Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Henry Jackman

Captain America: Civil War (Kapitan Ameryka: Wojna bohaterów)

(2016)
-,-
Oceń tytuł:
Paweł Stroiński | 05-06-2016 r.

Po zderzeniu się ze spiskiem, mającym od środka zniszczyć SHIELD i ze stworzonym przez Iron Mana Ultronem, Kapitana Amerykę i jego przyjaciół czeka nowa konfrontacja. Tym razem muszą się zmierzyć nie tylko z wrogami zewnętrznymi, ale i wewnętrznymi, do czego prowadzą układy mające uporządkować postępowanie superbohaterów po tragicznie zakończonej akcji w Lagosie. Do tego jeszcze dochodzi prywatna misja Steve’a Rogersa, by znaleźć i uratować Zimowego Żołnierza i, jak wiadomo, jego dobrego przyjaciela Bucky’ego Barnesa. Po znakomitym Zimowym żołnierzu do Wojny bohaterów (bo tak przetłumaczono angielskie „civil war”) wróciła cała ekipa odpowiedzialna za sukces drugiej części Kapitana Ameryki, od scenarzystów po reżyserów (bracia Russo) i znanego ze współpracy z Neilem Blomkampem operatora Trenta Opalocha. Bohaterów jest w filmie tak wielu, że nawet niektórzy aktorzy mówili o nim Avengers 2.5. Sprawdzona marka doprowadziła do chyba jednego z najlepszych dzieł kinowego uniwersum Marvela.

Do filmu wrócił też kompozytor Henry Jackman. Recenzenci powszechnie skrytykowali poprzednią ścieżkę, w kontekście filmowym moim zdaniem nie do końca sprawiedliwie. Faktem jest, że wydanie albumowe nie oddawało skomponowanej przez niego muzyce sprawiedliwości, gdyż w nim to cały, zilustrowany bardziej tradycyjnie, trzeci akt został właściwie pominięty. Początkowo kompozytor obiecywał, że nowy score będzie spójny z poprzednim i, ku przerażeniu zwłaszcza recenzentów, będzie tak samo eksperymentalny. Miało się stać jednak inaczej, co pokazuje wydany przez Hollywood Records album.

Do poprzedniej części odnosi się już pierwszy utwór, Siberian Overture. Materiał Winter Soldiera został jednak przetransponowany na orkiestrę, mówiąc ściśle, smyczki i drewno. Okazuje się, że industrialny temat nieźle się przenosi w klasyczne brzmienie. Po chwili jednak wraca jeden z dominujących elementów oryginalnej suity – wokalny jęk i syntezator. Na końcu otrzymujemy zapowiedź nowego tematu. Przypomina on dość mocno twórczość Alana Silvestriego, co ma sens w kontekście kina Marvela, a zwłaszcza filmów o Kapitanie Ameryce.

Nim jednak z nowym tematem głównym będzie się można zapoznać, słuchacza czeka nowy temat akcji. Od razu można zauważyć większą rolę orkiestry, choć z drugiej strony, był to element nie do końca dostrzegany w Zimowym Żołnierzu. Zrealizowana na wzór serii filmów o Jasonie Bourne’ie scena w Lagosie otrzymuje także podobną, opartą na ostinatach oprawę. Jest to jeden z niewielu momentów, w których Jackman bezpośrednio odwołuje się do stylistyki współczesnego RCP. Poza tym ścieżka brzmi inaczej niż typowe pochodzące z tej stajni dzieła. Choć konstrukcja underscore jest podobna do wcześniejszej ścieżki, w Wojnie bohaterów słychać dużo więcej nawiązań do Coplandowskiej Americany.

