Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Akira Ifukube

Daikaijū Baran (Varan the Unbelievable)

(1958/1996)
-,-
Oceń tytuł:
Dominik Chomiczewski | 05-07-2018 r.

Po udanej dystrybucji w Stanach Zjednoczonych Godzilli i Rodana – ptaka śmierci, dwóch pierwszych filmów kaiju-eiga Ishiro Hondy, padł pomysł, aby wytwórnia Toho połączyła siły z amerykańskimi producentami w celu stworzeniu kolejnej produkcji o wielkich potworach. Pierwotny projekt zakładał, że będzie to dwuczęściowy miniserial telewizyjny o Varanie, gigantycznym gadzie. Aby dostosować przedsięwzięcie do potrzeb małego ekranu, Ishiro Honda nakręcił sceny w specjalnym, „kwadratowym” formacie, do tego na taśmie czarno-białej. W międzyczasie jednak zbankrutowała wytwórnia ABC, której pododdział AB-PT współprodukował z Toho ów miniserial. Pozostawieni na lodzie Japończycy postanowili jednak dokończyć widowisko. Aby odzyskać zainwestowane pieniądze, zdecydowano się przeznaczyć produkcję do japońskich kin, które w owym czasie zbierały liczną widownię na kolejnych seansach tytułów spod znaku kaiju-eiga. W tym celu dokonano szeregu zmian: część scen zostało wyrzuconych, inne zostały nakręcone od nowa, ponownie nagrano większość muzycznej ilustracji, przeróbce podległ także format obrazu. Efektem tych wszystkich zabiegów z dwuczęściowego miniserialu dla telewizji stworzono pełnometrażową produkcję, która weszła na ekrany pod tytułem Daikaiju Baran. Film ten najlepiej znany jest pod angielskim tytułem Varan the Unbelievable.

Fabuła opowiada o tytułowym Varanie, który zamieszkuje jezioro w pobliżu wioski Kunishiroshima, gdzieś na północy wyspy Honsiu. Tamtejsi mieszkańcy czczą go jako boga o imieniu Baradagi. Pewnego dnia do osady przybywa trójka mężczyzn, którzy zajmują się badaniem mitycznych stworzeń. Obecność naukowców powoduje jednak gniew Varana, który niszczy bezbronną wioskę. Do akcji wkracza japońska armia.

Omawiane w pierwszym akapicie zawirowania związane z filmem Hondy nie mogły nie przełożyć się na finalny efekt. Varan the Unbelievable bywa uznawany za jeden z najgorszych obrazów Toho. Problemem jest przede wszystkim chaotyczny, sklejany naprędce montaż i kilka głupkowatych scen (na przykład lot tytułowego potwora, któremu towarzyszy dźwięk… startującego odrzutowca). Ponadto film odstawał od ówczesnych mu produkcji czarno-białą taśmą (co akurat, moim zdaniem, po latach wyszło filmowi na dobre). Zresztą sami decydenci z Toho nie chcieli Varana w kolejnych filmach kaiju-eiga – potwór ten pojawił się później tylko na moment w Zniszczcie wszystkie potwory z 1968 roku. Najlepszym elementem tego przedsięwzięcia, z czym zgadza się większość recenzentów, jest muzyka skomponowana przez Akirę Ifukube. Ukazała się ona na soundtracku wytwórni Toshiba Emi Japan.

Seans rozpoczyna monumentalne Main Titles, jeden z najlepszych utworów skomponowanych przez Ifukube na potrzeby kina. Składa się on niejako z dwóch płaszczyzn. Pierwszym jest niezwykle charakterystyczny temat Varana, melodia szorstka, agresywna, z pazurem, świetnie sprawdzająca się jako swoisty sygnał alarmowy dla widza. Myślę, że to wprost idealne odzwierciedlenie muzyczne gargantuicznego potwora. Drugą płaszczyzną jest chór, po raz pierwszy użyty przez Ifukube w filmie kaiju-eiga. Odnajduje on swoje przełożenie w kulcie Varana – gromki chór wyśpiewuje słowo Baradagi, czyli imię, jakim obdarzyli go mieszkańcy wioski Kunishiroshima, co też podkreśla folkowo-mitologiczny charakter bestii. Zespolenie tych dwóch sfer wypada doprawdy spektakularnie tak w domowym zaciszu, jak i podczas napisów początkowych, które wprost doskonale zapowiadają dalszy seans (a że film później rozczarowuje, to inna sprawa). Wspaniale prezentuje się również coda utworu, która, w odróżnieniu od reszty drapieżnej kompozycji, wypada przede wszystkim triumfalnie, co akcentuje majestatyczność Varana. Utwór ten znalazł się w muskularnej, czysto symfonicznej aranżacji na drugiej części popularnej Symphonic Fantasii.

