Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Bronisław Kaper

Glass Slipper, the (Szklany Pantofelek)

(2005)
-,-
Oceń tytuł:
Tomek Goska | 15-04-2007 r.

Któż by się spodziewał że prosta jak drut historia sieroty, która znajduje lekarstwo na swoje życiowe problemy wśród wędrownych artystów będzie cieszyć się tak ogromną popularnością? Lili była chyba najbardziej niespodziewanym sukcesem 1953 roku. Produkujące ten obraz studio MGM chcąc kontynuować dobrą passę i wykorzystując stałe zapotrzebowanie rynku na musicale wyłożyło pieniądze na kolejny film tego pokroju. Skolekcjonowano więc większość ekipy realizatorskiej z Charlesem Walterem (reżyseria) i Helen Deutsch (scenariusz) na czele, która dwa lata wcześniej pracowała nad Lili i zabrano się za filmowanie. Szklany Pantofelek, to przeniesiona do rzeczywistości wersja znanego chyba nam wszystkim opowiadania o Kopciuszku. Wszystko koncentruje się więc wokół sponiewieranej przez własną rodzinę, biednej Elle (w rolę tą wcieliła się znana z Lili Leslie Caron), w której pewnego razu zakochuje się książę Charles (Michael Wilding). Film mimo iż stylizowany na opowiadaniu braci Grimm różni się od niego między innymi tym, że został całkowicie pozbawiony wątków fantastycznych (na przykład zamiast wróżki pojawia się miejscowy dziwak, Pan Toquet), a i zakończenie nie jest takie szczęśliwe. Być może dlatego obraz nie cieszył się tak dużą popularnością jak wyprodukowana dwa lata wcześniej Lili. Fantazja twórców najzwyczajniej w świecie rozminęła się z gustami widowni, która wolała najwyraźniej trzymać się Disney’owskiej wersji.

MGM kolekcjonując ekipę do Szklanego Pantofelka nie zapomniała o Bronisławie Kaperze. Wszak napisana przez niego muzyka przyczyniła się znacznie do sukcesu Lili, a Oscar którego otrzymał za nią zrobił filmowi Waltera i studiu niezłą reklamę. Polak zawsze z zamiłowaniem patrzył na kino śpiewu i tańca. Udzielając wywiadów i odpowiadając na pytania związane ze swoją profesją Kaper wielokrotnie podkreślał, że najmilej wspomina pracę nad Lili i Szklanym Pantofelkiem, gdyż filmy te dawały mu o wiele więcej satysfakcji z tego co robi niż jakiekolwiek inne. Miało to oczywiście wpływ na efekt końcowy i jakość wymienionych wyżej dwóch kompozycji. Pierwsza z nich była hybrydą skrajnie przeciwnych sobie stylów muzycznych: folklorystycznej sielanki, pełnej dramatu dziewiętnastowiecznej muzyki baletowej i współczesnej Kaperowi hollywoodzkiej ilustracji. Czyniło to z tej partytury dzieło zaskakujące i bardzo frywolne. Szklany Pantofelek choć dalej bardzo pogodny, pozbawiony jest już tej nieskrępowanej, wręcz dzikiej swobody. Zamknięta w obrębie orkiestry partytura poprzez pryzmat hollywoodzkich standardów wchodzi w stylistykę osiemnastowiecznej muzyki europejskiej (głównie oper i baletów) czarując słuchacza magią płynącą z dramatycznej symfonii okraszonej od czasu do czasu elementem komicznym, tak charakterystycznym dla muzyki kina familijnego.

Muzyka do Szklanego Pantofelka przez równo 50 lat tkwiła na półkach archiwów MGM porośnięta sporą warstwą kurzu. Zgroza bierze, że nawet wytwórnia nie zdobyła się nigdy na wypuszczenie winylu z choćby fragmentami tej partytury. Pół wieku po premierze obrazu o tej kompozycji przypomniało sobie Film Score Monthly, które od pewnego czasu systematycznie wydawało co bardziej znakomitsze pozycje z filmografii Kapera. Dwupłytowy album z muzyką do Szklanego Pantofelka jaki ukazał się nakładem FSM w pełni rekompensuje zaległości zarówno fanów klasyków muzyki filmowej jak i twórczości Polaka na emigracji. Pierwszy dysk zawiera kompletną muzykę jaka zdobiła film, drugi z kolei zapełniony jest utworami alternatywnymi i demówkami skomponowanymi jeszcze w fazie robienia zdjęć.

Otwierający pierwszą płytę dwu i pół minutowy Main Title / Rich Old Duke zapoznaje nas z tematyką na bazie jakiej zbudowana będzie dalszą część kompozycji Kapera. Typowo już dla filmów tego okresu witani jesteśmy podniosłymi, pełnoorkiestrowymi fanfarami, które powoli przechodzą w temat księcia Charlesa. Ta podniosła, majestatyczna melodia na instrumenty dęte blaszane nie ogranicza się tylko do ozdabiania bohatera. Towarzyszy również scenom, gdzie podkreślany jest wystawny styl arystokratycznego życia. Kompozytor epatuje więc nim nader często, czyniąc zeń nawet podłoże melodyjne pod tańce, tudzież Poloneza czy Menueta (Polonaise / First Minuet) opiewające sceny z balu.