Ta uwaga pomaga zrozumieć przemiany tematu samego Kapitana Ameryki. W tym celu należy jednak odnieść się do wcześniejszych filmów serii. Pierwszy film utrzymany jest w konwencji przygodowego obrazu z akcją osadzoną w czasach drugiej wojny światowej. Z tego powodu też wybrano reżysera, Joe Johnstona, który pracował w dziale artystycznym Poszukiwaczy zaginionej Arki, a sam zrealizował takie filmy jak Człowiek-rakieta czy Jumanji. Konwencja też wpłynęła na wybór kompozytora, Alana Silvestriego, który dla bohatera stworzył dość radosny, patetyczny marsz. Wielokrotnie krytykowany Henry Jackman odciął się od tego zupełnie. Nie żeby seria Marvela słynęła z tematycznej spójności. Sam Iron Man ma aż trzy tematy (Ramin Djawadi, John Debney, Brian Tyler) i jedyny raz, kiedy jeden z tych tematów pojawił się poza serią, to drudzy Avengersi, których jednym z kompozytorów był Tyler. Temat Silvestriego pojawia się w Zimowym Żołnierzu raz, na samym początku, w scenie biegu pod Pomnikiem Waszyngtona. Wtedy świat Steve’a Rogersa był jeszcze prosty, czarno-biały. Dopiero później rozpada się i wtedy zaczyna dominować nowy, będący utrzymany w klasycznej stylistyce studia Remote Control, motyw Henry’ego Jackmana. Dzięki tej prostej, molowej harmonii kapitan Rogers staje się niejako postacią tragiczną, jedynym obrońcą starego świata, którego jednak w całości obronić się nie da. Po doświadczeniach rozpadu SHIELD, bohater nie stracił swojego systemu wartości i wciąż może stać na straży moralności.

Underscore jest skonstruowany podobnie jak w Zimowym żołnierzu. Zdaję sobie sprawę, że termin „underscore” jest dość mocno krytykowany, jednak „muzyka tła” nie jest, jak się zdaje właściwym określeniem, bo jest zbyt ogólne. Można mówić „materiał nietematyczny”, ale brzmi to dość niezręcznie. Wracając jednak do samej ścieżki, Consequences pokazuje znaną już ze wcześniejszej części serii konstrukcję, tym razem jednak bardziej opartą na propozycjach Aarona Coplanda. Podobnie zawierające pewne elementy suity dla Bucky’ego Ancestral Call, łączące się jednak z nowym motywem dla Czarnej Pantery. Motyw ten jest prawie zawsze wykonywany przez etniczne flety. Aranżacja na pełną orkiestrę zarezerwowana została dla sceny zaraz po napisach końcowych. W tym utworze Jackman wykorzystuje też część materiału stworzonego dla spiskowej organizacji Hydra. Do tego dochodzi jednak nowa melodia na trąbkę, osadzająca ścieżkę we wspomnianej już tradycji amerykańskiej.

W pierwszej części albumu, jak krytykowali niektórzy, niewiele się dzieje. Swoje brzmienie, oparte jednak na klasycznych środkach wyrazu, otrzymuje także Zemo, czarny charakter filmu. Usłyszymy tu cymbały i proste ostinato na flety, które powiązane jest nie z, jak mogłoby się zdawać Hannibalem Hansa Zimmera, a raczej materiałem Bucky’ego, czyli Zimowego żołnierza. Można mówić, że utwory te nie są zbyt interesujące poza filmem. Akcja wraca dopiero w następnym utworze. Tym razem jest już w całości oparta na orkiestrze – szybkie ostinata, które wykorzystują rytmy zarówno Winter Soldiera, jak i Kapitana Ameryki z poprzedniej części. Do tego jeszcze perkusja i przede wszystkim dęte blaszane. Pod względem rytmicznym może to nieco przypominać twórczość Jerry’ego Goldsmitha. Poszczególne postaci w scenie są definiowane albo poprzez ich motywy (Kapitan, Bucky), albo instrumentację (flet dla Pantery). To wskazuje na to, że Jackman dość dobrze rozumie klasyczny model ilustracyjny.