Genialnemu Main Title poświęcę jeszcze jeden akapit, aby dokładnie przyjrzeć się źródłom zastosowanych przez Ifukube rozwiązań muzycznych. Zacznijmy od chóru. Otóż podobną, choć nie identyczną, harmonię partii chóralnych Japończyk spróbował pięć lat wcześniej w swoim balecie Shaka, który opowiadał o życiu Buddy. Ponadto tekst z Main Title jest śpiewany w odpowiednio zmodyfikowanym Pali, starohinduskim języku, w którym powstało także libretto Shaki (pomijając to, że kult Varana, czyli Baradagiego, w obrazie Hondy ma charakter raczej shintoistyczny). Zresztą sama próba wejścia w prymitywny świat mieszkańców wioski Kunishiroshima musiała być dla Ifukube czymś wyjątkowym, w końcu częściowo wychował się wśród Ajnów (rdzennych mieszkańców Japonii), do których muzyki niejednokrotnie się odnosił. Główny temat jest natomiast pewnym rozwinięciem pomysłów melodycznych z dwa lata wcześniejszej partytury z filmu Rodan – ptak śmierci. Jedna z jego fraz, słyszana np. od 0:53 do 1:00 w rzeczonym kawałku, z kolei zdaje się być wzorowana na fragmentach Shaki.

Muzyka Ifukube, jak niemal w każdym filmie kaiju-eiga, w sporej mierze sprowadza się do odpowiedniego budowania napięcia. W tym celu Japończyk zaprzęga oczywiście całą orkiestrę, nierzadko sięgając do najniższych rejestrów poszczególnych instrumentów, co też nadaje posępnego i ponurego wydźwięku. Na szczęście przygotował poza tym kilka ciekawych pomysłów/motywów, które z łatwością dają się wyłapać podczas seansu i odsłuchu. Mamy tutaj temat Varana plastycznie dostosowany na potrzeby filmowego underscore’u, krótką, chromatyczną przejażdżkę sekcji dętej, czy dość typowy dla Ifukube, „wznoszący się” pochód orkiestry. Wszystkie te rozwiązania spotykają się w dwóch epickich, miejscami wręcz przytłaczających swoją burzą dźwiękową, utworach Fierceness of Baran. Do tego w warstwie underscore’u pojawia się od czasu do czasu motyw tajemnicy, a także motyw liryczny (najładniej prezentuje się w aranżacji na chór i solową trąbkę). Do tego Ifukube sięga w paru miejscach po chór z Main Title, nadając mu bardziej procesyjny charakter. Zresztą zostaje on zastosowany w formie diegetycznej w scenie oddawania kultu Baradagiemu. Jak widać, trudno więc mówić tutaj o jakiejś odtwórczej i banalnej partyturze. Wprost przeciwnie – taką pokaźną bazę tematyczną rzadko kiedy możemy obserwować u Ifukube. A na tym wcale nie koniec.

W drugiej połowie filmu do głosu dochodzą bowiem chwytliwe, militarne marsze, ilustrujące batalie filmowego potwora z japońską armią (koncepcja doskonale sprawdzona przy okazji pierwszej Godzilli, zresztą w tych scenach pojawiają się kadry stockowe z pierwszego i drugiego obrazu o radioaktywnym jaszczurze). Wyróżniają się tutaj zwłaszcza dwie melodie, jedna bardziej dostojna, druga bardziej lekka i zwiewna. Obydwie cechuje energetyczny aranż, z nieodzownymi dla tego typu utworów sekcję dętą i werblami. Słychać tutaj echa utworów, które Ifukube napisał w czasie drugiej wojny światowej na zlecenie cesarskiej armii, głównie Obertura Festiva 'Sa Bago Filipinas i Prelude du Soldat. Ważne jest także to, że to pierwsze ich pojawienie się w filmach kaiju-eiga (do recyclingu materiału z rzeczonej partytury jeszcze wrócę). Jakby tego było mało, to Ifukube w króciutkim Self Defense Forces Tank Takes Action stosuje jeszcze jeden marsz, którego genezy należałoby z kolei szukać w pierwszej części Symphony Concertante for Piano and Orchestra z 1941 roku.

Omawiana wyżej partytura z pełnometrażowego filmu jest de facto doszlifowaną partyturą z dwuczęściowego miserialu, który koprodukowany był jeszcze z Amerykanami. Również i ona znalazła się na recenzowanym wydawnictwie. Jak zostało wcześniej wspomniane, w związku ze zmianami scenariuszowymi i montażowymi, przy powstawaniu kinowej wersji Varana Ifukube został zobligowany do przerobienia swojej muzyki, którą napisał na potrzeby miniserialu. I tak też większość utworów zaledwie nieco miesiąc później została ponownie nagrana, przy czym część kompozycji ze „starego” materiału znalazła się jednak w finalnym filmie (o pośpiechu może świadczyć chociażby to, że na nagraniu znajdą się pojedyncze błędy wykonawcze). Na soundtracku, w bloku poświęconym telewizyjnej ścieżce dźwiękowej, umieszczone zostały tylko te kompozycje, które nie zostały powtórzone w produkcji pełnometrażowej. Jak się one prezentują?

