Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Hans Zimmer

Spanglish (Trudne słówka)

(2005)
-,-
Oceń tytuł:
Paweł Stroiński | 15-04-2007 r.

James L. Brooks i Hans Zimmer są przyjaciółmi od czasu komedii I’ll Do Anything z Nickiem Nolte. Film ten okazał się kompletną klapą. Następna współpraca była już dużym sukcesem zarówno artystycznym jak i komercyjnym. Romantyczna komedia As Good As It Gets przyniosła Oscary grającym głównym role Jackowi Nicholsonowi i Helen Hunt, a Zimmerowi nominację. Po siedmiu latach przerwy Brooks postanowił wrócić z nowym filmem, Spanglish. Jest to historia nielegalnej imigrantki z Meksyku, Flory (Paz Vega), która trafia do pracy u ekstrawaganckiej rodziny nowobogackich, Claskych (Adam Sandler, ponoć w poważnej roli, i Tea Leoni, znana bardziej jako żona Davida Duchownego) i zmienia ich.

Muzykę zrobił oczywiście Hans Zimmer. Ze względu na narodowość głównej bohaterki, postanowił postawić na „hiszpański” charakter swojej muzyki, przede wszystkim poprzez znakomitą gitarę Heitora Pereiry. Poza tym obecna jest orkiestra, smyczki, dęte drewniane i zespół solowych smyczków (skrzypce, jak zwykle wiolonczela). Sam zespół, co może zdziwić, liczy sobie (sama orkiestra!) 121 osób, w tym osiem klarnetów i trzy flety.

Tytułowe Spanglish zaczyna się oczywiście od gitary i przedstawia bardzo dobry, kilkukrotnie powtarzany, główny temat partytury. Ten utwór doskonale pokazuje charakter muzyki, pełna ciepła, poczucia humoru, ale i odrobiny powagi. Gitara gra dość wysoko, przez co ma dość emocjonalny charakter.

Trochę poważniejszy charakter, chyba najpoważniejszy na całej płycie, ma The Beach Zaczyna się znakomicie z dużą dozą ciepła. Warto tu zwrócić uwagę, że swoim zwyczajem Zimmer stosuje jeden ze swoich solowych instrumentów zamiast jednego orkiestrowego (albo, jak w Ostatnim samuraju całej sekcji). Tutaj gitara zastępuje czasami harfę. Partie na dęte drewniane są bardzo ładne, zwłaszcza, że kompozytor postanowił wreszcie zmienić preferencje instrumentalne i nie przesadza z solowym klarnetem (zamiast tego bardzo dużą rolę grają flety, jak chociażby w pierwszym czy ostatnim utworze). W swoich aranżacjach cała partytura przypomina trochę wcześniejszą współpracę z reżyserem, tutaj jednak kompozycja bardziej stawia na subtelne niż komediowe brzmienie.

Zimmer w bardzo ciekawy sposób używa tu pizzicato. Właściwie na tym opiera się całe, czasami duże, tempo całości, jak chociażby w znakomitym Welcome to the Claskys. Całe basy są oparte na tym sposobie gry na smyczkach właśnie, potem w tle pizzicato gitara powtarza główny temat. W podobny sposób kompozytor skonstruował szybsze utwory, takie jak Learning English czy Cooking.

Drunk and Disorderly i John Comes Home, ten ostatni skomponowany przez Heitora Pereirę, opierają się na solowej wiolonczeli, warto zwrócić uwagę, że używanej inaczej niż zwykle. Normalnie Zimmer używa tego instrumentu, żeby nadać muzyce powagi, tutaj używana jest często do nadania muzyce ciepła i humoru.

No Left i Malibu mają dużo poważniejszy charakter. W pierwszym z nich pojawia się perkusja, być może elektroniczna (łącznie z klasycznym dla flamenco klaskaniem). Przypomina to trochę Mission: Impossible 2 (utwór Seville) i… Black Hawk Down, po czym przechodzi w poważny fragment na smyczki i gitarę, po czym przechodzi w drugi temat (po raz pierwszy słyszany w The Beach, potem w czwartym utworze). Malibu zaczyna się od dość mrocznego fragmentu na pizzicato z powtórzeniem tematu na fortepian. Podobnie brzmiał (nawet z lekkimi dysonansami) jeden fragment w drugim utworze, po czym przechodzi w następny dramatyczny fragment i nastrój się zmienia.

Zimmer bawi się tu dętymi drewnianymi, zwłaszcza fletami, znakomicie użytymi np. w Bus Stop czy Cooking. Ostatni utwór zaczyna się od powtórzenia jednego z tematów (bardzo podobnego do jednego z tegorocznej Lauras Stern) potem przechodzi w poważniejszy fragment na smyczki, dość podobny do wczesnego House of the Spirits, po czym przechodzi w ostatnie, przepiękne powtórzenie głównego tematu, bardzo emocjonalne, wręcz dramatyczne. Jest to jeden z najlepszych fragmentów w karierze Zimmera. Po tym następuje zupełnie niezłe wykonanie piosenki They Can’t Take That Away from Me, klasycznego standardu George’a Gershwina. Niestety samo nagranie jest słabszej jakości, a poza tym nie za bardzo to pasuje do reszty płyty.

Bardzo dobra partytura, znakomicie kończąca poprzedni, dość średni rok. Obroniły go dwa świetne projekty, Lauras Stern i właśnie Spanglish. Zimmer pokazał tu, że znakomicie radzi sobie z orkiestrą i wcale nie potrzebuje elektroniki, żeby stworzyć spójną i tematyczną muzykę. Pokazał tu także, że nie zapomniał o swoich europejskich korzeniach.

Najnowsze recenzje

Komentarze