Wbrew pozorom, muzyka Anglika nie jest definiowana przez temat Kapitana Ameryki, czy nawet Bucky’ego, jak w tym filmie można już o nim mówić, ale przez inną nową melodię. Album wprowadza ją dość późno, choć w filmie ilustruje już tragiczny koniec akcji w Lagosie. To go wiąże z założonym przez scenarzystów tematem filmu – konsekwencji za własne czyny. Z powodu utworu, w którym jest chyba najlepiej reprezentowany, nazywa się go często tematem tytułowej wojny bohaterów. Tragiczny w swej ekspresji temat jest bardzo prosty, oparty tak naprawdę na dosłownie kilku nutach. Wyjątkowo dramatyczną aranżację zawiera Stepping Up. Do tego nowy temat dostaje wprowadzony w tym filmie Spider-Man, chyba najciekawsza postać Civil War, dostaje też własny temat, tym razem podobny do… głównego motywu z Iron Mana 3 Briana Tylera (łącznie z ostinatami!).

Pod koniec filmu akcja przyspiesza. Album zawiera muzykę z tego, co prowadzi do konfrontacji między skłóconymi bohaterami – wspomniane już Stepping Up, potem Standoff wprowadza akcję w Civil War. Oparty jest w dużej mierze nie tylko na tematach poszczególnych postaci, którym Jackman tematy stworzył (a więc bardzo dużo Spider-Mana i Kapitana Ameryki), ale na temacie wojny bohaterów czy odpowiedzialności. W pewnym sensie melodia ta jest kręgosłupem, na którym kompozytor buduje swoją narrację, co w kontekście całej historii ma oczywiście duży sens. Z elektroniki znanej z Winter Soldier pozostaje tylko jęk, reprezentujący przeszłość Bucky’ego. W Clash i Closure Jackman, jak sam twierdzi, pozwolił sobie na bardziej operowe pisanie, co go wprawiło w przerażenie, mając nadzieję, że uda się to podłożyć do filmu. Dzięki temu koniec filmu zyskuje jednak większy dramatyzm. Oparty jest na temacie konfliktu. Cap’s Promise zaś rozpoczyna materiał emocjonalny przechodzący w patetyczną wersję tematu Kapitana Ameryki, który tu po raz pierwszy od Siberian Overture ujawnia swoją ewolucję z tematu poprzedniej części filmu. Adagio, utwór bonusowy, zaś nie wnosi niestety zupełnie nic do narracji płyty.

Drugi Kapitan Ameryka był ścieżką moim zdaniem niesłusznie skrytykowaną, choć układ albumu, delikatnie mówiąc pozostawiał wiele do życzenia. W przypadku Wojny bohaterów mamy wyraźną ewolucję, która prowadzi jednak do pewnego paradoksu. Nowy temat dla Kapitana, wyrastający bezpośrednio z poprzedniego, bardziej przypomina stylistykę Alana Silvestriego, choć raczej temat z Avengersów, niż pierwszej części trylogii. Bardziej tradycyjne brzmienie i temat nawiązujący już silniej do amerykańskiej konwencji wytracają niestety przebojowość. Jako całość Wojna bohaterów wypada muzycznie lepiej niż Zimowy żołnierz i pod tym względem zarówno album, jak i sama kompozycja prezentuje się atrakcyjniej. Jako muzyka filmowa jednak wygrywa część poprzednia. Takich utworów jak Taking a Stand niestety już tu nie uświadczymy. A szkoda.

Inne recenzje z serii:

  • Iron Man
  • Iron Man 2
  • Iron Man 3
  • Captain America: The First Avenger
  • Captain America: The Winter Soldier
  • Captain America: Civil War
  • Thor
  • Thor: The Dark World
  • Avengers
  • Avengers: Age of Ultron
  • Guardians of the Galaxy
  • Guardians of the Galaxy vol. 2
  • Ant-Man
  • Doctor Strange
  • Agents Of S.H.I.E.L.D.
  • Daredevil (season 1)
  • Daredevil (season 2)
  • Agent Carter
  • Jessica Jones
  • Najnowsze recenzje

    Komentarze