Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Hans Zimmer

Frost/Nixon

(2008)
-,-
Oceń tytuł:
Paweł Stroiński | 06-11-2016 r.

David Frost i Richard Nixon. Z jednej strony popularny angielski showman, który regularnie latał między Londynem, Nowym Jorkiem a Sydney, z drugiej zhańbiony aferą Watergate były prezydent. Nie była to byle jaka afera. Nixon kazał CIA podsłuchiwać swoich bezpośrednich konkurentów politycznych. Frost wpadł na prosty pomysł – zrobić z byłym prezydentem wywiad. Nie chciała go żadna z dużych stacji telewizyjnych, więc dziennikarz opłacił go z własnych pieniędzy. Wielkie ryzyko się opłaciło. Tę historię i to, jak Nixon de facto wreszcie przyznał się do swego udziału w aferze, opisał w swej sztuce Peter Morgan. Zafascynował się nią reżyser Ron Howard, świeżo po komercyjnym sukcesie Kodu da Vinci i po opóźnieniu zdjęć do Aniołów i demonów. Bardzo chciał zrealizować projekt, jednak postawił jeden warunek: tytułowe role w Frost/Nixon mieli zagrać Michael Sheen i Frank Langella, którzy grali te postaci na West Endzie. Studio się zgodziło. Znani aktorzy wzmocnili też drugi plan, przede wszystkim Kevin Bacon jako Jack Brennan, Oliver Platt i Sam Rockwell. Większość ekipy z Kodu da Vinci wróciła mimo czterokrotnie mniejszego budżetu.

Jednym z tych, którzy zaangażowali się w projekt mimo dużo mniejszych pieniędzy był kompozytor Hans Zimmer, dla którego była to trzecia współpraca z reżyserem po Ognistym podmuchu z 1991 roku i wspomnianym Kodzie da Vinci. Początkowo plan był, by do filmu podłożyć tylko piosenki, a score sprowadzić wyłącznie do minimum. Wizja jednak się zmieniła, a kompozytor ostatecznie uznał ten projekt za jeden z najtrudniejszych w karierze. Trudno zilustrować film oparty na sztuce teatralnej, a więc prowadzony głównie przez dialogi. Problemy Zimmera były całkiem podobne do tych, z którymi musiał zderzyć się Ron Howard. W jaki sposób to uczynili, dobrze pokazuje wydany przez Varese Sarabande album.

I płyta, i film, rozpoczyna nerwowe, oparte na prostym ostinacie Watergate. Utwór ten prowadzony jest przede wszystkim przez wiolonczelę Martina Tillmana, jedyny żywy instrument tej ścieżki. Reszta bowiem została stworzona na samplach, co jest jeszcze jednym dowodem na obniżenie budżetu także dla kompozytora. Watergate dość dobrze streszcza plan Zimmera na ścieżkę – odnieść się do tradycji minimalistycznej i w ten sposób oddać trudne relacje między Frostem a Nixonem.

Pod tym względem kompozytor dostosowuje się do stylistyki filmu. Wiele mówiono na temat minimalizmu tej ścieżki w kontekście „intelektualnej gry w szachy” między byłym prezydentem a dziennikarzem. Problemem, na który Zimmer się skarżył, była odpowiedź na pytanie, jak powiedzieć coś nowego przy tak dobrym tekście i aktorstwie. Jest to, można powiedzieć, dość typowy dylemat przy przekładzie sztuki teatralnej na język filmu. Mimo że klasyczna definicja dramatu wg Arystotelesa mówi o „naśladowaniu postaci w działaniu”, nośnikiem informacji i fabuły jest w nim dialog. Widz filmowy prowadzony jest przez obraz. Nie można więc być do końca statycznym. Oprócz kilku decyzji dramaturgicznych, takich jak unikanie pokazania Nixona w pełnym planie na początku (w teatrze Langella wychodził na scenę i po prostu wypowiadał swoje orędzie do widowni), podstawowym planem Rona Howarda na poziomie obrazowym była dynamizacja pracy kamery. Aktorzy improwizowali ruch wewnątrz kadru. Reżyser miał dwóch operatorów. Jeden z nich, autor zdjęć Salvatore Totino, kręcił z ręki, drugi z kolei jest, jak wspomina Howard, „mistrzem steadicamu”. Ta ciągła ruchliwość, która wypada bardzo dobrze, może z wyjątkiem paru szwenków, czyli szybkich panoram, oddana zostaje także przez Hansa Zimmera. W dzisiejszej muzyce odpowiednikiem takiej pracy kamery jest właśnie nawiązanie do minimalizmu, wykorzystywanie ostinat. Ostinatem jest także główny temat ścieżki, zapowiedziany w Watergate, ale w najpełniejszej formie słyszany w Beverly Hilton i świetnym Insanely Risky. Minimalizm pomaga więc „ufilmowić” sztukę, a przy okazji wspomaga budowanie portretu psychologicznego postaci.

Jak na hollywoodzki film, zwłaszcza w reżyserii Rona Howarda, spotting jest bardzo ostrożny. Jedyny bardzo typowy fragment, ledwo słyszalny, to ilustrująca pokazywane Nixonowi zdjęcia wideo Cambodia. Jest to smutna, lekko dramatyczna minutowa elegia, jakich Hans Zimmer skomponował na pęczki. Oprócz wspomnianych już utworów, do zdecydowanych highlightów ścieżki zaliczyć można Research Montage. Ostatnią scenę przygotowań do wywiadu Zimmer podkreśla ostinatami i delikatną elektroniczną perkusją. Nieco delikatniejsze w nastroju jest zakończenie filmu. Zarówno Final Interview, jak i Nixon Defeated prowadzone są głównie przez fortepian. Ostatni z nich jest ciekawy, ponieważ traktuje prezydenta Nixona, jednego z najbardziej znienawidzonych prezydentów w historii kraju z dużą dozą empatii. Nie ma w nim żadnego triumfu, a lekki smutek wspomaga nawiązanie do Mozartowskiej Lacrimosy, jednego z najważniejszych utworów dla twórcy tej ścieżki.

Kończące album First Ideas to suita, na której Zimmer „uczył się” opowiadać tę historię, choć początek jest dla niej, jak się zdaje, zbyt mocny. A jest to niepozorna i nieco zapomniana ścieżka, pokazująca, że czasem w przypadku Hansa Zimmera warto raczej szukać w tych ścieżkach, które nie mają specjalnie wielkiego PR-u. Jedyna oficjalna wypowiedź dotycząca tego projektu mówiła tylko o tym, że nie wie, jak się zabrać za film, bo jest tak dobry. Do pewnego stopnia z kompozytorem można się zgodzić. Frost/Nixon jest zdecydowanie w czołówce filmów Rona Howarda, kręconym wyjątkowo lekką ręką i pozbawionym nadmiernego patosu. Score to z kolei inteligentna, mądra, czasem niejednoznaczna muzyka.

Najnowsze recenzje

Komentarze