Drugim, o wiele częściej spotykanym w partyturze tematem jest temat Elle. Ta pokrzywdzona przez los biedna dziewczyna ilustrowana jest bardzo piękną, oplecioną delikatnością i romantyzmem melodią. Genezy powstania tego tematu jest z grubsza podobna do sytuacji jaka miała miejsce w Lili. Tak jak tamtejsze Hi-Lili, Hi-Lo centrum uwagi skupia tu piosenka Take My Love z liryką napisaną przez Helen Deutsch. Sama piosenka pojawia się w filmie tylko raz pod koniec Charles Alone And First Kiss / Take My Love w akompaniamencie przodka fortepianu – klawikordu, natomiast melodia ją zdobiąca powraca tylekroć, ilekroć główna bohaterka targana jest przez problemy natury emocjonalnej. Najczęściej aranżowana jest na inne instrumenty orkiestry ze smyczkami i klarnetem na czele. Z upływem czasu w filmie melodia ta przeradza się w temat miłosny pomiędzy Elle a księciem Charlesem. Na tą modłę wykreowane są fragmenty dwóch utworów-kolosów: Kitchen Ballet i End Title And Cast. Warto także zwrócić uwagę na Walca, również stylizowanego na temacie Elle (Waltz).

W Szklanym Pantofelku jak to przystało na musical spotykamy elementy śpiewu i tańca. Bronisław Kaper ilustrując je sięgnął do doświadczeń jakie zdobył dwa lata wcześniej pisząc Lili. Połączył więc stylistykę dziewiętnastowiecznej opery i baletu z charakterystyczną dla filmów Disney’a swobodą muzyczną. Samych scen tanecznych w porównaniu z Lili jest tu o wiele więcej, analogicznie więc wzrasta ilość muzyki ilustrującej je. Pierwszy musicalowy akcent dopada nas w Pantomic Ballet – utworze zdobiącym fragment, gdy Elle oczami wyobraźni przenosi się do pałacu Charlesa. Kaper wziął tu na tapetę podniosły temat księcia, wplatając go pomiędzy żywiołowy, przypominający operowe wariacje underscore. Centralnym punktem kompozycji jest jedenastominutowy Kitchen Ballet opiewający kolejną scenę z bogatej wyobraźni służącej. Utwór ten jest istną huśtawką emocjonalną. W jednym momencie porywani jesteśmy przez pompatyczną i pełną życia sekcję dętą, by chwilę później zanurzyć się w upojeniu jakiego dostarczą nam dramatyczne skrzypce. Wszystko jednak w ładny i zgrabny sposób łączy się ze sobą tworząc spójny, miejscami fascynujący blok dźwiękowy. Podobnych wrażeń dostarczy Tehara Ballet – fragment wchodzący w skład prawie piętnastominutowego kolosa muzycznego zamykającego partyturę. Spore zasługi w tym wszystkim ma Robert Franklyn, można by powiedzieć że stały współpracownik Kapera, który doskonale zorkiestrował jego kompozycję.

Ciekawie prezentują się alternatywne wersje tych trzech utworów, które znajdziemy na drugim dysku. Kaper napisał te tracki i nagrał jeszcze podczas kręcenia zdjęć, po czym wielokrotnie, w zależności od postępu w postprodukcji obrazu skracał je i nagrywał od nowa. I tak na przykład Pantomic Ballet skrócony został w wyniku zabiegów kosmetycznych filmu o kilkadziesiąt sekund komicznych pasaży pomiędzy poszczególnymi frazami, a Tehara Ballet pozbawiony został sześć i pół minuty partytury po wyrzuceniu przez montażystów dwóch scen. Płytę wieńczy krótki zapis z sesji, mianowicie dialogu pomiędzy Kaperem, a Rózsą który dyrygował Szklanego Pantofelka. Jako ciekawostkę warto dodać, że Bronisław Kaper po przyjeździe do Stanów Zjednoczonych nigdy nie podjął się dyrygowania swoich kompozycji, gdyż uważał, że za słabo zna język angielski. Po latach, gdy już posługiwanie się angielskim nie sprawiało mu większych trudności z czystego przyzwyczajenia zlecał tą robotę innym.

Cóż, Bronisław Kaper skomponował kawał dobrej muzyki, może nie tak fantazyjnej i zaskakującej jak Lili ale teoretycznie (bo w praktyce nie dane mi było ujrzeć) dobrze wtapiającej się w familijny charakter filmu. Dwupłytowe wydanie FSM z pewnością zadowoli miłośników klasyków muzyki filmowej, a przede wszystkim twórczości Kapera. Ta pozycja kierowana jest raczej tylko i wyłącznie dla nich, bo reszta nie czująca jakiegokolwiek pociągu do stylistyki ilustracyjnej narzuconej przez Golden Age może pogubić się w zalewającym często partyturę potoku dźwięków i skrajnych emocji.

Najnowsze recenzje

Komentarze