Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
James Horner

Devil’s Own, the (Zdrada)

(1997)
-,-
Oceń tytuł:
Łukasz Wudarski | 15-04-2007 r.

Zanim James Horner stoczył się do trzeciej ligi hollywoodzkich kompozytorów, zdarzało mu się pisać całkiem niezłe kompozycje. Co więcej w niektórych wypadkach udawało mu się nawet bardzo poprawnie korzystać z instrumentów elektronicznych, akcesoriów które obecnie stały się żałosnym elementem na siłę wciskanym w kolejne dzieła twórcy.

Bardzo ciekawą partyturą łączącą naturalne i sztuczne brzmienia jest niezbyt kompozycja do niezbyt wysokich lotów produkcji Alana J. Pakuli zatytułowanej „Zdrada” („The Devil’s Own”). Film opiewa historię członka Irlandzkiej Armii Republikańskiej (w tej roli przewracający oczyma Brad Pitt), który w wyniku różnych perturbacji ucieka przed Anglikami do USA i znajduje tam schronienie w domu policjanta, z pochodzenia Irtlandczyka, bardzo szybko stając się niemal członkiem rodziny. Nikt nawet nie podejrzewa, że nasz bohater ma za sobą burzliwą przeszłość terrorysty…

Już te kilka zdań pokazują nam jakim tropem musiał pójść Horner. Muzyka bowiem nie tylko miała rytmizować akcję, ale także oddawać irlandzki charakter opowieści. Dlatego właśnie kompozytor połączył w sobie folkowe brzmienia i instrumentarium (dudy, piszczałki, flety, mgielny wokal Sary Clancy) z ciekawą pulsującą i bardzo rytmiczną elektroniką, (Rory’s Arrest/Diaz Is Killed). Tym samym powstała bardzo przyjemna ścieżka umiejętnie balansująca między pełną przestrzeni ilustracją, a zdynamizowaną akcją, w której otrzymujemy ciekawy koktajl naturalnych ludowych instrumentów oraz syntezatorów. „The Devil’s Own” dodatkowo posiada kilka ślicznych tematów, które trzymają całość w ryzach, sprawiając że całość nie jest jedynie zabawą formą. Pierwszym z wartych zapamiętania momentów jest z pewnością Main Title (zawierający w sobie piosenkę There Are Flovers… śpiewaną przez deszczowy głos Sary Clancy), temat który jak nitka snuje się po całej płycie. Jest on na tyle plastyczny, że daję się w bardzo łatwy sposób przekształcać imitując różnego rodzaju emocję. Od nostalgii, opartej o pełne przestrzeni brzmienie dud (Main Title, Going Home), aż po złowieszczy dramatyzm (The Mortal Blow). Jeśli temat stwarza kompozytorowi takie możliwości to najlepszy dowód że jest kawałkiem napisanym dobrze. Ten jest. Drugim ciekawym utworem, który przykuł moją uwagę jest słyszalny w The Irish Republican Navy, a przede wszystkim w ciekawszej aranżacji w Launching The Boat folkowy motywik, oparty o brzmienie fletów, gitarę i dudy. Frywolny, dynamiczny i pełen prawdziwej ludowości. Jako ciekawostkę dodajmy, iż oba te tematy zostały w niemal dosłowny sposób „sklonowane” przez Williama Rossa w roku 2005, w jego ścieżce dźwiękowej do filmu „Płonąca pułapka” („Ladder 49”).

Osobne słowa pochwały należą się, znanej chyba wszystkim, wokalistce zespołu „The Cranberies” Doloros O’Riordan za kompozycje „God Be With You”, która powstała specjalnie na potrzeby tego filmu. Mocny, wibrujący głos artystki idealnie pasuje do ekspresyjnego utworu, w istocie stając się tematem filmu (pojawia się na napisach początkowych). Bez dwóch zdań jest to najlepszy kawałek zamieszczony na płycie, przewyższający z pewnością ciekawe, ale przecież wtórne kompozycję Hornera. Zupełnie nie rozumiem jak niektórzy zachodni recenzenci mogli ciskać na ten fragment gromy. Chyba po raz kolejny wchodzi ich ograniczenie i zaściankowość nakazująca im wychwalanie pod niebiosa jedynie banalnych „upopopowionych” pioseneczek spod musicalowego znaku Walta Disneya.

Bez wątpienia „The Devil’s Own” to silna pozycja w dyskografii Hornera. Choć jak zwykle można tu wskazać bezpośrednie analogie do innych dokonań twórcy („Braveheart”, „Titanic”, „Patriot Games”, „Clear and Present Danger”, czy „The Legends of the Fall”), które jednak skutecznie maskowane są przez dwa świetne tematy. W filmie momentami muzyka brzmi ciekawie w paru miejscach wręcz rewelacyjnie (Main Title), choć zdarzało się już Hornerowi lepiej podkładać swe partytury pod obraz.

Podsumowując „Zdrada” to na pewno pozycja z którą warto się zapoznać. Szczególnie jeśli się jest miłośnikiem klimatów irlandzkich. Pozostałym polecam umiarkowanie, gdyż po prawdzie to właśnie ciekawa etnika jest kręgosłupem tej płyty. Bez niej byłoby znacznie gorzej.

Najnowsze recenzje

Komentarze