Jak łatwo się domyślić, sporą część muzyki, w tym większość bazy tematycznej, będziemy kojarzyć z lektury poprzedniego materiału. Warto jednak zauważyć, że Ifukube, zapewne mając po prostu więcej czasu, znacznie podrasował swoją muzykę. Dobrym przykładem jest Main Title, które w wersji telewizyjnej wypada dużo mniej przekonująco: chór jest słabszy, a dęciaki nie wybijają się tak jaskrawo, jak w filmie pełnometrażowym – zresztą sam Ifukube przy nowszej wersji tego utworu napisał na oryginalnej partyturze po angielsku jakże wymowne słowo „better”. Są też tutaj inne zmiany, czasem kosmetyczne, inne nieco bardziej znaczące, np. Mystery Of The 20th Century z pełnometrazówki i Rockets And Eastern Monsters z miniserialu prezentują analogiczny pomysł z ostinato na fortepian, choć nuty są nieco inne. Novum jest tutaj, jak zawsze chwytliwy, marszyk The Self Defense Forces To Iwadani Village, czerpiący zamysły melodyczne ze wspomnianego wcześniej Obertura Festiva 'Sa Bago Filipinas’. W ten o to sposób partytura z telewizyjnej wersji jawi się jako ciekawy dodatek, dzięki któremu można prześledzić zmiany, jakie dokonały się podczas stosunkowo długiej pracy Ifukube nad widowiskiem Hondy. Wróćmy jednak do score’u z filmu pełnometrażowego.

O ile partytura z filmu nie jest wolna od zapożyczeń lub inspiracji wcześniejszymi utworami Ifukube, o tyle nie sposób nie zauważyć, jak dużo pochodzących z niej elementów odnalazło swoje miejsce w późniejszych ścieżkach dźwiękowych Japończyka. Zacznijmy najpierw od tego, że temat główny Varana w kolejnych latach (nawet w serii Haisei z pierwszej połowy lat 90.) stał się tematem Rodana, innego potwora, częstego adwersarza słynnego Godzilli. Jest to o tyle zastanawiające, że Ifukube ilustrował przecież pierwszy film o Rodanie, który powstał dwa lata przed Varan the Unbelievable, lecz z jakiegoś powodu postanowił jednak nie odnosić się do tego materiału przy okazji kolejnych obrazów z udziałem tej bestii. Z kolei dwa główne marsze weszły w skład Battle in Outer Space March z Bitwy w kosmosie. Ponadto krótkie marsze z Self Defense Forces Tank Takes Action i telewizyjnego The Self Defense Forces To Iwadani Village możemy usłyszeć w The Little Prince and the Eight-Headed Dragon, jedynym filmie animowanym w karierze Ifukube. No i nie możemy zapominać, że wypróbowana w Main Title fuzja orkiestry i rytualnych partii chóralnych znalazła później zastosowanie w temacie głównym ze sławnego King Kong vs. Godzilla.

O tym, jak efektownie prezentuje się muzyka Ifukube, możemy się przekonać nie tylko biorąc na warsztat film lub oficjalny soundtrack, ale także sięgając po pewną pożal się boże wariację dzieła Hondy, w której to… tej partytury praktycznie nie uświadczymy. Otóż w 1962 roku, za sprawą wytwórni Crown Pictures Enterteinment, na amerykańskim rynku ukazała się przerobiona wersja obrazu Hondy (tak naprawdę dopiero przy tym filmie pojawił się tytuł Varan the Unbelievable), z którego wyleciało większość oryginalnego score’u Japończyka. Została on zastąpiony zupełnie bezpłciową, pozbawioną jakiegokolwiek pomysłu muzyką stockową, typową dla horrorów tamtych czasów. Spłycenie roli ścieżki dźwiękowej oraz kolejne cięcia montażowe poskutkowały powstaniem jeszcze bardziej nieporadnego i dziwacznego produktu. Oryginalny film Hondy z rewelacyjnie oddziałującą ścieżką dźwiękową Ifukube będzie na pewno dużo lepszym wyborem dla każdego fana kaiju-eiga.

Varan the Unbelievable jest powszechnie postrzegany za jedną z najlepszych partytur w karierze Akiry Ifukube. I trudno się takim opiniom dziwić. Fenomenalny temat główny, chwytliwe marsze, doskonałe oddziaływanie w ruchomych kadrach (niejako ratujące film od kompletnej porażki artystycznej), a także sam fakt, że jest tu wiele koncepcji muzycznych, z których Ifukube będzie czerpał w kolejnych latach – to wszystko świadczy z pewnością o wyjątkowości przygotowanej przez niego ścieżki dźwiękowej. Prawdę mówiąc, cenię ją sobie bardziej od kultowej Godzilli.

Najnowsze recenzje

Komentarze