Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Hans Zimmer

Millennium: Tribal Wisdom and the Modern World

(1992/1999)
-,-
Oceń tytuł:
Łukasz Koperski | 15-04-2007 r.

Elementy etniczne w muzyce Hansa Zimmera pojawiały się od samego początku jego wielkiej kariery w Hollywood. Już motyw przewodni pierwszej, głośnej pracy Niemca – nominowanej do Oscara muzycznej ilustracji filmu Rain Man – zawierał charakterystyczne brzmienie egzotycznych piszczałek. Później Zimmer wcale nie rzadko korzystał w swojej twórczości z brzmień a to rodem z Dalekiego Wschodu (Czarny deszcz, Ucieczka z Rangunu, Ostatni samuraj), a to z afrykańskiej sawanny (Zew wolności, Król lew, Łzy słońca). Jest jednak jeszcze jedna bardzo etniczna, a mało popularna partytura Zimmera stworzona wraz z Markiem Mancina. Mowa o score z nagrodzonej Emmy telewizyjnej produkcji dokumentalnej Millennium: Tribal Wisdom and the Modern World. Serial ten ukazuje kontrasty między życiem ludzi we współczesnych wysokorozwiniętych cywilizacjach, a życiem prymitywnych plemion z Azji, Afryki czy Ameryki Południowej. Taka tematyka filmu nie ogranicza kompozytora do skupienia się na muzyce charakterystycznej dla jednego rejonu świata, ale daje możliwość przemieszania lokalnych brzmień z całego globu. Mniej więcej tak postąpili Mancina i Zimmer, nadając swojej partyturze takie „ogólne” etniczne brzmienie i mieszając ten cały folklor ze swoją ukochaną elektroniką.

Tutaj trzeba wspomnieć jeszcze o jednej kwestii. Jako kompozytor podawany oficjalnie jest Hans Zimmer, jednak wiadomo że sporo pracy przy komponowaniu wykonał Mark Mancina. Ba, według niektórych źródeł Zimmer starym (wówczas nowym) zwyczajem podrzucił tylko temat(y) a właśnie Mancina skomponował lwią część partytury, jednakże nie chciał być wymieniany jako jej autor. Jak było naprawdę, pewnie się nigdy nie dowiemy, w każdym bądź razie trzymając się oficjalnych wersji, w dalszej części tekstu to Niemca będę wymieniał jako kompozytora, pamiętać jednak należy o istotnej roli Manciny.

Soundtrack z Millennium przywita słuchaczy króciutkim wstępem, w którym pozujący na szamana osobnik wyśpiewa, czy jak kto woli wymamrocze tajemnicze zaklęcia. Tego typu męskich, solowych, bardzo egzotycznych głosów trochę się przez ścieżkę dźwiękową przewinie. Bardziej budują one klimat, niż cokolwiek dobrego wnoszą od strony muzycznej. Trochę lepiej prezentują się momenty, w których owe wokale występują już w małych chórkach męskich lub mieszanych, ale i tym fragmentom daleko do partii chóralnych z soundtracków, w których Zimmer współpracował z Lebo M. Przy Millennium Afrykanina niestety zabrakło.

Drugi na płycie utwór przedstawia główny temat partytury. Aczkolwiek nie można by tak określić tej melodii, gdyby nie wynikało to z tytułu ostatniej ścieżki, nie jest ona bowiem specjalnie eksponowana na albumie. Może się ona odrobinę kojarzyć z motywem z Rain Man, jednak nie ma w sobie tej typowej dla lat 80-ych, charakterystycznej elektroniki. W „Stories For A Thousand Years” temat główny wygrywany jest przez etniczne piszczałki z towarzyszeniem elektroniki, rytmicznych bębnów i wejść samplowanego chóru. W trzech ostatnich utworach usłyszymy go już bez owych quasi-chóralnych fragmentów, za to w „Millennium Theme” z wykorzystaniem jednego z mniej znaczących motywów z Black Rain. Temat w bardziej stonowanej, wyciszonej aranżacji będzie jeszcze w „Geerewol Celebrations” i to by było chyba wszystko jeśli chodzi o jego obecność na płycie. Jeszcze rzadziej pojawi się kolejny istotny motyw soundtracka. Fani Hansa Zimmera mogą być mocno zdziwieni słysząc w „The Journey Begins”, wczesną wersję pięknego tematu z Króla lwa. Jak widać nie tylko James Horner lubi czasem sięgnąć po ciekawy motyw z mniej znanej partytury i wykorzystać go w większym projekcie.

Kolejne ścieżki prezentują nowe melodie oparte o te same elementy, co opisane wyżej, czyli plemienne śpiewy, elektronikę, bębny oraz etniczne flety czy fletnie. Jeśli chodzi o te ostatnie, to część z nich jest na pewno elektronicznie programowana, ale jaka część tego powiedzieć nie sposób. Zimmer jest w końcu mistrzem w miksowaniu żywych instrumentów z elektroniką, w efekcie czego nie do odróżnienia jest brzmienie jednego i drugiego. W Millennium na pewno Niemiec wykorzystuje sztuczne chóry. W „Race Of The Initiates” robi to w podobny sposób jak James Horner W Titanicu. Im dalej zagłębiamy się w album, tym muzyka robi się spokojniejsza i bardziej stonowana. Utwory zyskują bardzo nostalgiczny, czasem poważny, niemal liturgiczny charakter (najpewniej elektroniczne organy w „The Shock Of The Other”) lub też przyjmują bardzo relaksacyjne brzmienia, a kompozytor we fragmencie jednej ze ścieżek wmiksowuje nawet głosy ptaków. Piękne i subtelne są też dźwięki fortepianu i elektronicznych klawiszy w „Inventing Reality”. Trochę też w drugiej części albumu będzie swoistego elektronicznego underscore, na swój sposób tajemniczego i magicznego. Wyróżniającym się na tym tle utworem jest z pewnością „Fiddlers/Pilgrimage to Wirikuta”. Nie dość, że przedstawia radosną melodię na skrzypki, to jeszcze zdecydowanie bardziej przypomina folklor irlandzki czy szkocki, niż brzmienia z innych kontynentów.

Millennium: Tribal Wisdom and the Modern World za oceanem kilkakrotnie wznawiane, w Polsce pozostaje soundtrackiem bardzo słabo znanym, nawet wśród miłośników Zimmera. Zupełnie niesłusznie. Muzyce tej co prawda brakuje trochę do najlepszych ścieżek twórcy, tak z technicznego punktu widzenia (aranżacje, orkiestracje), jak i z punktu widzenia niesionych emocji. Jednak cała płyta, mimo drobnej monotonii w drugiej części albumu, ma jako całość bardzo istotną cechę – bardzo dużą słuchalność. Jest tu sporo interesujących, łatwo przyswajalnych melodii, przyjemnych brzmień, a nie ma ani jednego fragmentu, który pozbawiony obrazu byłby niemal nie do przejścia dla słuchacza. A to zdarza się przecież najwybitniejszym pozycjom muzyki filmowej. Naprawdę warto zdobyć ten soundtrack, także dlatego, że był on inspiracją dla wielu późniejszych etnicznych ścieżek Hansa Zimmera, z The Lion King i Beyond Rangoon na czele.

Najnowsze recenzje

Komentarze