Your browser is not supported! Update your browser to improve your experience.
Max Steiner

Now Voyager – Classic Film Scores of Max Steiner

(1973/1990)
-,-
Oceń tytuł:
Tomek Goska | 01-06-2016 r.

Żeby „poczuć” i prawdziwie zrozumieć kompozycje Maxa Steinera nie trzeba wcale dogłębnie studiować założeń muzyki scenicznej. Choć Austriak nigdy nie ukrywał źródeł swoich inspiracji, a prace Wagnera traktował jak swoistego rodzaju biblię, z której odczytywał życiowe drogi, to i tak o ostatecznym kształcie jego partytur decydowały filmowe emocje. To właśnie podążanie za głównymi bohaterami i sytuacjami w jakich się znajdują określały ton i barwę w jakiej przemawiał do widza. I mimo technicznej maestrii była to mowa bardzo klarowna, nasycona emocjami i dokopująca się za pomocą symfonicznego brzmienia do ludzkich instynktów. Rozumieli to współcześni decydenci studia RKO, a później Warner Bros., skoro z tak wielkim zapałem wręczali Steinerowi kolejne zlecenia. I tak oto w ciągu zaledwie trzech dekad stworzył on i asystował przy tworzeniu blisko 300 filmowych kompozycji. Z historycznego punktu widzenia wydaje się to bardzo znaczące (zwłaszcza dla formujących się wówczas założeń klasycznej partytury filmowej), aczkolwiek współczesne standardy i trendy brutalnie rozliczają się z tymi klasykami – nawet w świadomości teraźniejszych miłośników muzyki filmowej.



Całe szczęście zmienia się to ostatnimi czasy. W tym miejscu należą się słowa uznania nie tylko pod adresem wytwórni zajmujących się wyciąganiem z archiwów, odświeżaniem i publikowaniem zapomnianych już prac. Nieocenionym wkładem w popularyzowanie klasyków Złotej Ery jest działalność pasjonatów związanych z rzemiosłem muzycznym, którzy poświęcają swój cenny czas na rekonstrukcje zaginionych lub niekompletnych partytur. Odtworzenie zapisu nutowego to jedno, ale umiejętne pokierowanie pracą orkiestry w taki sposób, aby oddać ducha oryginału, to zupełnie osobna sprawa. Dlatego miło jest posłuchać nowych nagrań praskich filharmoników pod batutą Nicka Raine’a, czy też moskiewskich symfoników kierowanych batutą Williama Stomberga. Zanim jednak na arenie wydarzeń pojawiły się grupy rekonstruktorów, na rynku funkcjonował już potężny zbiór nagrań odwołujących się do klasyki muzyki filmowej. I nie chodzi mi bynajmniej o ścieżki nagrywane przez Joela McNeely, ale o kompilacje autorstwa Charlesa Gerhardta.



Jeżeli nic wam nie mówi to nazwisko, to bez obaw – dla większości światka muzyki filmowej jest ono równie enigmatyczne. Charles Gerhardt był amerykańskim dyrygentem i producentem muzycznym działającym u boku wytwórni RCA Victor. Na co dzień zajmował się sprawowaniem pieczy nad szeroko pojętą jakością nagrań rodzimej wytwórni, ale równie często stawał za pulpitem, by dyrygować nadzorowanymi przez siebie projektami. Jednym z nich była seria kompilacji produkowana przez George’a Korngolda, a poświęcona klasykom muzyki filmowej. W latach 1972-1978 nagrał z National Philharmonic Orchestra i wydał aż 14 albumów odwołujących się do twórczości Maxa Steinera, Franza Waxmana, Dymitra Tiomkina, Ericha Wolfganga Korngolda oraz wielu innych gigantów Złotej Ery. Mimo iż albumy miały charakter suitowych, skrótowych prezentacji wybranych fragmentów partytur, Gerhardt z niebywałym pietyzmem podchodził do swojego zadania. Nie omieszkał nawet kontaktować się z autorami prac, by uzgadniać detale. Część materiału była natomiast pochodną wcześniejszych koncertowych opracowań zaaprobowanych przez kompozytorów oryginału. Powstały w ten sposób produkt miał prawo walczyć o rozproszoną awangardowymi tworami uwagę ówczesnego odbiorcy. Ale czy tylko ówczesnego? Poczynione prawie dwie dekady później wznowienie, zremasterowane w technologii Dolby Surround i wydane na krążkach CD, udowodniło, że kompilacje od Gerhardta wytrzymały próbę czasu. A nad jedną z nich warto się pochylić w sposób szczególny.

Now Voyager – The Classic Film Scores Of Max Steiner to drugie po monografii Korngolda podejście do klasyki Złotej Ery. Niezwykle trudno było na jednym winylu podsumować jakże bogatą twórczość Maxa Steinera. Z tego też tytułu zdecydowano się na opublikowanie fragmentów najbardziej prestiżowych kompozycji Austriaka. Otrzymaliśmy więc trzy oscarowe highlighty: tytułowe Now Voyager, The Informer oraz Since You Went Away. Oczywiście nie mogło zabraknąć ikonicznych tematów z King Konga, ale najbardziej okazale prezentują się fragmenty z niepozornie zapowiadającego się Four Wives i Saratoga Trunk. Wszystko rozpisane w taki sposób, by przykuć uwagę słuchacza na cały, 53-minutowy czas prezentacji. Trzeba przyznać, że ambitnie postawione cele zostają ostatecznie spełnione, bo po pierwszym odsłuchu po prostu zakochałem się w tym albumie. Choć od tamtego momentu minęło już trochę czasu, moje zdanie pozostaje ciągle to samo: jest to jedna z najlepszych kompilacji twórczości Maxa Steinera z jakimi miałem do czynienia.


