Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Kenji Kawai

Ghost in the Shell

(1998)
5,0
Oceń tytuł:
Przemysław Kałwa | 15-04-2007 r.

Przeciętny Europejczyk słysząc hasło: anime od razu myśli o krwawej jatce, lub o Pokemonach. Jednak ja nie będę uświadamiać przeciętnego Europejczyka jak bardzo się myli. Ludzie o szerokich horyzontach sami spróbują zweryfikować swoje poglądy. Ci z klapkami na oczach, cóż, choćby ich na siłę oświecać i tak pozostaną ciemni.
Tymczasem „Ghost in the Shell” to jeden z najpopularniejszych tytułów a historii anime. I nic dziwnego. Ta cyberpunkowa opowieść jest bowiem nie tyle dziwaczną Japońską bajką, co niezwykle mądrym traktatem filozoficznym.

Właśnie na przesłaniu filmu skupił się Kenji Kawai pisząc swą partyturę. W samym obrazie nie brak akcji. Jednak kompozytor nie stworzył tu dynamicznych fraz z potężną orkiestracją. Kenji Kawai nie należy do twórców którzy idą na kompromis ze słuchaczem. Dla niego najważniejsza jest myśl. I to właśnie ją spróbował, z powodzeniem, ubrać w nuty.

To co narzuca się od razu po odsłuchaniu tej kompozycji to niesamowicie sugestywny klimat uzyskany dzięki ascetycznemu wręcz minimalizmowi. Wymienianie tych kilku instrumentów, których Kawai użył wydałoby się raczej banalne. Dość stwierdzić, iż bazą wyjściową jest grupa bębnów, tamburyn, kilka rodzajów dzwonków i gongów oraz syntezator. Czytelnik może więc zadać sobie pytanie: co można stworzyć za pomocą tak ubogiego instrumentarium. Odpowiedzią jest nieustanny nastrój napięcia i niepokoju, jakaś smutna liryka odzwierciedlająca zagubione w supernowoczesnym świecie dusze, a w końcu oczekiwanie odpowiedzi na fundamentalne pytania. Raz, że sama fabuła filmu narzuca taki klimat, a dwa: widz gdzieś w głębi odczuwa dyskomfort stopniowo odkrywając prawdy zawarte w tej historii. To dlatego potrzebna była muzyka, która również poruszałby naszymi wewnętrznymi strunami, która zmuszałaby do rozmyślań.

Wszystkie utwory opierają się na wolnej, zbudowanej przez pojedyncze bębny lub gongi, rytmice. W tle przewija się delikatny syntezator. W kilku utworach pojawia się oryginalnie brzmiąc japoński chór. Usłyszymy go już w otwierającym I – Making of Cyborg. Temat tu zaprezentowany przejdzie pewną ewolucję i w finalnym III – Reincarnation na czoło chórzystów wybije się solowa śpiewaczka. Bardzo ciekawym utworem jest temat „Władcy Marionetek” zaprezentowany w EXM Puppetmaster. Zbudowany jedynie przez dzwonki i gongi wprawia słuchacza w swoisty trans. W zasadzie opisywanie każdego tematu z osobna nie ma sensu, ponieważ w większości ich budowa jest ta sama. Wyjątkiem od tej rytmicznej zasady jest niezwykle melancholijny Floating Museum oparty na syntezatorze. W kulminacji usłyszymy podniosłe chóralne frazy.

Oczywiście, choć wszystko to wydaje się być bardzo proste pod względem technicznym, to patrząc na aspekt treści jaką muzyka niesie zauważymy, iż wszystko nabiera niezwykłej głębi. Na tym właśnie polega fenomen tej kompozycji. Całość partytury ma refleksyjny wydźwięk. Jak już pisałem żadnej dynamiki tu nie uświadczymy. Mimo trudności w odbiorze jest to jednak ścieżka, po która warto sięgnąć. Chociażby ze względu na ów niesamowity hipnotyczny rytm.

Mam świadomość, że jest to ten rodzaj muzyki, który albo od razu się akceptuje, albo odrzuca. Niestety piosenka dodana jako bonus jest absolutnie nie dopasowana do tak misternie budowanego klimatu.

Podsumowując Ghost in the Shell to bardzo ciekawa, niezwykle wciągająca forma budowy kompozycji. Potrzeba nie lada wyczucia i zmysłu kompozytorskiego, by przy pomocy tak niewielu środków otrzymać tak sugestywny nastrój. Nie piszą w ten sposób ani Michael Nyman , ani Thomas Newman. W porównaniu z „Ghost in the Shell” ich minimalizm wydaje się być bogatszy!. To pod względem technicznym. Nie są to bowiem rodzaje muzyki, które można by tu porównywać. Mimo wszystko praca Kenji’ego Kawai jest o wiele dojrzalsza. Bogatsza nie tyle w ozdobne melodyjki, co treść. Pomijając już fakt, że po uważnym odsłuchaniu i w tej prostocie dostrzec można artystyczny kunszt.

Najnowsze recenzje

Komentarze