Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Ennio Morricone

Cinema Paradiso (Kino Paradiso)

(1989)
-,-
Oceń tytuł:
Tomek Rokita | 15-04-2007 r.

Współpraca Ennio Morricone z sycylijskim reżyserem Giuseppe Tornatore jest dziś jedną z najwybitniejszych w współczesnym kinie światowym. Piękne, urzekające historie, skąpane w wysmakowanych wizualnie kadrach (przeważnie Sycylii), wspierane nostalgiczną, romantyczną muzyką legendarnego maestro są wizytówką kina tworzonego przez Tornatore, dziś w pewnym sensie już obrosłego kultem. Pierwszą współpracą reżysera z kompozytorem było słynne Kino „Paradiso”, swoisty hołd złożony kinu lat 40-ych i 50-ych i zafascynowanych nim ludźmi, w czasie gdy wycieczka do kina była swego rodzaju magicznym przeżyciem, ucieczką od ubóstwa i szarej rzeczywistości. Nie było żadnych multipleksów, popcornu, nagłośnienia dolby surround ale sala zastawiona krzesłami i operator kinematografu urastający do rangi miasteczkowego herosa. O tym opowiada nagrodzony Oscarem i Złotą Palmą film Tornatore i nostalgiczna muzyka Włocha.

Niespełna 40-minutowy album z Cinema Paradiso jest skupiony wokół fenomenalnych tematycznych rozwinięć, które Morricone napisał na potrzeby filmu. W zasadzie konstrukcja albumu opiera się o swego rodzaju koncertowe wykonania i re-aranżacje owych tematów, nie natomiast na dosłownych fragmentach wyciętych z filmu. Główne tematy są aż trzy a jeden piękniejszy od drugiego… Wizytówka Kina „Paradiso” to oczywiście nostalgiczny, melancholijny temat samego tytułowego kina. Oprócz niego mamy jeszcze poruszający, ociekający romantyzmem i tęsknotą temat niespełnionej miłości głównego bohatera Toto do Eleny. Szczególnie fenomenalnie wypada w utworze 6 grany przez pełną sekcję smyczek, ocieka wręcz miłością. Trzeci temat główny (również istna perełka) pozostaje trochę w tle w/w tematów a mówimy tu o temacie Toto i operatora Alfredo (świetny Philippe Noiret), który można nazwać tematem „młodości”. Na szczególne wyróżnienie zasługuje w krótkiej wersji utworu 15, bardziej frywolny, dynamiczny, rozpisany na solowe skrzypce w formie radosnego scherza lub w wersji big-bandowej wstawki w „From American Sex Appeal to the First Fellini”, przypominając tego typu częste zakusy Morricone znane choćby z Dawno temu w Ameryce. Co ciekawe, temat miłosny nie napisał Ennio Morricone, lecz jego syn Andrea, który para się okazjonalnie również pisaniem muzyki filmowej (min. Liberty Heights Barry Levinsona).

Tematyczne rozwinięcia są obecne właściwie w każdym utworze. Ich doskonała melodyka i słuchalność nie pozwala się ani na chwilę nudzić, wspaniałe motywy można nucić, gwizdać i śpiewać :). Całość ścieżki wykazuje raczej kameralny charakter, oprócz dość intensywnego angażowania w nielicznych przypadkach sekcji smyczkowej, w czym Morricone nie ma sobie wielu równych, muzyka jest prowadzona przez solowe instrumenty takiej jak klarnet, skrzypce (szczególnie te są piękne!), delikatny fortepian. Elegancji dodają wpleciona gitara akustyczna i saksofon. W tle oczywiście brzmi delikatnie zorkietrowane tło, przypominając np. kompozycje Luisa Enriqueza Bacalova z oscarowego Il Postino. Jedynym utworem trochę psującym doskonałą spójność ścieżki jest „Cinema on Fire”, typowy dla Morricone, trochę trudny w słuchaniu i mroczny fragment. Tego typu muzyka włoskiego mistrza jest oczywiście bardzo dobra technicznie i trudno jej coś zarzucić, ale nigdy nie angażuje tak jak jego emocjonalny i romantyczny materiał.

Płytom Ennio Morricone czasami można zarzucić słabą produkcję, wymieszanie materiału tematycznego/lirycznego z materiałem suspense’owym bądź całkowicie innym stylistycznie, burzącym nastrój wspaniałej słuchalności jego muzyki. Taki problem ma szereg jego pozycji – Misja, Dawno temu w Ameryce, Misja na Marsa, ale (oprócz jednego małego wyjątku) nie ma ich Cinema Paradiso. To bezsprzecznie najmocniejsza, najbardziej spójna i prawie doskonała pozycja Ennio Morricone, z jaką przyszło mi na razie się spotkać. Fenomenalne tematy, które można słuchać bez końca, tematy które już stały się klasyką. Z tego „rogu obfitości” Morricone skorzystał zapewne również przy tworzeniu ścieżek dźwiękowych do kolejnych filmów Tornatore – 1900 czy Maleny. Muzyka została wydana przynajmniej w trzech wersjach – międzynarodowej, włoskiej i powtórnym wydaniu w 2001 roku – wszystkie zawierają ten sam materiał muzyczny. Morricone bez słabych punktów, nie można zostać obojętnym na klasę i piękno tej muzyki.

Najnowsze recenzje

Komentarze