Da się to odczuć już od pierwszych minut spędzonych przy temacie z oscarowego Now Voyager. Rozpoczynamy tradycyjną fanfarą studia Warner Bros., towarzyszącą niemalże każdej ilustracji Steinera stworzonej po 1937 roku. Dalsza część tego niemalże sześciominutowego utworu koncentruje się wokół napisanej w romantycznych duchu ilustracji. Nasycone dramaturgią granie stoi pod znakiem pięknego tematu, który w późniejszym czasie posłuży za linię melodyczną popularnej piosenki It Can’t Be Wrong. Wspaniała, ciepła atmosfera wylewająca się z tego utworu będzie domeną wielu następnych fragmentów prezentowanych na krążku od RCA/Sony.



Zanim to jednak nastąpi przed nami siedmiominutowa suita poświęcona jednej z najbardziej znaczących dla kariery Steinera partytury – King Konga. I tu rzecz ciekawa, bo prezentowany w niej zbiór tematyczny nie ogranicza się tylko do rzeczonego filmu, ale zahacza również o tworzony w tym samym roku sequel. Zatem po budzącym niepokój wstępie obrazującym podróż do Wyspy Czaszki, uderzamy w patetyczny ton, gdzie prym wiodą dwa mocne motywy: Konga oraz jego syna. Po serii spektakularnych fraz zmierzamy do melancholijnej melodii z końcówki pierwszego filmu, by na sam koniec raz jeszcze przypomnieć o patetycznej, genialnej wizytówce Konga. Wiele osób, z którymi rozmawiam na temat tej partytury, mówi mi, że mimo faktycznie świetnej konstrukcji, raczej ciężko przebić im się przez długie i intensywne słuchowisko w jego oryginalnym formacie. Cóż, być może ta suita będzie idealnym zastępstwem ponad 70-minutowego kompletnego nagrania.



W równie patetycznym tonie, choć już bardziej pod kątem militarystycznego marszu, przemawia do nas krótki temat zaczerpnięty z The Charge Of The Light Brigade. Do tego momentu naszej podróży po krążku The Classic Film Scores możemy mówić o stosunkowo dużym zróżnicowaniu nastrojów i muzycznych barw. Aczkolwiek wraz z czwartym utworem na stałe przenosimy się już w okolice ciepłych, romantycznych melodii imponujących przede wszystkim swoją konstrukcją. Zdecydowanie najciekawiej prezentuje się Symphonie Moderne będące swoistego rodzaju poematem symfonicznym rozpisanym na bazie tematu z Four Wives. Co ciekawe powstał on na krótko przed śmiercią Steinera, ale kompozytor zdążył jeszcze wysłuchać i dać swoje „błogosławieństwo” na publiczne wykonywanie. Powiem szczerze, że chciałbym zmierzyć się z tym genialnym tworem na żywo, głównie ze względu na kipiący od emocji dialog pomiędzy żywiołowym fortepianem, a równie aktywną orkiestrą. Wspaniała praca, do której często powracam.

Wrażenia obcowania z koncertową klasyką nie unikamy również słuchając wycinków The Big Sleep. Ładny, oparty na rytmice walca temat obudowany został w zmienną pod względem dynamiki i nastroju ilustrację, która prowadzi nas do patetycznego finału. Pisząc na potrzeby romansów Max Steiner dosyć często osadzał swoje tematy na dostojnej wymowie i tempie walca, o czym świadczą dwa kolejne fragmenty słyszane na opisywanej tu kompilacji. Jednym z nich jest krótkie Main Title z filmu Davida Selznicka Since You Went Away (reżyser związany z RKO „pożyczył” zakontraktowanego wówczas z Warnerem kompozytora). W tym tonie zbudowana jest także piękna, pięciominutowa suita do Johnny Belinda, która nie bez powodu fragmentarycznie kojarzyć nam się będzie z późniejszymi pracami Jerry’ego Goldsmitha.



Najmniej jednoznaczne w wymowie są dwa fragmenty zamykające krążek. Najistotniejszym wydaje się suita z oscarowej ścieżki dźwiękowej do filmu The Informer. Patetyczny wstęp ściele przestrzeń do wyprowadzenia zachowawczego, melancholijnego tematu miłosnego, który z kolei prowadzi nas do chóralnego zakończenia w postaci Sancta Maria. Wieńczący krążek zestaw tematów z obrazu The Fountainhead, to kolejna porcja smutnej liryki odwołującej się do bardziej scenicznych form muzycznego wyrazu. Żeglująca po skalach, pracująca na wysokich rejestrach sekcja smyczkowa ubogacana jest przez rozmywające się dźwięki wibrafonu. I w takim oto poczuciu obcowania z natchnioną klasyką kończymy naszą niespełna godzinną podróż po highlightach twórczości Maxa Steinera.

Zdaję sobie sprawę, że dla współczesnego miłośnika muzyki filmowej kontakt z opasłymi i przerysowanymi dramaturgicznie ścieżkami Maxa Steinera przypomina zderzenie ze ścianą. Dlatego też nie ma sensu odsyłać do dostępnych na rynku poszczególnych soundtracków. Świetną alternatywą może być zatem taka kompilacja, która w sposób treściwy stawia przed słuchaczem selekcję najciekawszych tematów nagranych w bardzo przystępny, ale wierny oryginałowi sposób. Gorąco polecam nie tylko omawiany tutaj zbiór, ale i całą serię Classic Film Scores, nagraną blisko pół wieku temu przez Charlesa Gerhardta, ale jakże przystępną i dla współczesnego odbiorcy.


Najnowsze recenzje

Komentarze