Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Immediate Music & Globus

Epicon

(2006)
-,-
Oceń tytuł:
Mariusz Tomaszewski | 15-04-2007 r.

Kto nie wie co to ‘trailer’, zapraszam pod ten adres. Niezorientowanych za bardzo w temacie związanym z muzyką w zwiastunach filmowych, odsyłam zaś pod ten adres. Teraz, kiedy formalności mamy już za sobą, możemy przejść do sedna sprawy. Do tej pory gatunek znany pod nazwą ‘trailer music’ znajdował się w cieniu muzyki filmowej. Przyczyna takiego stanu rzeczy kryła się za brakiem jakichkolwiek oficjalnych wydań tejże muzyki. Owszem, mieliśmy dość popularne albumy takie jak Themes for Orchestra and Choir, jednakże były to wyłącznie wydania promocyjne, a trzeba powiedzieć, że w przypadku Immediate Music jest to tylko wierzchołek góry lodowej. Mają oni bowiem do zaoferowania znacznie więcej. Dla większości z nas zdobycie takich rarytasów graniczy z cudem. Na szczęście rok 2006 może zmienić ten stan rzeczy. A wszystko to za sprawą właśnie Immediate Music, które postanowiło wydać swój pierwszy oficjalny album o nazwie Epicon.

Globus jest komercyjną nazwą grupy ludzi, którzy są odpowiedzialni za pokazanie całemu światu talentu drzemiącego w szeregach Immediate Music. Jak widać, popularność tego amerykańskiego koncernu znacznie wzrosła przez ostatnie lata i stał się on samodzielnym liderem na polu muzyki w trailerach. Ma on swoją siedzibę w Santa Monica, czyli dokładnie w tym samym miejscu, gdzie Hans Zimmer oraz Jay Rifkin powołali do życia słynne Media Ventures. Immediate Music stało się zatem szeroko pojętym znakiem handlowym, zaś na dobrą sprawę Globus jest tym, czym kiedyś właśnie nazywaliśmy Immediate Music. To tyle w kwestii wyjaśnienia; prawda, że to nie takie trudne? 😉

Przystępując do słuchania tego albumu trzeba pamiętać, że jest to wydanie jak najbardziej komercyjne. Domyślam się, że fani doskonale znający wcześniejsze utwory IM będą mocno rozczarowani. Album ten skierowany jest przede wszystkim do ludzi, którzy nie mają zielonego pojęcia co to np. Lacrimosa. I dobrze! Zatem mamy tutaj połączenie orkiestry, potężnego chóru oraz… muzyki popularnej. Na samą myśl o takim mariażu robi się nie dobrze, szczególnie, że największy nacisk położony został na muzykę popularną. W kilku przypadkach znajdują się tutaj piosenki oparte o linię melodyczną doskonale znanych kawałków IM. Tymczasem o dziwo całość prezentuje się całkiem dobrze.

Album otwiera Preliator. Jest to nic innego, jak wspomniana przed chwilą Lacrimosa znana z trailera do Spidermana, tyle, że została ona lekko zmieniona. Nie jest to już typowy kawałek akcji. Trudno powiedzieć czy stał się czymś więcej, czy może stracił na tej przemianie, w każdym bądź razie pozostaje niekwestionowaną perłą dla fanów amerykańskiej wokalistki Lisbeth Scott. Co do wszelakich zmian w barwie i brzmieniu poszczególnych utworów, ich ocenę pozostawiam wam; w końcu o czym jak o czym, ale o gustach się nie dyskutuje. Transformacji uległ również utwór Prelude. Tym razem otrzymujemy go pod nazwą, która powinna wydać się znajoma maniakom muzyki filmowej. Prelude (On Earth as in Heaven) jest piosenką z dobrym wokalem Danna P., wokalisty brytyjskiej grupy Vanton. W mojej opinii jest to nader udany remix (jednocześnie był to utwór promujący Epicon). Podobna przemiana nie ominęła Serenaty, która teraz zwie się Orchard of Mines. Należy jeszcze nadmienić o rozmachu, jaki towarzyszył powstaniu tej płyty. Dwie orkiestry, cała masa solistów oraz kilka przeróżnych chórów zadbało o to, abyśmy nawet przez moment się nudzili. Niejako na deser fani muzyki klasycznej oprócz nawiązań do Bacha czy Verdiego znajdą tutaj przeróbkę Sarabande Georga Friedricha Haendla. Naturalnie popowa-rockowa wersja nie zbliża się poziomem do oryginału, ale to zawsze Sarabande 😉

Jeśli mowa już o wpływach, to naprawdę mamy tutaj wszystko. Od muzyki klasycznej po piosenki słyszane na MTV. Czasami słyszymy Hansa Zimmera, chwilę potem jest to Vangelis. Chwilami stylistyka przywołuje na myśl Enigmę, a gdzie indziej jest to po prostu Immediate Music. To właśnie w takim zróżnicowaniu tkwi siła tego albumu, tej muzyki. Każdy kto miał wcześniej styczność z brzmieniem ‘trailerowej muzyki’ i polubił je, na pewno sięgnie po to wydawnictwo (mimo iż prawdopodobnie później będzie psioczył). Kto zaś nie miał jeszcze tej przyjemności, właśnie od tego albumu powinien rozpocząć swoją przygodę z Immediate Music. Promocja Epiconu rozpoczęła się koncertem, który odbył się 26 lipca w londyńskiej Grand Hall w Wembley Conference Centre. Było to w ogóle ostatnie medialne wydarzenie mające miejsce w Grand Hall, bowiem zostanie ona wyburzona, zaś w jej miejsce powstanie 5-cio gwiazdkowy hotel. Jeśli przegapiliście ten koncert, pozostaje wam już jedynie zakup płyty. Tą radzę kupować poprzez brytyjską sekcję Amazon.com. Epicon został jak na razie wydany właśnie na brytyjski rynek muzyczny, stąd różnice cenowe pomiędzy Europą a Stanami Zjednoczonymi są dosyć duże (na naszą korzyść ;)).

Wszyscy ci, którzy znają dorobek Immediate Music, będą rozczarowani tym wydawnictwem. Ale zanim zaczną się użalać, powinni pamiętać, że ich zdaniem ‘zbezczeszczone’ utwory znajdują się już w oryginalnych wersjach w ich prywatnych zbiorach. Po co wydawać to, co już jest dosyć dobrze znane? Tworząc ten album w takiej a nie innej konwencji można było trafić w najszersze z możliwych gron odbiorców. I właśnie taki cel przyświeca temu albumowi. Na efekty tego przedsięwzięcia trzeba będzie jeszcze trochę poczekać. Od jego powodzenia zależy tak naprawdę przyszłość muzyki z trailerów. Jeśli ludziom spodoba się taka konwencja, za przykładem IM pójdą inni, jak chociażby X-Ray Dog. Jeśli zaś Epicon nie zyska sobie fanów, status quo zostanie zachowane i nadal wychodząc z kina będziemy zastanawiali się, któż to napisał muzykę do tego zwiastuna, a co gorsza, jak ją zdobyć. Ażeby nie kończyć zbyt pesymistycznie, polecam wam ten krążek mając tym samym nadzieję, że nie jest to ostatni oficjalny album Immediate Music, jaki przyszło mi zrecenzować.

Najnowsze recenzje

Komentarze