej Europie (Austerlitz), potem także na własnym terenie (kampania 1812 roku). Przyjaźń, wojna, miłość, śmierć, przeplatają się nieustannie, tworząc imponującą syntezę dziejów narodu rosyjskiego w tym burzliwym okresie historii. Tołstojowski rozmach dawał Nino Rocie olbrzymią swobodę, ale i zobowiązywał do opracowania i zilustrowania każdego z zawartych w ekranizacji wątków. Niewielka ilość materiału na wydaniu Varese utrudnia więc obiektywną ocenę całego przedsięwzięcia. Aranżacja albumu ma na celu przede wszystkim przedstawienie kompozycji w kontekście historycznym – III Koalicja z 1805 roku i kampania rosyjska Bonapartego mają tu zatem kluczowe znaczenie. Kontrast stanowią natomiast utwory dotyczące rodziny Rostowów, przede wszystkim młodej Nataszy Rostow; smuci fakt pominięcia niemal zupełnie wątku księżniczki Marii Bołkońskiej (bardzo ważna postać) i hrabiny Helene Bezuchow. Zapewne kilka minut muzyki, ale jakże istotnej dla fabuły.

Otwierający Prelude wprowadza nas w wielkim stylu do XIX-wiecznej Rosji. Rozpoczyna się porażającym swym dramatyzmem tematem wojennym, po czym przemienia się w rozległą ekspozycję podniosłego motywu przewodniego, w kilku różnych aranżacjach. Dla Nataszy Rostow i jej adoratorów (Pierre’a Bezuchowa, Andrzeja Bołkońskiego i Anatola Kuragina) Rota napisał aż trzy różne, przeplatające się często, motywy miłosne. Właściwy temat Nataszy to piękny walc (analogię do tej konstrukcji kompozycji da się zauważyć w późniejszej o 15 lat ścieżce Roty, Waterloo); książę Andrzej Bołkoński otrzymał dramatyczny motyw na pełną orkiestrę, znakomicie otwierający utwór Andrei Leaving for the War; polowanie Rostowów na wilka (The Hunt), dzięki swej dynamice tryska wręcz optymizmem i radością. Pojawia się też krótki, oparty na Marsyliance, fanfarowy temat dla Napoleona Bonaparte. Zwłaszcza ciekawie prezentuje się ilustracja bitewna – pomijając świetne wejścia dramatycznego motywu wojny (pod Borodino – The Charge of the Cavalry and the Wounded) i motywu Bołkońskiego, warto zwrócić uwagę na The Battle of Austerlitz. Starcie pod Austerlitz, zakończone klęską wojsk koalicji austriacko-rosyjskiej, odbyło się w pokrytych gęstą mgłą dolinach; Rota unika nadmiaru wojennego patosu, buduje raczej napięcie wprowadzając temat, a następnie wyciszając całą orkiestrę. Technika ta działa wręcz hipnotyzująco, czyniąc The Battle of Austerlitz najciekawszym utworem na płycie. Warto zwrócić również uwagę na nieco onomatopeiczny Napoleon’s Retreat, gdzie wzrastająca i opadająca sekwencja imituje zimowy wicher… Rzadko stosowane, naprawdę godne odnotowania.

Czas poświęcony kompozycji Roty na pewno nie będzie czasem straconym, gdyż oprócz wysokiej słuchalności, ścieżka ta ma do zaoferowania także kilka ciekawych rozwiązań, które powinny zwrócić uwagę każdego miłośnika muzyki filmowej. Reszta materiału to najwyższej jakości, rozbudowany i przemyślany score historyczny. Wydanie Varese, choć nieco za krótkie i z bardzo słabym dźwiękiem, powinno zadowolić większość słuchaczy, zwłaszcza tych, którzy nie czytali powieści i nie widzieli filmu. Miłośnicy dzieła Tołstoja natomiast znajdą być może w kompozycji Roty dodatkowe zalety, związane już bezpośrednio z powieścią – bo choć trudno w przypadku tej ścieżki mówić o psychologicznej głębi muzyki, to bez wątpienia wyśmienicie oddaje ona klimat epopei rodów Bołkońskich, Rostowów i Bezuchowów. Dla fanów powieści właśnie War and Peace będzie małą, ale jasno błyszczącą perełką w kolekcji.

Najnowsze recenzje

Komentarze