Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Julian Nott, Rupert Gregson-Williams, James Michael Dooley

Wallace & Gromit: The Curse of the Were-Rabbit (Wallace i Gromit: Klątwa Królika)

(2005)
-,-
Oceń tytuł:
Tomek Goska | 15-04-2007 r.

Któż by pomyślał, że w dobie hegemonii komputerowo generowanego zwierzyńca lub dziwoląga Shreka, tradycyjny plastelinowy ludzik będzie w stanie zabawić publiczność? A jednak. Symbole brytyjskiej animacji tradycyjnej: średnio rozgarnięty wynalazca Wallace i jego bardziej racjonalny pies Gromit, pokazują, że nawet gigantyczny postęp technologiczny nie jest w stanie odebrać sympatii jaką pała względem tych postaci niemałe grono społeczne. Ich przygody, do tej pory ukazywane w formie krótkometrażowych filmików, w końcu doczekały się dłuższej, kinowej odsłony. Realizowana w pocie czoła przez blisko pięć lat Klątwa Królika swoim specyficznym dla serii humorem trafiła chyba w gusta oczekujących go fanów, czego dowodem są trzykrotnie wyższe od kosztów produkcji zyski oraz przychylne opinie kierowane w stronę realizatorów.

Już od pierwszych dni “kariery filmowej” Wallace’a i Gromita towarzyszyło im w sposób szczególny jedno nazwisko – Julian Nott. Mając na swoim koncie partytury do wszystkich epizodów w jakich pojawiały się te kultowe postaci, jasne było, że nikt bardziej nie będzie się nadawał do sporządzenia ścieżki dźwiękowej pod pełnometraż niż on sam. Zatrudniając Notta, studio otoczono go jeszcze kilkoma pomocnikami z ex-grupy Media Ventures takimi jak: Rupert Gregson-Williams, czy James Michael Dooley. Mając tak klarowną stylowo ekipę na zapleczu, kompozytor mógł pokusić się o porywającą, magnetyczną partyturę. Taką też otrzymaliśmy. Interesującą, przesianą sporą dawką muzycznego humoru ze świetnie zaaranżowanym tematem przewodnim i fantazyjnym “action-score”. Dawno już obcowanie z kompozycją do filmu animowanego nie przyniosło mi takiej satysfakcji jak chwile spędzone przy Klątwie Królika. Nie jest to totalnie epicki Zimmer z Króla Lwa, czy przebrzmiały Silvestri z Lilo i Stitch lub Dżungli. Julian Nott i jego pomocnicy potrafili pójść na kompromis, tworząc zarówno pasjonującą ilustracje, świetnie opisującą wydarzenia dziejące się na ekranie, jak i atrakcyjny poza nim mariaż muzyczny, nie zanudzający, nie terroryzujący uszów słuchacza natłokiem dźwięku, a wywołujący przeważnie uczucia satysfakcji i uśmiech na twarzy odbiorcy.

Emocje takie wywoła już utwór rozpoczynający płytę, A Grand Day Out, wychodzący z tematem przewodnim. Ta trzymana w formie marszu, przyjemna melodia od ponad 10 lat zdobi już filmiki z cyklu Wallace i Gromit. Nowością są fanfary otwierające go, zakrawające o komiczną epickość. Takimi zabiegami rozluźniającymi partyturę, Nott i koledzy posługują się nader często. Znakomitym tego przykładem jest motyw “Królikołaka” pojawiający się na początku Anti-Pesto To The Rescue. Z natury tajemniczy, zorkiestrowany jest w taki sposób, że zamiast zagęszczać atmosferę, często ją rozładowuje. Fantazyjne orkiestracje do jakich uciekają się kompozytorzy są tu bardzo istotne, ubarwiając znacznie ścieżkę. Czynią to także często wprowadzane przez chłopców z Media Ventures sample elektroniczne oraz solowe instrumenty jak na przykład: organy kościelne wygrywające w zabawny sposób potraktowaną, “podręcznikową” muzykę grozy.

Pomimo sporej ilości “smaczków” w underscore jakie czekają nas na całej długości płyty, stoi ona pod znakiem muzyki akcji. Nott opiera ją na dwóch tematach: Anti-Pesto oraz heroicznym. Pierwszy z nich, to typowy temat akcji, towarzyszący niemalże wszystkim wyczynom naszych bohaterów. Porywający, łatwo wpadający w ucho i doskonale zorkiestrowany przypadnie z pewnością nam do gustu w utworach: Anti-Pesto To The Rescue lub A Big Trap. Nieco rzadziej słyszanym, ale równie fantazyjnym jest temat heroiczny pojawiający się ilekroć Wallace i Gromit przystępują do jakiegoś działania. Usłyszymy go między innymi w dwóch wyżej wymienionych utworach. Ważnym elementem wyrazu nie tylko w tym temacie ale w całej partyturze jest epicki chór. O wiele częściej towarzyszy on jednak motywowi “Królikołaka”, który z minuty na minutę staje się coraz większym zagrożeniem dla… ogródków mieszkańców miasteczka. Szczególne wrażenie zrobi na nas w Harvest Offering i Transformation.

Chcąc rozpisać się dosadnie o tym jakże interesującym dziele muzycznym musiałbym poświęcić nań o wiele więcej akapitów. Unikając jednak zbędnych analiz niech wystarczą moje pozytywne wrażenia jakie wyniosłem z obcowania z tym 48minutowym albumem. Nie jest to muzyka szczególnie oryginalna, nie jest to także żadne ambitne dzieło, nad którym należałoby przelewać łzy. Jedyne łzy jakie możemy tu przelać, to łzy radości przypominając sobie niektóre komiczne sytuacje filmowe wsłuchując się w album. Właśnie na takim rozrywkowym poziomie trzymana jest muzyka Notta i jego współkompozytorów. Polecam… nie tylko miłośnikom przygód Wallace’a i Gromita.

Najnowsze recenzje

Komentarze