Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Dato Evgenidze

9 Рота (9 Kompania)

(2005)
-,-
Oceń tytuł:
Tomek Goska | 15-04-2007 r.

Blockbusterowe superprodukcje, naszpikowane niesamowitymi efektami specjalnymi już dawno przestały być patentem Hollywood. Po takich komercyjnych i wizualnych sukcesach jak Nocna Straż oraz jej kontynuacja Dzienna Straż, rosyjski filmowy rynek rozrywkowy rośnie do miana godnego konkurenta dla zachodniego, powoli już wypalającego się w swojej wtórności. Przełom 2005 i 2006 roku za wschodnią granicą stał pod znakiem kina wojennego, a to za sprawą nowego, zrealizowanego z wielkim rozmachem obrazu Fiodora Bondarczuka, 9 Kompania. Film traktuje o wojnie jaką Związk Radziecki prowadził w Afganistanie, a akcja skupia się na historii żołnierzy-ochotników dziewiątej kompanii, którzy po trzymiesięcznym szkoleniu rzuceni zostają w przysłowiową paszczę lwa. Przesiąknięty niesamowitym realizmem obraz stanowi doskonałą lekcję historii uwypuklającą bezsens jakim okazała się kampania afgańska, na której Rosjanie więcej stracili niźli zyskali. Reżyser nie stronił przy tym od epatowania ludzkimi tragediami, choć częstokroć ociekającymi zachodnim wizualnym hiperdramatyzmem, ale z pewnością ostającymi się w wyobraźni widza na długi okres czasu. Nic dziwnego, że film ten cieszył się niesamowitą popularnością nie tylko w Rosji, ale i na całym świecie. Od niedawna można go oglądać również i na naszych ekranach.

Jedną z mocniejszych stron 9 Kompani jest muzyka jaka ją zdobi. Autorem owej jest młody, rosyjski kompozytor Dato Evgenidze. Nazwisko to z pewnością niewiele powie nawet bardziej obeznanym w gatunku muzyki filmowej wyjadaczom. Przed 9 Kompanią Evgenidze miał na koncie raptem kilka angaży do projektów kinowych i telewizyjnych, których echo nie zdołało się niestety przebić przez naszą granicę. W śród nich wyliczyć możemy na przykład: Pierwszy po Bogu, Kiedy Otar Odszedł, Dom, czy też Goście. Dzieło Bondarczuka stworzyło zatem dogodną okazję do autopromocji kompozytora. Przyznam się bez bicia, że wcześniejszych prac Evgenidze po prostu nie znam, a jego warsztat scharakteryzować mógłbym tylko na podstawie 9 Kompanii.

Właściwie Rosjanin nie prezentuje nam tu nic wybitnie oryginalnego. Pokusiłbym się nawet o stwierdzenie, że ucieka się do kliszowania stylów i rozwiązań muzycznych co bardziej znanych nam artystów. Jednym z podmiotów inspiracji dla Dato musiał być zapewne Zimmer wraz z jego partyturami do filmów wojennych takich jak Helikopter w Ogniu. Rysuje się to wyraźnie w łączeniu niektórych rozwiązań stylowych Media Ventures z etniką wschodnią rozumianą w bardzo płytki sposób – „hollywoodzki”. Reprezentujące ową grupę utwory jak Кандагар oraz В ауле. Хаарам nie stręczą bynajmniej słuchacza swoją obecnością. Wręcz przeciwnie. Dodają ścieżce kolorytu, wprowadzając nieco egzotycznego powiewu do dramatycznej na wskroś oprawy Evgenidze. Dramatyzm 9 Kompanii budowany jest głównie na wzmożonej pracy sekcji smyczkowej i uzupełniających ją trąbek. Sposób posługiwania się nimi przez kompozytora przypomni nam nieco Kompanię Braci. Daleki byłbym jednak od porównywania ze sobą tych ścieżek, o ile bowiem Kamen wprowadzał fenomenalne motywy przez pryzmat amerykańskiego wojennego patosu, Evgenidze gubi się jeszcze w swoim warsztacie, być może nieświadomie rozciągając nad partyturą nazbyt rozległy płaszcz czysto filmowej funkcjonalności. Czyni to z 9 Kompanii twór co prawda emocjonalny, ale szybko dający się we znaki słuchaczowi swoją rozwlekłością.

Na ratunek spowalniającemu tempa underscore’owi przychodzi muzyka akcji, przy okazji której wychodzi na jaw kolejna ciekawa sprawa. Przysłuchując się jej nie mogłem odpędzić od siebie wrażenia, że Evgenidze zaglądał do dorobku Thomasa Newmana oraz być może Michała Lorenca. Świadczy o tym pojawianie się specyficznych dla Amerykanina „plumkających” smyczek oraz typowego dla Lorenca jakiego znamy z Psów zestawienia werbli z innymi elementami orkiestry jak solowa trąbką, czy smyczki. By to sobie uświadomić, wystarczy tylko sięgnąć do utworów pokroju: Get Up!, The First Victory, czy dwuczęściowego Last Fight. Pomimo tylu nawiązań, nie ujmuje to w żaden sposób pewnej atrakcyjności jaka wypływa z owego dzieła.

Zdecydowanie najważniejszą cząstką partytury do 9 Kompanii jest jednak temat przewodni, który choć technicznie dziecinnie prosty, czyni wiele dobrego w przyprawianiu owej „wielostylistycznej” zupy muzycznej. Na nim, niczym na potężnym filarze opiera się cały ciężar ścieżki. Głównym środkiem wyrazu z jakiego korzysta Evgenidze są smyczki. Temat ma charakter bardzo uniwersalny, sprawdza się bowiem niemalże na każdym gruncie, czy to jako melodyjny wyznacznik underscore’owych przygrywek, czy też element wzbogacający proponowany przez Rosjanina „action-score”. Największe wrażenia dostarcza jako podmiot przesianych dużą dawką dramatu utworów takich jak Stast’s Death.

Poza kompozycjami Dato na płycie usłyszymy również 2 inne utwory – otwierający krążek zajefajny remix na temat przewodni 9 Rota, a także zamykająca go piosenka 9 Rota słyszana w napisach końcowych.

Podsumowując. Mimo, że muzyka do 9 Kompanii nie wychodzi do nas z niczym nowym, jest wartym uwagi zjawiskiem na arenie muzyki filmowej. Świadczy bowiem o tym, że za wschodnią granicą również coś się dzieje w tej materii i nie ustępuje zbytnio pod naciskiem owianego głośną reklamą Hollywoodu. Jak zwykle w takich sytuacjach, aż chce się wrzeszczeć i krzyczeć, że wydawcy w naszym kraju mają zupełnie gdzieś importowanie na rodzimy rynek soundtracków ze wschodu. Mimo, że film Bondarczuka cieszył się sporą popularnością, a wiele osób (nawet z mojego środowiska w którym żyję) wyrażało szczerą chęć do zapoznania się bliżej z muzyką Evgenidze, do tej pory nic w tym kierunku nie poczyniono. Staje się to smutną rutyną, bowiem równie dobrze radząca sobie na naszym rynku filmowym Nocna Straż także została zignorowana od strony muzycznej. Nie pozostaje mi zatem nic innego jak trzymać dalej ten słowny transparent i pikietować o chociażby minimalną popularyzację rosyjskiej muzyki filmowej w naszym kraju.

Najnowsze recenzje

Komentarze